NAJBLIŻSZE
|
Kilka słów o św. Ojcu Pio
23 września obchodzimy liturgiczne wspomnienie św. Ojca Pio, który w swojej kapłańskiej służbie Bogu i Kościołowi, oddawał się szczególnie walce ze złem i grzechem. Czynił to poprzez swoje święte i pokorne życie, tj. nieustanną modlitwę, ofiarowanie swojego cierpienia, niestrudzoną posługę w konfesjonale oraz sprawowanie Ofiary Mszy św. z nadzwyczajną gorliwością i mistycznym Jej przeżywaniem.
Praktycznie od początku swojej kapłańskiej posługi gromadził wokół siebie ludzi świeckich, którzy "dotknięci" blaskiem jego świętości, przeżywali nawrócenie i zbliżali się na nowo do Boga i Kościoła. W 1947 roku w odpowiedzi na wezwanie Papieża Piusa XII, "aby po tragedii II wojny światowej, poprzez modlitwę zwyciężać wszechobecne zło" , Ojciec Pio wezwał swoje duchowe dzieci: " Zakasajmy rękawy. Jako pierwsi odpowiedzmy na apel Papieża" . W ten oto sposób zawiązała się pierwsza Grupa Modlitwy Ojca Pio.
Na pierwszym spotkaniu powiedział: „ Raz na tydzień, a przynajmniej raz w miesiącu, gromadźcie się w kościele, odmawiajcie Różaniec, uczestniczcie pobożnie we Mszy św., słuchajcie i rozważajcie Słowo Boże i żyjcie Nim; przystępujcie do Komunii św., adorujcie, jeśli to możliwe, choć przez godzinę Jezusa w Najświętszym Sakramencie”
Te słowa stały się niejako programem działania Grup Modlitwy św. Ojca Pio. Wszystkim, którzy chcieli podjąć się tego zadania Ojciec Pio obiecał swoją szczególną duchową opiekę. Mówił : „Przyjmuję Cię chętnie za swego syna duchowego, ale pod warunkiem, że będziesz zawsze szlachetnie postępował i dawał przykład życia chrześcijańskiego” . Na jego wezwanie odpowiedziało wiele osób. Najpierw byli to ci, którzy czuli się związani z Ojcem Pio poprzez spowiedź i kierownictwo duchowe. Następnie do grup dołączali ludzie, którzy o nim usłyszeli, bądź pisali do niego. Ojciec Pio otrzymywał bowiem tysiące listów z całego świata. Ludzie prosili go o modlitwę w różnych intencjach i zwracali się do niego ze swymi trudnościami życiowymi. Na każdy z listów Ojciec Pio starał się odpowiedzieć. W ten sposób także drogą korespondencji rozszerzała się idea Grup Modlitwy Ojca Pio.
Dzisiaj św. Ojciec Pio dalej pociąga rzesze wiernych, którzy chcą poznawać jego duchowość i włączać się w dzieło zapoczątkowane przez niego. Papież św. Jan Paweł II podkreślał, że: „ Grupy Modlitwy i Dom Ulgi w Cierpieniu to dwa znamienne dary, które pozostawił nam Ojciec Pio. Zostały one założone, aby być w świecie jaśniejącymi pochodniami miłości” . Grupy Modlitwy działają obecnie w 34 krajach świata, ogółem skupiają ok. pół miliona osób. Grupy nie wymagają zapisywania się, nie mają specjalnych programów pracy, przystosowując się niejako do duchowej specyfiki danego kraju. Ich celem jest opasanie całego świata łańcuchem modlitwy oraz odnowieniem życia chrześcijańskiego.
Jedynym zobowiązaniem członków jest gromadzenie się, przynajmniej raz w miesiącu, na wspólnej modlitwie pod kierownictwem kapłana oraz zapraszanie do udziału w modlitwie swoich krewnych, przyjaciół i znajomych.
23 września obchodzimy liturgiczne wspomnienie św. Ojca Pio, który w swojej kapłańskiej służbie Bogu i Kościołowi, oddawał się szczególnie walce ze złem i grzechem. Czynił to poprzez swoje święte i pokorne życie, tj. nieustanną modlitwę, ofiarowanie swojego cierpienia, niestrudzoną posługę w konfesjonale oraz sprawowanie Ofiary Mszy św. z nadzwyczajną gorliwością i mistycznym Jej przeżywaniem.
Praktycznie od początku swojej kapłańskiej posługi gromadził wokół siebie ludzi świeckich, którzy "dotknięci" blaskiem jego świętości, przeżywali nawrócenie i zbliżali się na nowo do Boga i Kościoła. W 1947 roku w odpowiedzi na wezwanie Papieża Piusa XII, "aby po tragedii II wojny światowej, poprzez modlitwę zwyciężać wszechobecne zło" , Ojciec Pio wezwał swoje duchowe dzieci: " Zakasajmy rękawy. Jako pierwsi odpowiedzmy na apel Papieża" . W ten oto sposób zawiązała się pierwsza Grupa Modlitwy Ojca Pio.
Na pierwszym spotkaniu powiedział: „ Raz na tydzień, a przynajmniej raz w miesiącu, gromadźcie się w kościele, odmawiajcie Różaniec, uczestniczcie pobożnie we Mszy św., słuchajcie i rozważajcie Słowo Boże i żyjcie Nim; przystępujcie do Komunii św., adorujcie, jeśli to możliwe, choć przez godzinę Jezusa w Najświętszym Sakramencie”
Te słowa stały się niejako programem działania Grup Modlitwy św. Ojca Pio. Wszystkim, którzy chcieli podjąć się tego zadania Ojciec Pio obiecał swoją szczególną duchową opiekę. Mówił : „Przyjmuję Cię chętnie za swego syna duchowego, ale pod warunkiem, że będziesz zawsze szlachetnie postępował i dawał przykład życia chrześcijańskiego” . Na jego wezwanie odpowiedziało wiele osób. Najpierw byli to ci, którzy czuli się związani z Ojcem Pio poprzez spowiedź i kierownictwo duchowe. Następnie do grup dołączali ludzie, którzy o nim usłyszeli, bądź pisali do niego. Ojciec Pio otrzymywał bowiem tysiące listów z całego świata. Ludzie prosili go o modlitwę w różnych intencjach i zwracali się do niego ze swymi trudnościami życiowymi. Na każdy z listów Ojciec Pio starał się odpowiedzieć. W ten sposób także drogą korespondencji rozszerzała się idea Grup Modlitwy Ojca Pio.
Dzisiaj św. Ojciec Pio dalej pociąga rzesze wiernych, którzy chcą poznawać jego duchowość i włączać się w dzieło zapoczątkowane przez niego. Papież św. Jan Paweł II podkreślał, że: „ Grupy Modlitwy i Dom Ulgi w Cierpieniu to dwa znamienne dary, które pozostawił nam Ojciec Pio. Zostały one założone, aby być w świecie jaśniejącymi pochodniami miłości” . Grupy Modlitwy działają obecnie w 34 krajach świata, ogółem skupiają ok. pół miliona osób. Grupy nie wymagają zapisywania się, nie mają specjalnych programów pracy, przystosowując się niejako do duchowej specyfiki danego kraju. Ich celem jest opasanie całego świata łańcuchem modlitwy oraz odnowieniem życia chrześcijańskiego.
Jedynym zobowiązaniem członków jest gromadzenie się, przynajmniej raz w miesiącu, na wspólnej modlitwie pod kierownictwem kapłana oraz zapraszanie do udziału w modlitwie swoich krewnych, przyjaciół i znajomych.
Misterium Fidei - Tajemnica Wiary
Przeżywamy w tych dniach i tygodniach jakże doniosłe i niezwykłe Tajemnice naszej wiary... Uroczystości Zesłania Ducha Świętego, Trójcy Przenajświętszej i Bożego Ciała. Obecność Najświętszej Trójcy w naszym życiu i w życiu Kościoła uobecnia się w sposób szczególny w Sakramencie Eucharystii, która jest pulsującym sercem Kościoła.
Eucharystia jest sakramentem miłosierdzia, znakiem jedności i węzłem miłości (św. Augustyn) Kościół żyje Eucharystią i stale się z Niej rodzi... W Najświętszej (...) Eucharystii — jak uczy Sobór — zawiera się całe duchowe dobro Kościoła, a mianowicie sam Chrystus, nasza Pascha» ( Presbyterorum ordinis , 5). Dlatego Kościół, jeśli chce naprawdę do końca zrozumieć siebie i swoje posłannictwo, winien nieustannie tę eucharystyczną obecność Chrystusa odkrywać, rozważać i nią żyć. Pielęgnować i pogłębiać w naszych sercach wielką wdzięczność wobec Boga za łaski, jakimi obdarza swój Kościół. (św. Jan Paweł II)
Zachęcam do przeczytania pięknych rozważań o liturgii Mszy św. w rycie klasycznym rzymskim autorstwa ks. Tomasza Dawidowskiego. Pozwoli to nam lepiej wejść w tajemnicę przeżywania i znaczenia Eucharystii w życiu św. Ojca Pio, który jest dla nas wzorem kapłana całkowicie zanurzonego w Bogu. Jego sposób odprawiania Mszy św. był tak wyjątkowy, iż odróżniało ją od wszystkich innych Mszy św. odprawianych na całym świecie. Utarło się nawet sformułowanie "Msza św. Ojca Pio".
W dobie dzisiejszej tendencji do spłycania wartości Mszy św. i sprowadzania jej do wymiaru czysto ludzkiego warto zastanowić się nad znaczeniem Mszy św. w życiu Ojca Pio i sposobu, w jaki ją sprawował. Przez całe jego święte życie Bóg ukazywał mu coraz głębsze znaczenie Eucharystii - Sakramentu Ołtarza i prowadził go do składania siebie wraz z Chrystusem na ołtarzu w tej jedynej i całkowitej ofierze miłości.
Ojciec Pio dużo wycierpiał w swoim życiu (choćby poprzez słabe zdrowie, choroby, a nade wszystko przez stygmaty, którymi został obdarowany). Poprzez to Ojciec Pio mógł jednoczyć się z Chrystusem - Ofiarą i z Nim mistycznie umierać na ołtarzu. Msza św. była dla niego źródłem mistycznych doświadczeń i zawsze pozostawała w centrum jego życia. Codziennie celebrował ją z wielkim skupieniem i pietyzmem. Czynił to w taki sposób, że właściwie nie zauważał upływającego czasu, tak że każdy jego dzień składał się właściwie z przygotowania do Eucharystii i jej celebracji. Nawet chwilowy zakaz publicznego sprawowania Mszy św. nie zakłócił tego rytmu dnia i nie zmienił jej znaczenia.
Dla współczesnych kapłanów przykład św. Ojca Pio jest wspaniałym przykładem do naśladowania. Każdy ksiądz katolicki, który odprawia Mszę św. wchodzi bowiem w tą samą tajemnicę Eucharystii, w której Bóg ofiaruje nam całe bogactwo swej łaski i w niej się uobecnia w taki sposób, że każdy kapłan może i powinien przeżywać całym sobą to misterium paschalne. Może współuczestniczyć w tajemnicy Chrystusowej męki, śmierci i zmartwychwstania. Piękno Eucharystii polega na tym, że jest ona w zasięgu człowieka, dla którego Bóg ukryty pod pokornymi postaciami chleba i wina pozostawił zadatek prawdziwego szczęścia i nadzieję życia wiecznego.
Przeżywamy w tych dniach i tygodniach jakże doniosłe i niezwykłe Tajemnice naszej wiary... Uroczystości Zesłania Ducha Świętego, Trójcy Przenajświętszej i Bożego Ciała. Obecność Najświętszej Trójcy w naszym życiu i w życiu Kościoła uobecnia się w sposób szczególny w Sakramencie Eucharystii, która jest pulsującym sercem Kościoła.
Eucharystia jest sakramentem miłosierdzia, znakiem jedności i węzłem miłości (św. Augustyn) Kościół żyje Eucharystią i stale się z Niej rodzi... W Najświętszej (...) Eucharystii — jak uczy Sobór — zawiera się całe duchowe dobro Kościoła, a mianowicie sam Chrystus, nasza Pascha» ( Presbyterorum ordinis , 5). Dlatego Kościół, jeśli chce naprawdę do końca zrozumieć siebie i swoje posłannictwo, winien nieustannie tę eucharystyczną obecność Chrystusa odkrywać, rozważać i nią żyć. Pielęgnować i pogłębiać w naszych sercach wielką wdzięczność wobec Boga za łaski, jakimi obdarza swój Kościół. (św. Jan Paweł II)
Zachęcam do przeczytania pięknych rozważań o liturgii Mszy św. w rycie klasycznym rzymskim autorstwa ks. Tomasza Dawidowskiego. Pozwoli to nam lepiej wejść w tajemnicę przeżywania i znaczenia Eucharystii w życiu św. Ojca Pio, który jest dla nas wzorem kapłana całkowicie zanurzonego w Bogu. Jego sposób odprawiania Mszy św. był tak wyjątkowy, iż odróżniało ją od wszystkich innych Mszy św. odprawianych na całym świecie. Utarło się nawet sformułowanie "Msza św. Ojca Pio".
W dobie dzisiejszej tendencji do spłycania wartości Mszy św. i sprowadzania jej do wymiaru czysto ludzkiego warto zastanowić się nad znaczeniem Mszy św. w życiu Ojca Pio i sposobu, w jaki ją sprawował. Przez całe jego święte życie Bóg ukazywał mu coraz głębsze znaczenie Eucharystii - Sakramentu Ołtarza i prowadził go do składania siebie wraz z Chrystusem na ołtarzu w tej jedynej i całkowitej ofierze miłości.
Ojciec Pio dużo wycierpiał w swoim życiu (choćby poprzez słabe zdrowie, choroby, a nade wszystko przez stygmaty, którymi został obdarowany). Poprzez to Ojciec Pio mógł jednoczyć się z Chrystusem - Ofiarą i z Nim mistycznie umierać na ołtarzu. Msza św. była dla niego źródłem mistycznych doświadczeń i zawsze pozostawała w centrum jego życia. Codziennie celebrował ją z wielkim skupieniem i pietyzmem. Czynił to w taki sposób, że właściwie nie zauważał upływającego czasu, tak że każdy jego dzień składał się właściwie z przygotowania do Eucharystii i jej celebracji. Nawet chwilowy zakaz publicznego sprawowania Mszy św. nie zakłócił tego rytmu dnia i nie zmienił jej znaczenia.
Dla współczesnych kapłanów przykład św. Ojca Pio jest wspaniałym przykładem do naśladowania. Każdy ksiądz katolicki, który odprawia Mszę św. wchodzi bowiem w tą samą tajemnicę Eucharystii, w której Bóg ofiaruje nam całe bogactwo swej łaski i w niej się uobecnia w taki sposób, że każdy kapłan może i powinien przeżywać całym sobą to misterium paschalne. Może współuczestniczyć w tajemnicy Chrystusowej męki, śmierci i zmartwychwstania. Piękno Eucharystii polega na tym, że jest ona w zasięgu człowieka, dla którego Bóg ukryty pod pokornymi postaciami chleba i wina pozostawił zadatek prawdziwego szczęścia i nadzieję życia wiecznego.
Msza Święta Ojca Pio
Ojciec Pio święcenia kapłańskie przyjął w katedrze w Benewencie 10 sierpnia 1910 r. Tak napisał na swoim obrazku prymicyjnym: "Jezu, moje pragnienie i życie moje, kiedy dziś drżący Cię unoszę w tajemnicy miłości, spraw, abym był dla świata drogą, prawdą, życiem, a dla Ciebie świętym kapłanem, ofiarą doskonałą".
Kiedy Ojciec Pio odprawiał Mszę św., wszyscy czuli, że prawdziwie z Chrystusem przeżywa mękę i przybicie do krzyża. W prywatnym objawieniu tak Pan Jezus o nim mówił: "Posiada moją władzę, ponieważ ja, Jezus, żyję w nim... Jego gesty, słowa, spojrzenie dokonują więcej niż przemowa wielkiego mówcy. Ja nadaję wartość temu wszystkiemu, co z niego wychodzi. Jest arcydziełem mojego miłosierdzia. Jego obdarzyłem wszystkimi darami mojego Ducha. Jest moim doskonałym naśladowcą, moją Hostią, moim ołtarzem, moją ofiarą, moim upodobaniem, moją chwałą!".
O. Jerzy Tomziński, paulin, uczestniczył kiedyś we Mszy św. odprawianej przez o. Pio. I wspomina, że to, co najbardziej wtedy przeżył, to moment konsekracji: "Ojciec Pio zachowywał się tak, jakby widział Chrystusa. Oparł się na ołtarzu, ręce położył tak, jakby obejmował krzyż, i patrzył na Hostię. On widział Pana Jezusa, że cierpi, że umiera. Widział Go w Hostii - to się ujawniło w jego twarzy. To było coś nieprawdopodobnego... Nie widziałem kapłana celebrującego, ale Mękę Pana Jezusa na Golgocie. Widziałem, Pan Jezus cierpi i umiera, że krew się leje. Widziałem i przeżywałem, dzięki Ojcu Pio. niebo przy ołtarzu".
Znana pisarka Maria Winowska w swojej książce "Prawdziwe oblicze Ojca Pio" tak opisuje sprawowanie przez niego Eucharystii : "Twarz jego przeobraża się, gdy stanął u stopni ołtarza. Nie trzeba być mędrcem, żeby zrozumieć, że znalazł się w świecie dla nas niedostępnym. Nagle pojmuję, dlaczego Msza odprawiana przez niego przyciąga tłumy, dlaczego je przykuwa i podbija. Od pierwszej chwili jesteśmy raptownie wciągnięci w głąb tajemnicy. Jak niewidomi otaczający widzącego. Jesteśmy bowiem ślepcami, przebywającymi za granicami rzeczywistości. To właśnie jest posłannictwem mistyków. Oni przywołują do życia nasze wewnętrzne oczy, które uległy zanikowi, oczy przeznaczone do oglądania olśniewającej jasności, nieporównywalnie potężniejszej od światła widzialnego okiem śmiertelnika... Od siebie mogę powiedzieć, że w San Giovanni Rotondo okryłam w ofierze Mszy świętej otchłanie miłości i światła, przedtem zaledwie dostrzegalne. Ten moment jest bardzo ważny... Jego zadaniem nie jest robienie niczego innego, ani też «lepiej niż inni», ale uprzystępnienie nam zrozumienia, przeżycia i wchłonięcia w siebie tej jedynej w świecie Ofiary, jaką jest Msza święta...
Bo trzeba być ślepym, żeby nie wiedzieć, że człowiek, który przystąpił do tego ołtarza, cierpi. Jego krok jest ciężki i chwiejny. Niełatwo jest stąpać na przebitych stopach. Ramiona ciężko się opierają na ołtarzu, gdy go całuje. Zachowuje się jak ranny w ręce, zmuszony do oszczędzania każdego ruchu. Wreszcie, uniósłszy głowę, wpatruje się w krzyż. Mimo woli odwracam oczy, jak gdyby lękając się podpatrzeć tajemnicę miłości. Twarz kapucyna, przed chwilą wyrażająca jowialną uprzejmość, ulega przeobrażeniu. Przechodzą przez nią fale wzruszenia, jak gdyby niewidzialne siły powołujące go do walki napełniały go kolejno obawą, radością, smutkiem, trwogą, bólem. Rysy jego odzwierciedlają tajemny dialog. Protestuje, potrząsa głową przecząco, czeka na odpowiedź. Całe ciało sprężyło się w milczącym błaganiu (...). Czas stanął. A raczej czas przestał się liczyć. Wydaje mi się, że ten ksiądz przykuty do ołtarza wprowadził nas wszystkich w inny wymiar, gdzie trwanie zmieniło znaczenie.
Nagle wielkie łzy tryskają mu z oczu, a ramiona wstrząsane łkaniem zdają się uginać pod przytłaczającym ciężarem. Przylatuje mi na myśl szybkie jak błyskawica wspomnienie wojenne:. skazanych na śmierć, w chwili usłyszenia wyroku. Mięśnie twarzy ani drgną, ale całe ciało usuwa się, kurczy. Ta powolna agonia, to uczenie się śmierci przygotowuje do spojrzenia wprost w oczy plutonowi egzekucyjnemu. Dramat Chrystusowy jest własnym dramatem Padre Pio. Oddalenie między nim a Chrystusem znikło: «Vivo ego, iam non ego...« - »Żyję ja, już nie ja...». Czyżby Pan wznawiał swą ofiarę w sposób bezkrwawy po to tylko, żebyśmy zapomnieli o cenie Jego Krwi? Wszak każda Msza zaprasza do uczestnictwa w Męce Odkupienia, bo to On sam żyje, cierpi i umiera w Swym Ciele mistycznym. Alboż nie jesteśmy wszyscy współpracownikami Odkupienia? I czyż Msza nie jest dla każdego z nas miejscem przeistoczenia, w którym nasze biedne cierpienie, przejęte przez Chrystusa, osiąga cenę wieczności? (...).
W pewien piątek byłam świadkiem, jak dyszał, niby zapaśnik w walce nad siły, na próżno usiłując odsunąć od siebie przeszkodę, która mu broniła wypowiedzenia słów Konsekracji. Dochodziło do walki wręcz, z której wyszedł zwycięsko, lecz zmiażdżony. Kiedy indziej, poczynając od Sanctus, kroplisty pot spływał mu z czoła, zalewając twarz rozrywaną skurczami łkania. Był wtedy naprawdę uosobieniem bólu w walce z agonią. Bywały dni, kiedy wymawiał słowa Konsekracji, cierpiąc jak męczennik...
A na koniec trzyma we wzniesionych rękach Boga-Hostię. Po palcach jego spływa krew cienkimi strużkami. Na krótką chwilę jego rysy miękną i twarz promienieje. Czasem uśmiech muska jego wargi i oczy zdają się pieścić Hostię tkliwym spojrzeniem. Nie wiem, w jakie ciemności schodzi jego wiara, ale jestem pewna, że widziałam, jak jego wzrok sięgał w głąb, przebijając powłokę pozorów. Kto by wątpił o Obecności Rzeczywistej, winien słuchać Mszy odprawianej przez św. Ojca Pio. Nie twierdzę, że wiara, która jest łaską, spłynęłaby na każdego natychmiastowo i niejako automatycznie, ale jestem przekonana, że postawiłby sobie to samo pytanie co pewien mój przyjaciel, którego posłałam do San Giovanni Rotondo: «Jedno z dwojga» - napisał mi. - «Albo ja jestem idiotą, albo Padre jest świętym». Opowiedział się jednak za pierwszą z tych ewentualności".
Miłujcie się! Nr 4-2006
Ojciec Pio święcenia kapłańskie przyjął w katedrze w Benewencie 10 sierpnia 1910 r. Tak napisał na swoim obrazku prymicyjnym: "Jezu, moje pragnienie i życie moje, kiedy dziś drżący Cię unoszę w tajemnicy miłości, spraw, abym był dla świata drogą, prawdą, życiem, a dla Ciebie świętym kapłanem, ofiarą doskonałą".
Kiedy Ojciec Pio odprawiał Mszę św., wszyscy czuli, że prawdziwie z Chrystusem przeżywa mękę i przybicie do krzyża. W prywatnym objawieniu tak Pan Jezus o nim mówił: "Posiada moją władzę, ponieważ ja, Jezus, żyję w nim... Jego gesty, słowa, spojrzenie dokonują więcej niż przemowa wielkiego mówcy. Ja nadaję wartość temu wszystkiemu, co z niego wychodzi. Jest arcydziełem mojego miłosierdzia. Jego obdarzyłem wszystkimi darami mojego Ducha. Jest moim doskonałym naśladowcą, moją Hostią, moim ołtarzem, moją ofiarą, moim upodobaniem, moją chwałą!".
O. Jerzy Tomziński, paulin, uczestniczył kiedyś we Mszy św. odprawianej przez o. Pio. I wspomina, że to, co najbardziej wtedy przeżył, to moment konsekracji: "Ojciec Pio zachowywał się tak, jakby widział Chrystusa. Oparł się na ołtarzu, ręce położył tak, jakby obejmował krzyż, i patrzył na Hostię. On widział Pana Jezusa, że cierpi, że umiera. Widział Go w Hostii - to się ujawniło w jego twarzy. To było coś nieprawdopodobnego... Nie widziałem kapłana celebrującego, ale Mękę Pana Jezusa na Golgocie. Widziałem, Pan Jezus cierpi i umiera, że krew się leje. Widziałem i przeżywałem, dzięki Ojcu Pio. niebo przy ołtarzu".
Znana pisarka Maria Winowska w swojej książce "Prawdziwe oblicze Ojca Pio" tak opisuje sprawowanie przez niego Eucharystii : "Twarz jego przeobraża się, gdy stanął u stopni ołtarza. Nie trzeba być mędrcem, żeby zrozumieć, że znalazł się w świecie dla nas niedostępnym. Nagle pojmuję, dlaczego Msza odprawiana przez niego przyciąga tłumy, dlaczego je przykuwa i podbija. Od pierwszej chwili jesteśmy raptownie wciągnięci w głąb tajemnicy. Jak niewidomi otaczający widzącego. Jesteśmy bowiem ślepcami, przebywającymi za granicami rzeczywistości. To właśnie jest posłannictwem mistyków. Oni przywołują do życia nasze wewnętrzne oczy, które uległy zanikowi, oczy przeznaczone do oglądania olśniewającej jasności, nieporównywalnie potężniejszej od światła widzialnego okiem śmiertelnika... Od siebie mogę powiedzieć, że w San Giovanni Rotondo okryłam w ofierze Mszy świętej otchłanie miłości i światła, przedtem zaledwie dostrzegalne. Ten moment jest bardzo ważny... Jego zadaniem nie jest robienie niczego innego, ani też «lepiej niż inni», ale uprzystępnienie nam zrozumienia, przeżycia i wchłonięcia w siebie tej jedynej w świecie Ofiary, jaką jest Msza święta...
Bo trzeba być ślepym, żeby nie wiedzieć, że człowiek, który przystąpił do tego ołtarza, cierpi. Jego krok jest ciężki i chwiejny. Niełatwo jest stąpać na przebitych stopach. Ramiona ciężko się opierają na ołtarzu, gdy go całuje. Zachowuje się jak ranny w ręce, zmuszony do oszczędzania każdego ruchu. Wreszcie, uniósłszy głowę, wpatruje się w krzyż. Mimo woli odwracam oczy, jak gdyby lękając się podpatrzeć tajemnicę miłości. Twarz kapucyna, przed chwilą wyrażająca jowialną uprzejmość, ulega przeobrażeniu. Przechodzą przez nią fale wzruszenia, jak gdyby niewidzialne siły powołujące go do walki napełniały go kolejno obawą, radością, smutkiem, trwogą, bólem. Rysy jego odzwierciedlają tajemny dialog. Protestuje, potrząsa głową przecząco, czeka na odpowiedź. Całe ciało sprężyło się w milczącym błaganiu (...). Czas stanął. A raczej czas przestał się liczyć. Wydaje mi się, że ten ksiądz przykuty do ołtarza wprowadził nas wszystkich w inny wymiar, gdzie trwanie zmieniło znaczenie.
Nagle wielkie łzy tryskają mu z oczu, a ramiona wstrząsane łkaniem zdają się uginać pod przytłaczającym ciężarem. Przylatuje mi na myśl szybkie jak błyskawica wspomnienie wojenne:. skazanych na śmierć, w chwili usłyszenia wyroku. Mięśnie twarzy ani drgną, ale całe ciało usuwa się, kurczy. Ta powolna agonia, to uczenie się śmierci przygotowuje do spojrzenia wprost w oczy plutonowi egzekucyjnemu. Dramat Chrystusowy jest własnym dramatem Padre Pio. Oddalenie między nim a Chrystusem znikło: «Vivo ego, iam non ego...« - »Żyję ja, już nie ja...». Czyżby Pan wznawiał swą ofiarę w sposób bezkrwawy po to tylko, żebyśmy zapomnieli o cenie Jego Krwi? Wszak każda Msza zaprasza do uczestnictwa w Męce Odkupienia, bo to On sam żyje, cierpi i umiera w Swym Ciele mistycznym. Alboż nie jesteśmy wszyscy współpracownikami Odkupienia? I czyż Msza nie jest dla każdego z nas miejscem przeistoczenia, w którym nasze biedne cierpienie, przejęte przez Chrystusa, osiąga cenę wieczności? (...).
W pewien piątek byłam świadkiem, jak dyszał, niby zapaśnik w walce nad siły, na próżno usiłując odsunąć od siebie przeszkodę, która mu broniła wypowiedzenia słów Konsekracji. Dochodziło do walki wręcz, z której wyszedł zwycięsko, lecz zmiażdżony. Kiedy indziej, poczynając od Sanctus, kroplisty pot spływał mu z czoła, zalewając twarz rozrywaną skurczami łkania. Był wtedy naprawdę uosobieniem bólu w walce z agonią. Bywały dni, kiedy wymawiał słowa Konsekracji, cierpiąc jak męczennik...
A na koniec trzyma we wzniesionych rękach Boga-Hostię. Po palcach jego spływa krew cienkimi strużkami. Na krótką chwilę jego rysy miękną i twarz promienieje. Czasem uśmiech muska jego wargi i oczy zdają się pieścić Hostię tkliwym spojrzeniem. Nie wiem, w jakie ciemności schodzi jego wiara, ale jestem pewna, że widziałam, jak jego wzrok sięgał w głąb, przebijając powłokę pozorów. Kto by wątpił o Obecności Rzeczywistej, winien słuchać Mszy odprawianej przez św. Ojca Pio. Nie twierdzę, że wiara, która jest łaską, spłynęłaby na każdego natychmiastowo i niejako automatycznie, ale jestem przekonana, że postawiłby sobie to samo pytanie co pewien mój przyjaciel, którego posłałam do San Giovanni Rotondo: «Jedno z dwojga» - napisał mi. - «Albo ja jestem idiotą, albo Padre jest świętym». Opowiedział się jednak za pierwszą z tych ewentualności".
Miłujcie się! Nr 4-2006
A few words about St. Padre Pio
Padre Pio is the first priest to have received the “stigmata”, the wounds of Jesus in his body (hands, feet and side). St. Francis of Assisi received them, but only as a deacon. This is important because Padre Pio offered the sacrifice of the Holy Mass and St. Francis was only able to assist. Padre Pio’s Holy Masses would last from 3 to 4 hours. People came from all over the world to be present at them. They would have to get there very early to be able to get a place in the church. No one complained about it being so long and quiet because the Holy Sacrifice of the Mass celebrated by Padre Pio was actually relive the Passion and Crucifixion of Jesus Christ.
First we need to be reminded that at every Holy Mass, Jesus is, in an unbloody form, offering His life on the cross for the salvation of sinners. Then that the priest is truly an "a lter Christus" , which means the priest actually becomes the victim with Jesus Christ at the Holy Mass. This is shown by the priest saying: “This is My Body” and “This is My Blood”. The priest does not say: This is Jesus ‘ Body or This is Jesus ‘ Blood. So when Padre Pio would offer the Holy Sacrifice of the Mass, he would become literally this "alter Christus" in suffering the crucifixion and bleeding in his wounds. One priest who was next to the altar during Padre Pio’s Mass, said he could never repeat the experience because he could not stand to see Padre Pio go through that agony again. In the book “ Padre Pio’s Mass” written by Fr. Tarcisio of Cervinara, he asked Padre Pio several questions. Fr. Tarcisio: At what hour of the day do you suffer most? Padre Pio: During the offering of the Mass. Fr. Tarcisio: At what moment of the Mass do you suffer most? Padre Pio: Always and increasingly. Fr. Tarcisio: During the offering of the Mass, at what moment do you suffer most? Padre Pio: From the Consecration to Communion. Fr. Tarcisio: At what part of the Mass are you scourged? Padre Pio: From the beginning to the end, but more intensely after the Consecrations. Fr. Tarcisio: During the Mass, are the pricks of thorns from the crown and the scourging real? Padre Pio: What do you mean? The results are the same. Fr. Tarcisio: What should we do during Mass? Padre Pio: Repent and love. Fr. Tarcisio: How should we hear Mass? Padre Pio: In the same way that the Most Holy Virgin and the Holy women assisted. In the same way that St. John assisted at the Eucharistic Sacrifice and the bloody one of the Cross. We priests are the sacrificers of Jesus, the Lamb of God during the Mass, while all of Paradise reverently descends on the altar. Fr. Tarcisio: What benefits do we receive on hearing it? Padre Pio: It is not possible to number them. You will see them in Paradise. So, in the actual life experience of Padre Pio, we see that the Holy Mass is truly the Sacrifice of Jesus on Calvary for the conversion of sinners and salvation of souls. In every Holy Latin Mass this sorrowful atmosphere is protected and maintained. The silence, the kneeling, the sacred music and the reverence. For this reason we do not “actively participate” by holding hands, clapping, talking and moving around. Active participation is mystically participating in the Holy Sacrifice in our hearts and minds and by being aware of what is truly going on, Jesus at Calvary. Mary and St. John the Apostle were not jumping around and celebrating Jesus’ sacrifice. They were there sorrowfully loving Him and praying. They reverently offered Him to the Father. They offered themselves to the Father through Jesus’ offering on the cross. Mary as His mother and St. John as a priest. We are so fortunate to know what truly happens at the Holy Sacrifice of the Mass so that we can be actively participating in a way that is proper and spiritually fruitful. |