Zamieszczamy Nauki wielkopostne wygłoszone w dniach 25 - 28 lutego br. przez ks. Józefa Niżnika, Kustosza Sanktuarium św. Andrzeja Boboli w Strachocinie, który był naszym tegorocznym Rekolekcjonistą.
(Uwaga. Nauka 1 o wierze niestety nie została u nas nagrana, dlatego ta jedna konferencja została wzięta z Rekolekcji, które ks. Józef Niżnik wygłosił w dniach 4-8 marca br. w Parafii pw. Matki Bożej na Davenport w Toronto)
|
|
|
|
|
|
|
|
W niedzielę 11 czerwca 2017 r. przeżywaliśmy w naszej Parafii uroczystość odpustową ku czci św. Antoniego z Padwy.
Gościem specjalnym był ks. Czesław Chmurzyński CR (ze Zgromadzenia Księży Zmartwychwstańców), który był naszym długoletnim Proboszczem w Oakville. Pod spodem zamieściliśmy przedruk artykułu o ks. Chmurzyńskim autorstwa śp. Iwony Zawadowskiej. Artykuł ten ukazał się w ówczesnym Biuletynie Polskiej Misji Katolickiej w Oakville "Katolik i życie" Nr9/1995
KS. CZESŁAW CHMURZYŃSKI - NOWY REKTOR MISJI
Z dniem 1 września 1995 r. prowadzenie kościoła św. Antoniego i Polskiej Misji Katolickiej w Oakville objął ks. Czesław Chmurzyński. Starsi parafianie znali ks. Chmurzyńskiego prawie od założenia Misji, kiedy to będąc jeszcze wikarym w kościele św. Stanisława w Hamilton, a potem w kościele Sacred Heart w Kitchener, ks. Chmurzyński przyjeżdżał od czasu do czasu do Oakville, aby odprawić dla Polaków Mszę św. po polsku. Nie jest więc zupełnie obcym i nieznanym nowym Rektorem naszego kościoła.
A oto w dużym skrócie kilka ważniejszych danych z jego biografii. Ks. Chmurzyński urodził się w Bartodziejach 7 stycznia 1932 roku, szkołę podstawową ukończył w rodzinnych stronach, a szkołę średnią w Krakowie. Do Małego Seminarium Księży Zmartwychwstańców w Krakowie wstąpił w 1946 r., a do nowicjatu w 1949 r. Następnie studiował teologię i filozofię na uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, gdzie między innymi jego wykładowcą był ks. Karol Wojtyła, obecny papież Jan Paweł II. Dnia 18 maja 1957 r. otrzymał święcenia kapłańskie w Krakowie.
Ks. Chmurzyński pracował przez rok w seminarium duchownym w Poznaniu, a w 1959 r. został przeniesiony na stanowisko wikarego i katechety do parafii w Drawsku Pomorskim. W 1964 r. wrócił do Poznania, do kościoła św. Marii jako wikariusz i nauczyciel religii. W 1966 r. objął obowiązki przełożonego Domu Macierzystego Zgromadzenia Księży Zmartwychwstańców przy Rynku Wildeckim.
25 kwietnia 1972 r. przybył do Kanady na pozycję wikariusza w parafii św. Stanisława w Hamilton. 1 sierpnia 1977 r. został przeniesiony do kościoła Sacred Heart w Kitchener na wikariusza. W 1979 r. został mianowany proboszczem kościoła św. Józefa w Brantford. Działalność swoją w tej parafii rozpoczął od gruntownego odnowienia kościoła i Sali parafialnej.
W Brantford ks. Chmurzyński pracował 14 lat. W r. 1982 obchodził uroczyście srebrny jubileusz kapłaństwa.
Oprócz swych codziennych obowiązków duszpasterskich ks. Chmurzyński był i jest aktywnym członkiem Knights of Columbus. Od 1981 do 1984 był członkiem zarządu Board of Governors of St. John’s College; od 1973 do 1978 sekretarzem Konferencji Polskich Księży na wschodnią Kanadę, a od 1978 r. do dziś wiceprzewodniczącym tej Konferencji. W czasie swego urzędowania jako proboszcz Parafii św. Józefa w Brantford ks. Chmurzyński w ciągu jednego roku 1986 rozpoczął i zakończył budowę nowej plebanii, centralnego wejścia do kościoła i parkingu, a wszystko to dzięki swojej przedsiębiorczości i gospodarności, za co parafianie kościoła są mu bardzo wdzięczni.
W czasie stanu wojennego w Polsce ks. Chmurzyński organizuje w Brantford Komitet Pomocy Uchodźcom. Parafii wówczas sponsorowała ok. 800 osób, z czego ok. 250 rodzin osiedliło się w Brantford. Obecnie parafia liczy 830 rodzin i ciągle się powiększa. Mimo licznych obowiązków ks. Chmurzyński organizował pielgrzymki do miejsc świętych. Trasa pierwszej pielgrzymki z okazji 10-lecia pontyfikatu Jana Pawła II prowadziła do Rzymu, trasa drugiej z Amsterdamu do Rzymu, a trzeciej pielgrzymki do Fatimy i Lourdes. Ks. Chmurzyński podtrzymał tradycję dorocznych wyjazdów do sanktuarium w Midland, odbywanych z okazji święta Matki Bożej Częstochowskiej. Obowiązki pełnił z oddaniem i dlatego zaskarbił sobie wśród parafian dużo serdeczności.
24 czerwca 1992 r. ks. Chmurzyński obchodził 35-lecie święceń kapłańskich, uroczystość ta była połączona z pożegnaniem proboszcza, który odchodził do pracy duszpasterskiej w Hamilton na stanowisko proboszcza kościoła św. Stanisława. Teraz, kiedy został mianowany Rektorem kościoła św. Antoniego życzymy księdzu pełnej satysfakcji z pracy duszpasterskiej ku chwale Boga i korzyści parafian. Szczęść Boże na nowej placówce.
Z dniem 1 września 1995 r. prowadzenie kościoła św. Antoniego i Polskiej Misji Katolickiej w Oakville objął ks. Czesław Chmurzyński. Starsi parafianie znali ks. Chmurzyńskiego prawie od założenia Misji, kiedy to będąc jeszcze wikarym w kościele św. Stanisława w Hamilton, a potem w kościele Sacred Heart w Kitchener, ks. Chmurzyński przyjeżdżał od czasu do czasu do Oakville, aby odprawić dla Polaków Mszę św. po polsku. Nie jest więc zupełnie obcym i nieznanym nowym Rektorem naszego kościoła.
A oto w dużym skrócie kilka ważniejszych danych z jego biografii. Ks. Chmurzyński urodził się w Bartodziejach 7 stycznia 1932 roku, szkołę podstawową ukończył w rodzinnych stronach, a szkołę średnią w Krakowie. Do Małego Seminarium Księży Zmartwychwstańców w Krakowie wstąpił w 1946 r., a do nowicjatu w 1949 r. Następnie studiował teologię i filozofię na uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, gdzie między innymi jego wykładowcą był ks. Karol Wojtyła, obecny papież Jan Paweł II. Dnia 18 maja 1957 r. otrzymał święcenia kapłańskie w Krakowie.
Ks. Chmurzyński pracował przez rok w seminarium duchownym w Poznaniu, a w 1959 r. został przeniesiony na stanowisko wikarego i katechety do parafii w Drawsku Pomorskim. W 1964 r. wrócił do Poznania, do kościoła św. Marii jako wikariusz i nauczyciel religii. W 1966 r. objął obowiązki przełożonego Domu Macierzystego Zgromadzenia Księży Zmartwychwstańców przy Rynku Wildeckim.
25 kwietnia 1972 r. przybył do Kanady na pozycję wikariusza w parafii św. Stanisława w Hamilton. 1 sierpnia 1977 r. został przeniesiony do kościoła Sacred Heart w Kitchener na wikariusza. W 1979 r. został mianowany proboszczem kościoła św. Józefa w Brantford. Działalność swoją w tej parafii rozpoczął od gruntownego odnowienia kościoła i Sali parafialnej.
W Brantford ks. Chmurzyński pracował 14 lat. W r. 1982 obchodził uroczyście srebrny jubileusz kapłaństwa.
Oprócz swych codziennych obowiązków duszpasterskich ks. Chmurzyński był i jest aktywnym członkiem Knights of Columbus. Od 1981 do 1984 był członkiem zarządu Board of Governors of St. John’s College; od 1973 do 1978 sekretarzem Konferencji Polskich Księży na wschodnią Kanadę, a od 1978 r. do dziś wiceprzewodniczącym tej Konferencji. W czasie swego urzędowania jako proboszcz Parafii św. Józefa w Brantford ks. Chmurzyński w ciągu jednego roku 1986 rozpoczął i zakończył budowę nowej plebanii, centralnego wejścia do kościoła i parkingu, a wszystko to dzięki swojej przedsiębiorczości i gospodarności, za co parafianie kościoła są mu bardzo wdzięczni.
W czasie stanu wojennego w Polsce ks. Chmurzyński organizuje w Brantford Komitet Pomocy Uchodźcom. Parafii wówczas sponsorowała ok. 800 osób, z czego ok. 250 rodzin osiedliło się w Brantford. Obecnie parafia liczy 830 rodzin i ciągle się powiększa. Mimo licznych obowiązków ks. Chmurzyński organizował pielgrzymki do miejsc świętych. Trasa pierwszej pielgrzymki z okazji 10-lecia pontyfikatu Jana Pawła II prowadziła do Rzymu, trasa drugiej z Amsterdamu do Rzymu, a trzeciej pielgrzymki do Fatimy i Lourdes. Ks. Chmurzyński podtrzymał tradycję dorocznych wyjazdów do sanktuarium w Midland, odbywanych z okazji święta Matki Bożej Częstochowskiej. Obowiązki pełnił z oddaniem i dlatego zaskarbił sobie wśród parafian dużo serdeczności.
24 czerwca 1992 r. ks. Chmurzyński obchodził 35-lecie święceń kapłańskich, uroczystość ta była połączona z pożegnaniem proboszcza, który odchodził do pracy duszpasterskiej w Hamilton na stanowisko proboszcza kościoła św. Stanisława. Teraz, kiedy został mianowany Rektorem kościoła św. Antoniego życzymy księdzu pełnej satysfakcji z pracy duszpasterskiej ku chwale Boga i korzyści parafian. Szczęść Boże na nowej placówce.
Dlaczego Matka Boża została ogłoszona Królową Polski?
To nie Polacy wpadli na pomysł, aby obwołać Najświętszą Maryję Pannę Królową Polski. To sama Maryja osobiście poprosiła, żeby Ją tak nazywać. Stało się to w Neapolu we Włoszech, w 1608 roku. Takie przesłanie otrzymał w czasie objawienia Włoch Giulio Mancinelli, jezuita, który żył na przełomie XVI i XVII wieku. Odznaczał się on niezwykłą świętością życia, wielką czcią do Najświętszego Sakramentu i Matki Bożej, troską o dusze w czyśćcu cierpiące oraz nabożeństwem do świętych naszych rodaków - Stanisława Kostki i biskupa Stanisława. W swoich modlitwach prosił Niepokalaną, by mu objawiła, jaki jeszcze tytuł chciałaby mieć w Litanii loretańskiej.
Prawdopodobnie miało to miejsce w klasztorze jezuitów Gesu Nuovo. W wigilię Wniebowzięcia 14 sierpnia 1608 roku, zatopiony w modlitwie Giulio zobaczył Matkę Bożą. Widział też klęczącego u stóp Maryi współbrata z nowicjatu św. Stanisława Kostkę, a przypadała wtedy jego czterdziesta rocznica śmierci. Na ten widok o. Mancinelli zawołał: "Królowo Wniebowzięta, módl się za nami", na co Matka Boża odpowiedziała: "Dlaczego nie nazywasz mnie Królową Polski? Ja to królestwo bardzo umiłowałam i wielkie rzeczy dla niego zamierzam, ponieważ osobliwą miłością do Mnie płoną jego synowie". Po tych słowach o. Giulio zakrzyknął: "Królowo Polski Wniebowzięta, módl się za Polskę!". Wówczas Maryja miłosiernie spojrzała na klęczącego przed Nią Stanisława Kostkę, potem na o. Mancinellego i powiedziała: "Jemu tę łaskę dzisiejszą zawdzięczasz, mój Giulio". Radość niezwykła napełniła serce zakonnika po tym widzeniu. Od tej chwili modlił się: "Królowo Polski, módl się za nami" i wielokrotnie powtarzał: "Matka Boża wielkie rzeczy dla Polaków zamierza".
O. Mancinelli o swoim widzeniu powiedział przełożonym zakonu oraz polskim jezuitom. Pytał też współbraci, gdzie jest to królestwo, którego Matka Boża zechciała być Królową. Władze kościelne powołały komisję do zbadania objawienia. Po roku wydała ona orzeczenie - objawienie jest prawdziwe. Wówczas o. Giulio - mimo swoich 72 lat - rozpoczął pieszą pielgrzymkę do kraju, o którym mówiła Maryja. 8 maja 1610 r. przybył do Krakowa, witany przez króla Zygmunta III Wazę, biskupów i przedstawicieli wszystkich stanów. W ich asyście przekroczył próg Katedry Wawelskiej, by tam odprawić Mszę świętą. Wtedy objawienie powtórzyło się.
Sprawując Najświętszą Ofiarę przy grobie św. Stanisława Biskupa, zakonnik miał kolejne objawienie. Maryja stanęła przed nim w wielkim majestacie i po raz kolejny powiedziała: "Ja jestem Królową Polski. Jestem Matką tego narodu, który jest Mi bardzo drogi, wstawiaj się więc do Mnie za nim, o pomyślność tej ziemi błagaj nieustannie, a Ja ci będę zawsze, tak jak teraz, miłosierną".
Poprosiła również, aby w Krakowie, na znak, że jest Królową, ustanowić widzialny symbol Jej królowania. W 1628 r. mieszkańcy Krakowa spełnili tę prośbę, zdobiąc wieżę Bazyliki Mariackiej królewską koroną. W 1666 r. - w dziesiątą rocznicę ślubów Jana Kazimierza - założono nową, większą. Z Krakowa o. Giulio Mancinelli udał się jeszcze do Lwowa, by potem powrócić do Neapolu, gdzie zmarł 14 sierpnia 1618 r. Rok wcześniej ponownie objawiła mu się Matka Boża, zapowiadając, że zabierze go do siebie.
Słowa Mancinellego wywołały w Polsce potężny odzew. W kościele w wielkopolskim Rokitnie zawisł obraz Matki Bożej z polskim orłem na piersi. Malarze masowo ten obraz kopiowali. Do dziś kilkanaście takich obrazów wisi w maryjnych sanktuariach w całej Polsce. Najsłynniejsza kopia takiego właśnie obrazu wisi w Licheniu. Królową Polski zaczęli nazywać Maryję paulini z Jasnej Góry. Już w 1642 roku paulin Dionizy Łobżyński mówił, że Maryja jest „Królową Polski, Patronką bitnego narodu, Patronką naszą, Królową Jasnogórską, Królową niebieską, Panią naszą dziedziczną”.
W 1656 roku król Jan Kazimierz w lwowskiej katedrze uroczyście uznał Matkę Bożą za Królową Polski. Stało się to w czasie potopu, już po zwycięskiej obronie Jasnej Góry przed Szwedami. Jednak to nie Jan Kazimierz wymyślił, że Polskę należy oddać Maryi. Ten pomysł dojrzewał już wcześniej przez prawie pół wieku. A przekazał go Polakom włoski ksiądz, prawie zupełnie dzisiaj zapomniany w Polsce.
źródło: www.sanctus.pl
Prawdopodobnie miało to miejsce w klasztorze jezuitów Gesu Nuovo. W wigilię Wniebowzięcia 14 sierpnia 1608 roku, zatopiony w modlitwie Giulio zobaczył Matkę Bożą. Widział też klęczącego u stóp Maryi współbrata z nowicjatu św. Stanisława Kostkę, a przypadała wtedy jego czterdziesta rocznica śmierci. Na ten widok o. Mancinelli zawołał: "Królowo Wniebowzięta, módl się za nami", na co Matka Boża odpowiedziała: "Dlaczego nie nazywasz mnie Królową Polski? Ja to królestwo bardzo umiłowałam i wielkie rzeczy dla niego zamierzam, ponieważ osobliwą miłością do Mnie płoną jego synowie". Po tych słowach o. Giulio zakrzyknął: "Królowo Polski Wniebowzięta, módl się za Polskę!". Wówczas Maryja miłosiernie spojrzała na klęczącego przed Nią Stanisława Kostkę, potem na o. Mancinellego i powiedziała: "Jemu tę łaskę dzisiejszą zawdzięczasz, mój Giulio". Radość niezwykła napełniła serce zakonnika po tym widzeniu. Od tej chwili modlił się: "Królowo Polski, módl się za nami" i wielokrotnie powtarzał: "Matka Boża wielkie rzeczy dla Polaków zamierza".
O. Mancinelli o swoim widzeniu powiedział przełożonym zakonu oraz polskim jezuitom. Pytał też współbraci, gdzie jest to królestwo, którego Matka Boża zechciała być Królową. Władze kościelne powołały komisję do zbadania objawienia. Po roku wydała ona orzeczenie - objawienie jest prawdziwe. Wówczas o. Giulio - mimo swoich 72 lat - rozpoczął pieszą pielgrzymkę do kraju, o którym mówiła Maryja. 8 maja 1610 r. przybył do Krakowa, witany przez króla Zygmunta III Wazę, biskupów i przedstawicieli wszystkich stanów. W ich asyście przekroczył próg Katedry Wawelskiej, by tam odprawić Mszę świętą. Wtedy objawienie powtórzyło się.
Sprawując Najświętszą Ofiarę przy grobie św. Stanisława Biskupa, zakonnik miał kolejne objawienie. Maryja stanęła przed nim w wielkim majestacie i po raz kolejny powiedziała: "Ja jestem Królową Polski. Jestem Matką tego narodu, który jest Mi bardzo drogi, wstawiaj się więc do Mnie za nim, o pomyślność tej ziemi błagaj nieustannie, a Ja ci będę zawsze, tak jak teraz, miłosierną".
Poprosiła również, aby w Krakowie, na znak, że jest Królową, ustanowić widzialny symbol Jej królowania. W 1628 r. mieszkańcy Krakowa spełnili tę prośbę, zdobiąc wieżę Bazyliki Mariackiej królewską koroną. W 1666 r. - w dziesiątą rocznicę ślubów Jana Kazimierza - założono nową, większą. Z Krakowa o. Giulio Mancinelli udał się jeszcze do Lwowa, by potem powrócić do Neapolu, gdzie zmarł 14 sierpnia 1618 r. Rok wcześniej ponownie objawiła mu się Matka Boża, zapowiadając, że zabierze go do siebie.
Słowa Mancinellego wywołały w Polsce potężny odzew. W kościele w wielkopolskim Rokitnie zawisł obraz Matki Bożej z polskim orłem na piersi. Malarze masowo ten obraz kopiowali. Do dziś kilkanaście takich obrazów wisi w maryjnych sanktuariach w całej Polsce. Najsłynniejsza kopia takiego właśnie obrazu wisi w Licheniu. Królową Polski zaczęli nazywać Maryję paulini z Jasnej Góry. Już w 1642 roku paulin Dionizy Łobżyński mówił, że Maryja jest „Królową Polski, Patronką bitnego narodu, Patronką naszą, Królową Jasnogórską, Królową niebieską, Panią naszą dziedziczną”.
W 1656 roku król Jan Kazimierz w lwowskiej katedrze uroczyście uznał Matkę Bożą za Królową Polski. Stało się to w czasie potopu, już po zwycięskiej obronie Jasnej Góry przed Szwedami. Jednak to nie Jan Kazimierz wymyślił, że Polskę należy oddać Maryi. Ten pomysł dojrzewał już wcześniej przez prawie pół wieku. A przekazał go Polakom włoski ksiądz, prawie zupełnie dzisiaj zapomniany w Polsce.
źródło: www.sanctus.pl
Duszo Chrystusowa, uświęć mnie
Ciało Chrystusowe, zbaw mnie, Krwi Chrystusowa, napój mnie. Wodo z boku Chrystusowego, obmyj mnie. Męko Chrystusowa, wzmocnij mnie. O dobry Jezu, wysłuchaj mnie. W ranach Twoich ukryj mnie. Nie daj mi z Tobą rozłączyć się. Od złego wroga obroń mnie. W godzinę śmierci wezwij mnie. I każ mi przyjść do siebie, Abym z świętymi Twymi chwalił Cię, Na wieki wieków. Amen. W tekście tej pieśni, która przypisywana jest św. Tomaszowi z Akwinu – możemy wyróżnić dwie części. W pierwszej odnajdujemy głębokie treści z nauki o Synu Bożym. Chrystus jest tym, który uświęca, przemienia, by każdy mógł stać się świętym. Ciało Chrystusa oddane w ofierze krzyża stało się zbawieniem dla całego świata. Krew Jego wylała w stworzenie nowe życie, byśmy obmyci woda z Jego boku i pokrzepieni Jego zwycięstwem nad grzechem i nad śmiercią mogli być Jego uczniami. W drugiej części pieśni, kiedy św. Tomasz z Akwinu, uwielbił Boga przez prawdy teologiczne, wtedy zwraca się, do Jezusa bardziej osobiście, w pełnym tęsknoty wołaniu o bliskość z dobrym Jezusem i pomoc w trwaniu w tej relacji. Możemy dostrzec jego głębokie przekonanie, że uczestnictwo w Męce Pana staje się też udziałem w Jego życiu, razem ze świętymi; razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża. Teraz zaś już nie ja żyje, lecz żyje we mnie Chrystus (Ga 2,19-20). W Chrystusie odnajduje ocalenie i nadzieję, na życie wieczne. Kiedy śpiewamy tę piękną pieśń warto przypomnieć sobie zdanie św. Tomasza z Akwinu: "taki sam skutek, jaki Męka Chrystusowa wywołała w świecie, Eucharystia wywołuje w każdym z nas" . |
|
Natrafiłem dziś na stronach Wyższego Seminarium Duchownego w Ołtarzewie na głęboki i niesamowicie inspirujący wywiad o
Liturgii Kościoła
przeprowadzony przez pallotyńskich kleryków z ks. Franciszkiem Gomułczakiem SAC. Bardzo się ucieszyłem, bo ks. Franciszek jest mi wciąż bliski... może dlatego, że w 1991 roku był moim Mistrzem Nowicjatu w Ząbkowicach Śląskich. Potem wyjechał na kilka lat na Ukrainę, a ostatnio był wykładowcą we wspomnianym Seminarium Duchownym.
Teraz, według mojej skromnej wiedzy przygotowuje się do pracy w Rzymie.
Mam nadzieję, że klerycy się nie pogniewają jak podam link do ich strony, gdzie jest ich rozmowa z tym niezwykłym kapłanem.
Serdecznie zapraszam do posłuchania...
90 minut spotkania z moim Księdzem Magistrem, który opowiada w "swoim gomułczakowskim stylu".
Księże Franciszku dziękuję i pozdrawiam.
Aby posłuchać rozmowy kliknij tutaj
Teraz, według mojej skromnej wiedzy przygotowuje się do pracy w Rzymie.
Mam nadzieję, że klerycy się nie pogniewają jak podam link do ich strony, gdzie jest ich rozmowa z tym niezwykłym kapłanem.
Serdecznie zapraszam do posłuchania...
90 minut spotkania z moim Księdzem Magistrem, który opowiada w "swoim gomułczakowskim stylu".
Księże Franciszku dziękuję i pozdrawiam.
Aby posłuchać rozmowy kliknij tutaj
Sługa Boży, Stefan Kardynał Wyszyński tak pisał o Mszy św.:
"Aby wszyscy byli jedno" - modlitwa Pana Jezusa w gronie Apostołów w Wieczerniku - jest istotnym dążeniem Chrystusa i głównym zadaniem Kościoła Rzymskokatolickiego.
Bóg - Człowiek stanął w pośrodku ludzi na ziemi, aby całą rodzinę ludzką zjednoczyć z Ojcem naszym, który jest w niebie. Wszystko co jest w człowieku, ma się jednoczyć wewnętrznie mocą natury i Łaski. Człowiek wewnętrznie zjednoczony ma z kolei jednoczyć wszystko wokół siebie, i w rodzinie, i w sąsiedztwie, i w Narodzie, w myśli, woli i w sercu, w pracy i modlitwie. Ojcze nasz jest modlitwą całej rodziny ludzkiej do Jednego Boga.
Kościół przejął dzieło Chrystusa i wypełnia je od Wieczernika do czasów dzisiejszych. Mocą Ducha Świętego uzdolnił wszystkie ludy, aby chwaliły Boga wszystkimi językami. Skupił je przy niekrwawej Ofierze Krzyża i woła do nich "Orate fratres".
Ofiara Mszy św. jest najbardziej jednoczącą modlitwą Kościoła. Kapłan z ludzi wzięty, jednoczy całą rodzinę ludzką, na czele której staje Najwyższy i Wieczysty Kapłan, Jezus, by Ojcu Niebieskiemu złożyć wspólnie "ofiarę czystą, ofiarę świętą, ofiarę niepokalaną, Chleb święty życia wiecznego i Kielich wiecznego zbawienia".
Msza święta stała się sercem ofiarniczego kapłaństwa, sercem modlącej się ludzkości, sercem Kościoła powszechnego i rodziny parafialnej. I dlatego w modlitwie naszej Msza święta jest najdoskonalszym ośrodkiem zjednoczenia przez Chrystusa Pana z Ojcem Niebieskim. Taka jedność musi wywierać zbawczy wpływ na modlących się ludzi. Słusznie więc Msza święta zajmuje w życiu Kościoła centralne miejsce, a wierni są wytrwale zachęcani do czynnego udziału w Ofierze mszalnej, aby nie tylko "byli na Mszy", ale aby współdziałali z kapłanem świadomi swej wspólnoty z modlącym się Kościołem Bożym.
"Aby wszyscy byli jedno" - modlitwa Pana Jezusa w gronie Apostołów w Wieczerniku - jest istotnym dążeniem Chrystusa i głównym zadaniem Kościoła Rzymskokatolickiego.
Bóg - Człowiek stanął w pośrodku ludzi na ziemi, aby całą rodzinę ludzką zjednoczyć z Ojcem naszym, który jest w niebie. Wszystko co jest w człowieku, ma się jednoczyć wewnętrznie mocą natury i Łaski. Człowiek wewnętrznie zjednoczony ma z kolei jednoczyć wszystko wokół siebie, i w rodzinie, i w sąsiedztwie, i w Narodzie, w myśli, woli i w sercu, w pracy i modlitwie. Ojcze nasz jest modlitwą całej rodziny ludzkiej do Jednego Boga.
Kościół przejął dzieło Chrystusa i wypełnia je od Wieczernika do czasów dzisiejszych. Mocą Ducha Świętego uzdolnił wszystkie ludy, aby chwaliły Boga wszystkimi językami. Skupił je przy niekrwawej Ofierze Krzyża i woła do nich "Orate fratres".
Ofiara Mszy św. jest najbardziej jednoczącą modlitwą Kościoła. Kapłan z ludzi wzięty, jednoczy całą rodzinę ludzką, na czele której staje Najwyższy i Wieczysty Kapłan, Jezus, by Ojcu Niebieskiemu złożyć wspólnie "ofiarę czystą, ofiarę świętą, ofiarę niepokalaną, Chleb święty życia wiecznego i Kielich wiecznego zbawienia".
Msza święta stała się sercem ofiarniczego kapłaństwa, sercem modlącej się ludzkości, sercem Kościoła powszechnego i rodziny parafialnej. I dlatego w modlitwie naszej Msza święta jest najdoskonalszym ośrodkiem zjednoczenia przez Chrystusa Pana z Ojcem Niebieskim. Taka jedność musi wywierać zbawczy wpływ na modlących się ludzi. Słusznie więc Msza święta zajmuje w życiu Kościoła centralne miejsce, a wierni są wytrwale zachęcani do czynnego udziału w Ofierze mszalnej, aby nie tylko "byli na Mszy", ale aby współdziałali z kapłanem świadomi swej wspólnoty z modlącym się Kościołem Bożym.
Prawdziwy Rycerz Maryi Niepokalanej
Św. Maksymilian Maria Kolbe urodził się 8 stycznia 1894 r. w Zduńskiej Woli. Na chrzcie otrzymał imię Rajmund. Jego rodzice, choć ubodzy w dobra materialne, byli jednak bogaci w dobra duchowe. Należeli do III Zakonu św. Franciszka. Kiedy Rajmund miał 12 lat, ukazała mu się Najświętsza Maryja Panna, trzymająca w rękach dwie korony: białą i czerwoną. Zapytała chłopca, czy je przyjmie, a równocześnie dała mu do zrozumienia, że korona biała oznacza czystość, a czerwona - męczeństwo. Chłopiec odpowiedział, że chce je przyjąć.
– Wówczas Matka Boża mile na mnie spojrzała i znikła - opowiadał po latach św. Maksymilian. To zdarzenie miało miejsce w kościele parafialnym w Pabianicach. Tam też w 1907 roku franciszkanie konwentualni ze Lwowa prowadzili misje. Rajmund (wraz ze swoim starszym bratem Franciszkiem) postanowił wstąpić do franciszkanów. W zakonie otrzymał imię Maksymilian. Lwów przypomniał przyszłemu świętemu czasy, kiedy to w katedrze lwowskiej przed cudownym obrazem Matki Bożej Łaskawej król Jan Kazimierz, ogłosił Maryję Królową Polski i złożył wobec Niej ślubowanie. Przed tym samym obrazem także Maksymilian postanowił poświęcić się Maryi.
W 1910 roku Maksymilian poprosił o przyjęcie do nowicjatu. Rok później złożył śluby czasowe. W roku 1912 przełożeni wysłali go na dalsze studia do Krakowa. Stąd wszakże ze względu na jego niezwykłe zdolności, skierowano go do Rzymu, gdzie zamieszkał w międzynarodowym kolegium serafickim. Równocześnie uczęszczał na prowadzony przez jezuitów Uniwersytet Papieski "Gregorianum". Studia filozoficzne, jak i teologiczne uwieńczył dwoma doktoratami. 1 listopada 1914 roku brat Kolbe złożył profesję uroczystą, w czasie której do imienia Maksymilian, dodał drugie - Maria. 28 kwietnia 1918 roku Maksymilian Maria Kolbe otrzymał święcenia kapłańskie.
Gdy przebywał w Rzymie był świadkiem gorszącego zdarzenia. W 400-lecie wystąpienia Lutra i 200-lecie powstania masonerii w wiecznym mieście zostały zorganizowane oficjalne obchody tych rocznic pod patronatem burmistrza Rzymu Ernesta Nathana, który był także wielkim mistrzem masońskim. Podczas oficjalnego pochodu giordanobrunistów powiewały czarne sztandary, na których widniał znak Lucyfera, depczącego św. Michała Archanioła. W czasie tej bluźnierczej imprezy wznoszono okrzyki, że „diabeł będzie rządził w Watykanie, a papież będzie jego sługą”. W odpowiedzi na to Maksymilian postanowił założyć stowarzyszenie pod nazwą "Rycerstwo Niepokalanej". Był to rodzaj bractwa, które skupiało w swoich szeregach wszystkich ludzi, którym sprawa krzewienia Królestwa Bożego na ziemi leży na sercu. Bracia posługiwali się swoistym trzypunktowym regulaminem:
I - Cel: Starać się o nawrócenie grzeszników, heretyków, schizmatyków, masonów itd., i o uświęcenie wszystkich pod opieką i za pośrednictwem Maryi Niepokalanej.
II - Warunki: 1. Całkowite ofiarowanie siebie samego Niepokalanej jako narzędzia w Jej rękach. 2. Noszenie Cudownego Medalika.
III - Środki: 1. O ile możności raz na dzień zwrócić się do Niepokalanej z aktem strzelistym: " O Maryjo, bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy, i za wszystkimi, którzy się do Ciebie nie uciekają, a zwłaszcza za Żydami i masonami ". 2. Wszelkie godziwe środki, na jakie pozwala stan, warunki i okoliczności, co poleca się gorliwości i roztropności każdego, a zwłaszcza Cudowny Medalik.
W 1919 roku o. Maksymilian powrócił do wolnej Polski. Postanowił dołożyć wszystkich sił, by była ona królestwem Maryi. Zaczął więc werbować ochotników do Rycerstwa Niepokalanej. W styczniu 1922 roku zaczął wydawać w Krakowie "Rycerza Niepokalanej". W 1927 roku przeniósł się pod Warszawę, do Teresina, gdzie otrzymał działkę pięciomorgową i na niej wybudował Niepokalanów, który wkrótce stał się światową centralą Rycerstwa Niepokalanej. Kiedy wybuchła II wojna światowa, klasztor w Niepokalanowie liczył blisko 700 zakonników, a nakład "Rycerza Niepokalanej" doszedł do miliona egzemplarzy. Od roku 1938 Niepokalanów posiadał własną radiostację. Nie obywało się oczywiście bez trudności. Prasa wolnomyślicielska robiła wszystko, by dzieło ośmieszyć i odstręczyć od niego przyjaciół, ale opieka Niepokalanej pokonywała wszystkie przeszkody. W 1930 r. św. Maksymilian wyjechał na misje do Japonii i tam zaczął wydawać tamtejszy odpowiednik "Rycerza Niepokalanej", a wkrótce i w Nagasaki założył klasztor na wzór tego w Niepokalanowie. W 1936 r. wrócił jednak do Polski, aby pokierować Niepokalanowem.
Dalsze plany Maksymiliana przekreślił wybuch II wojny światowej. 19 września 1939 roku Niemcy przystąpili do likwidacji Niepokalanowa. Wraz z o. Kolbe pozostali bracia zostali również aresztowani i umieszczeni w obozie w Amtlitz, skąd wywieziono ich do Ostrzeszowa. 8 grudnia, w święto Niepokalanego Poczęcia NMP, o. Maksymilian Kolbe został zwolniony z obozu i natychmiast powrócił do klasztoru. Tu zajął się przygotowaniem 3000 miejsc dla wysiedlonych z Poznańskiego, między innymi 2000 Żydów. Zorganizował nieustanną adorację Najświętszego Sakramentu, otworzył warsztaty rzemieślnicze, wystawił kuźnię i blacharnię, zorganizował krawczarnię. Tak prężny klasztor był solą w oku dla hitlerowców. 17 lutego 1941 roku gestapo zabrało o. Kolbego do Warszawy na osławiony Pawiak. 25 maja tegoż roku trafił do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Otrzymał numer 16670. Przydzielono go do oddziału "krwawego Krotta". Komendant specjalnie zawziął się na o. Kolbego. Wyznaczał mu nieludzką pracę, bił go, katował przy każdej okazji. Święty jednak nie załamał się, podnosił upadłych na duchu, spowiadał, dzielił się z innymi miską zupy i chlebem. Pod koniec lipca 1941 roku uciekł jeden z więźniów z bloku o. Kolbego. Wściekły komendant nakazał zwołać na plac cały blok i co dziesiątego więźnia skazał na śmierć głodową. Wśród przeznaczonych na śmierć znalazł się Franciszek Gajowniczek, który głośno płacząc prosił o darowanie życia, miał bowiem żonę i dzieci.
Wtedy stała się rzecz zadziwiająca... Z szeregu wyszedł o. Maksymilian i poprosił, by zamiast Gajowniczka wzięto na śmierć jego. Zdumieni oprawcy zgodzili się i zakonnik trafił - wraz z 9 towarzyszami - do bloku śmierci, nr 13. Odtąd bunkier, który dotychczas był miejscem przekleństw i rozpaczy, pod przewodnictwem o. Maksymiliana stał się przybytkiem Bożej chwały. Modlono się i śpiewano nabożne pieśni. Św. Maksymilian przeżył w bunkrze dwa tygodnie bez żadnego jedzenia ani kropli wody! W końcu kaci dobili go zastrzykiem fenolu. Stało się to 14 sierpnia, w wigilię Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny 1941 roku.
Ciało męczennika zostało spalone w krematorium. Kult św. Maksymiliana rozprzestrzenił się błyskawicznie po całej Polsce. 17 października 1971 roku papież Paweł VI beatyfikował Męczennika w obecności dziesiątków tysięcy wiernych z całego świata, natomiast 10 października 1982 r. Jan Paweł II ogłosił go świętym, nazywając "patronem naszych trudnych czasów".
– Wówczas Matka Boża mile na mnie spojrzała i znikła - opowiadał po latach św. Maksymilian. To zdarzenie miało miejsce w kościele parafialnym w Pabianicach. Tam też w 1907 roku franciszkanie konwentualni ze Lwowa prowadzili misje. Rajmund (wraz ze swoim starszym bratem Franciszkiem) postanowił wstąpić do franciszkanów. W zakonie otrzymał imię Maksymilian. Lwów przypomniał przyszłemu świętemu czasy, kiedy to w katedrze lwowskiej przed cudownym obrazem Matki Bożej Łaskawej król Jan Kazimierz, ogłosił Maryję Królową Polski i złożył wobec Niej ślubowanie. Przed tym samym obrazem także Maksymilian postanowił poświęcić się Maryi.
W 1910 roku Maksymilian poprosił o przyjęcie do nowicjatu. Rok później złożył śluby czasowe. W roku 1912 przełożeni wysłali go na dalsze studia do Krakowa. Stąd wszakże ze względu na jego niezwykłe zdolności, skierowano go do Rzymu, gdzie zamieszkał w międzynarodowym kolegium serafickim. Równocześnie uczęszczał na prowadzony przez jezuitów Uniwersytet Papieski "Gregorianum". Studia filozoficzne, jak i teologiczne uwieńczył dwoma doktoratami. 1 listopada 1914 roku brat Kolbe złożył profesję uroczystą, w czasie której do imienia Maksymilian, dodał drugie - Maria. 28 kwietnia 1918 roku Maksymilian Maria Kolbe otrzymał święcenia kapłańskie.
Gdy przebywał w Rzymie był świadkiem gorszącego zdarzenia. W 400-lecie wystąpienia Lutra i 200-lecie powstania masonerii w wiecznym mieście zostały zorganizowane oficjalne obchody tych rocznic pod patronatem burmistrza Rzymu Ernesta Nathana, który był także wielkim mistrzem masońskim. Podczas oficjalnego pochodu giordanobrunistów powiewały czarne sztandary, na których widniał znak Lucyfera, depczącego św. Michała Archanioła. W czasie tej bluźnierczej imprezy wznoszono okrzyki, że „diabeł będzie rządził w Watykanie, a papież będzie jego sługą”. W odpowiedzi na to Maksymilian postanowił założyć stowarzyszenie pod nazwą "Rycerstwo Niepokalanej". Był to rodzaj bractwa, które skupiało w swoich szeregach wszystkich ludzi, którym sprawa krzewienia Królestwa Bożego na ziemi leży na sercu. Bracia posługiwali się swoistym trzypunktowym regulaminem:
I - Cel: Starać się o nawrócenie grzeszników, heretyków, schizmatyków, masonów itd., i o uświęcenie wszystkich pod opieką i za pośrednictwem Maryi Niepokalanej.
II - Warunki: 1. Całkowite ofiarowanie siebie samego Niepokalanej jako narzędzia w Jej rękach. 2. Noszenie Cudownego Medalika.
III - Środki: 1. O ile możności raz na dzień zwrócić się do Niepokalanej z aktem strzelistym: " O Maryjo, bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy, i za wszystkimi, którzy się do Ciebie nie uciekają, a zwłaszcza za Żydami i masonami ". 2. Wszelkie godziwe środki, na jakie pozwala stan, warunki i okoliczności, co poleca się gorliwości i roztropności każdego, a zwłaszcza Cudowny Medalik.
W 1919 roku o. Maksymilian powrócił do wolnej Polski. Postanowił dołożyć wszystkich sił, by była ona królestwem Maryi. Zaczął więc werbować ochotników do Rycerstwa Niepokalanej. W styczniu 1922 roku zaczął wydawać w Krakowie "Rycerza Niepokalanej". W 1927 roku przeniósł się pod Warszawę, do Teresina, gdzie otrzymał działkę pięciomorgową i na niej wybudował Niepokalanów, który wkrótce stał się światową centralą Rycerstwa Niepokalanej. Kiedy wybuchła II wojna światowa, klasztor w Niepokalanowie liczył blisko 700 zakonników, a nakład "Rycerza Niepokalanej" doszedł do miliona egzemplarzy. Od roku 1938 Niepokalanów posiadał własną radiostację. Nie obywało się oczywiście bez trudności. Prasa wolnomyślicielska robiła wszystko, by dzieło ośmieszyć i odstręczyć od niego przyjaciół, ale opieka Niepokalanej pokonywała wszystkie przeszkody. W 1930 r. św. Maksymilian wyjechał na misje do Japonii i tam zaczął wydawać tamtejszy odpowiednik "Rycerza Niepokalanej", a wkrótce i w Nagasaki założył klasztor na wzór tego w Niepokalanowie. W 1936 r. wrócił jednak do Polski, aby pokierować Niepokalanowem.
Dalsze plany Maksymiliana przekreślił wybuch II wojny światowej. 19 września 1939 roku Niemcy przystąpili do likwidacji Niepokalanowa. Wraz z o. Kolbe pozostali bracia zostali również aresztowani i umieszczeni w obozie w Amtlitz, skąd wywieziono ich do Ostrzeszowa. 8 grudnia, w święto Niepokalanego Poczęcia NMP, o. Maksymilian Kolbe został zwolniony z obozu i natychmiast powrócił do klasztoru. Tu zajął się przygotowaniem 3000 miejsc dla wysiedlonych z Poznańskiego, między innymi 2000 Żydów. Zorganizował nieustanną adorację Najświętszego Sakramentu, otworzył warsztaty rzemieślnicze, wystawił kuźnię i blacharnię, zorganizował krawczarnię. Tak prężny klasztor był solą w oku dla hitlerowców. 17 lutego 1941 roku gestapo zabrało o. Kolbego do Warszawy na osławiony Pawiak. 25 maja tegoż roku trafił do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Otrzymał numer 16670. Przydzielono go do oddziału "krwawego Krotta". Komendant specjalnie zawziął się na o. Kolbego. Wyznaczał mu nieludzką pracę, bił go, katował przy każdej okazji. Święty jednak nie załamał się, podnosił upadłych na duchu, spowiadał, dzielił się z innymi miską zupy i chlebem. Pod koniec lipca 1941 roku uciekł jeden z więźniów z bloku o. Kolbego. Wściekły komendant nakazał zwołać na plac cały blok i co dziesiątego więźnia skazał na śmierć głodową. Wśród przeznaczonych na śmierć znalazł się Franciszek Gajowniczek, który głośno płacząc prosił o darowanie życia, miał bowiem żonę i dzieci.
Wtedy stała się rzecz zadziwiająca... Z szeregu wyszedł o. Maksymilian i poprosił, by zamiast Gajowniczka wzięto na śmierć jego. Zdumieni oprawcy zgodzili się i zakonnik trafił - wraz z 9 towarzyszami - do bloku śmierci, nr 13. Odtąd bunkier, który dotychczas był miejscem przekleństw i rozpaczy, pod przewodnictwem o. Maksymiliana stał się przybytkiem Bożej chwały. Modlono się i śpiewano nabożne pieśni. Św. Maksymilian przeżył w bunkrze dwa tygodnie bez żadnego jedzenia ani kropli wody! W końcu kaci dobili go zastrzykiem fenolu. Stało się to 14 sierpnia, w wigilię Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny 1941 roku.
Ciało męczennika zostało spalone w krematorium. Kult św. Maksymiliana rozprzestrzenił się błyskawicznie po całej Polsce. 17 października 1971 roku papież Paweł VI beatyfikował Męczennika w obecności dziesiątków tysięcy wiernych z całego świata, natomiast 10 października 1982 r. Jan Paweł II ogłosił go świętym, nazywając "patronem naszych trudnych czasów".
Odnowić wszystko w Chrystusie
Polskie wątki u św. Piusa X
Jako ciekawostkę, niektóre źródła podają, że ojciec św. Piusa X Giovanni Sarto był Polakiem, który uciekając przed wojskiem, wyemigrował z Boguszyc spod Toszka w powiecie gliwickim do Włoch (zmieniając nazwisko z Jan Krawiec na Giovanni Sarto), natomiast jego matka Margherita była Włoszką. Gdyby okazało się to prawdą to Jan Paweł II nie byłby pierwszym Polakiem na Stolicy Piotrowej. Jednakże w 2013 r. na kongresie historyków z Polski i Włoch uznano, że nie ma podstaw historycznych, aby uznać tę teorię za prawdziwą. Druga informacja jest już jak najbardziej prawdziwa i dotyczy konklawe, na którym wybrano Piusa X na papieża. Po śmierci Leona XIII najpoważniejszym kandydatem był sekretarz stanu kardynał Mariano Rampolla, mający poparcie wielu kardynałów włoskich, hiszpańskich i francuskich. Wówczas, biskup krakowski, kardynał Jan Puzyna złożył w imieniu cesarza austriackiego Franciszka Józefa tzw. ekskluzywę. Większość elektorów ostro zaprotestowała przeciwko de facto interwencji cesarza i kontynuowała obrady, nie wykluczając kandydatury Rampolli. Wkrótce jednak okazało się, że konieczny jest wybór innego kandydata i w siódmym głosowaniu (4 sierpnia 1903) wybrany został Giuseppe Sarto, który przyjął imię Piusa X. |
Pod koniec kwietnia obchodziliśmy wspomnienie liturgiczne wielkiego Papieża św. Piusa V (1504-1572), który po Soborze Trydenckim (w odpowiedzi na reformację) dokonał w Kościele katolickim wielu ważnych reform, w tym reformy liturgii rzymskiej, która przetrwała praktycznie w niezmienionym kształcie aż do końca lat 60-tych XX wieku.
Dzisiaj w liturgii Kościoła katolickiego wspominamy innego wielce zasłużonego dla Kościoła Papieża, św. Piusa X. Dość powiedzieć, że był on pierwszym kanonizowanym Papieżem po św. Piusie V a więc po prawie 400 latach. Poniżej co o św. Piusie X mówił Benedykt XVI w czasie audiencji generalnej 18 sierpnia 2010 r. (...) Dzisiaj chciałbym się zatrzymać przy postaci mojego poprzednika, św. Piusa X, którego wspomnienie liturgiczne przypada w najbliższą sobotę, podkreślając niektóre jego cechy, które mogą być użyteczne także dla duszpasterzy i wiernych naszych czasów. Giuseppe Sarto - tak się nazywał - urodził się w Riese (prowincja Treviso) w 1835 r. w wiejskiej rodzinie. Po studiach w seminarium w Padwie został wyświęcony na kapłana, mając zaledwie 23 lata. Początkowo był wikarym w Tombolo, następnie proboszczem w Salzano, później został kanonikiem katedry w Treviso, pełniącym obowiązki kanclerza biskupiego i ojca duchownego seminarium diecezjalnego. W tych latach bogatych w doświadczenia duszpasterskie przyszły papież wykazywał się głęboką miłością do Chrystusa i do Kościoła, pokorą i prostotą oraz wielką miłością do najbardziej potrzebujących, która charakteryzowała całe jego życie. W 1884 r. został mianowany biskupem Mantui, a w 1893 r. - patriarchą Wenecji. 4 sierpnia 1903 r. wybrano go na papieża. Posługę tę przyjął z wahaniem, gdyż nie uważał się za godnego tak wzniosłego zadania. Pontyfikat św. Piusa X pozostawił niezniszczalne znaki w historii Kościoła i był naznaczony wielkim wysiłkiem reformy, streszczającej się w jego haśle biskupim: „Instaurare omnia in Christo” - Odnowić wszystko w Chrystusie. Jego posunięcia obejmowały różne środowiska kościelne. Od początku zaangażował się w reorganizację Kurii Rzymskiej, później zapoczątkował prace nad redakcją Kodeksu Prawa Kanonicznego, zatwierdzonego przez jego następcę Benedykta XV. Wspierał następnie reformę studiów i formacji przyszłych kapłanów, zakładając również wiele seminariów lokalnych, wyposażonych w dobre biblioteki i mających odpowiednio przygotowanych profesorów. Innym ważnym polem była formacja doktrynalna ludu Bożego. Gdy jeszcze był proboszczem, ułożył katechizm, a jako biskup Mantui pracował nad redakcją jednolitego katechizmu, jeśli nie powszechnego, to przynajmniej w języku włoskim. Jako prawdziwy pasterz rozumiał, że w sytuacji tamtych czasów, choćby ze względu na zjawisko emigracji, koniecznością był katechizm, do którego każdy wierny mógłby sięgnąć, niezależnie od miejsca i okoliczności jego życia. Jako papież przygotował tekst doktryny chrześcijańskiej dla diecezji rzymskiej, którą później rozszerzył na całe Włochy i na cały świat. Katechizm ten, noszący jego imię, stał się dla wielu niezawodnym przewodnikiem w poznaniu prawd wiary, dzięki prostemu, jasnemu i ścisłemu językowi oraz ze względu na skuteczność w wyjaśnianiu. Wiele uwagi poświęcał Pius X reformie liturgii, zwłaszcza muzyki sakralnej, aby prowadzić wiernych do głębszego życia modlitwą i do pełniejszego udziału w sakramentach. W motu proprio „Tra le Sollecitudini” (1903 - pierwszy rok jego pontyfikatu) stwierdza, że prawdziwy duch chrześcijański ma swoje pierwsze i niepodważalne źródło w czynnym uczestnictwie w świętych tajemnicach oraz w uroczystej i publicznej modlitwie Kościoła (por. ASS 36 [1903], 531). Dlatego zalecał częste korzystanie z sakramentów, popierając codzienne przyjmowanie Komunii św. przy dobrym przygotowaniu. Faworyzował też, i to z powodzeniem, wcześniejszą Pierwszą Komunię św. dla dzieci w wieku 7 lat, „kiedy dziecko zaczyna rozumować” (por. Święta Kongregacja ds. Sakramentów, Decretum „Quam singulari”: AAS 2 [1910]). Wierny zadaniu utwierdzania braci w wierze, św. Pius X wobec pewnych tendencji, które pojawiły się w środowisku teologicznym na przełomie XIX i XX wieku, zareagował zdecydowanie, potępiając „modernizm”, by bronić wiernych przed błędnymi ideami i wspierać naukowe zgłębianie Objawienia zgodnie z tradycją Kościoła. Listem apostolskim „Vinea electa” z 7 maja 1909 r. ustanowił Papieski Instytuty Biblijny. Ostatnie miesiące jego życia były naznaczone łunami wojennymi. Apel do katolików świata, ogłoszony 2 sierpnia 1914 r., aby wyrazić „gorzki ból” obecnego czasu, był pełnym cierpienia krzykiem ojca, który widzi synów stojących naprzeciw siebie. Zmarł wkrótce potem - 20 sierpnia 1914 r., a jego sława świętości zaczęła się natychmiast szerzyć wśród ludu chrześcijańskiego. Drodzy Bracia i Siostry! Św. Pius X uczy nas wszystkich, że u podstaw naszych działań apostolskich podejmowanych na wielu polach musi być zawsze głęboka osobista więź z Chrystusem, którą należy pielęgnować i rozwijać dzień po dniu. Dopiero wtedy, gdy jesteśmy rozmiłowani w Panu, będziemy w stanie poprowadzić ludzi do Boga i otworzyć ich na Jego miłosierną miłość, i w ten sposób otworzyć świat na miłosierdzie Boże. |
Modlitwa św. Tomasza z Akwinu
O świętość życia
( Oratio at vitam sanctae agendam)
Pozwól mi litościwy Boże, bym do tego, co się Tobie podoba wytrwale dążył, bym tego roztropnie dociekał, to uczciwie za prawdę uznał i doskonale wykonał na chwałę imienia Twego.
Rozporządź Boże mój stanem mego życia i daj, bym wiedział jak wykonać to czego ode mnie żądasz, oraz spraw bym wykonał to zgodnie z powinnością i godnością mej duszy.
Daj, Panie Boże mój, by mnie powodzenia i niepowodzenia nie osłabiały na duchu przez wynoszenie się lub przez zniechęcenie. Bym z niczego nie cieszył się lub nie smucił, jak tylko z tego, co do Ciebie prowadzi lub od Ciebie odwodzi. Bym nie starał się podobać nikomu jak tylko Tobie.
Niech małym będzie dla mnie wszystko co przemijające, a za wartościowe niech uznaję tylko rzeczy wiekuistej i trwałej wartości. Oby obmierzła mi radość z tego co jest pozbawione Ciebie i obym niczego nie pragnął co jest poza Tobą i bez Ciebie. Obym szukał przyjemności Panie w pracy dla Ciebie, a jakikolwiek spoczynek Ciebie pozbawiony niech mi sprawia przykrość. Spraw, Boże mój, bym serce swe kierował ku Tobie i bym stale bolał nad moimi zaniedbaniami oraz czynił postanowienie poprawy.
Uczyń mnie Panie Boże mój posłusznym bez oporu, ubogim bez przygnębienia, czystym bez zepsucia, cierpliwym bez szemrania, pokornym bez udawania, wesołym bez roztrzepania, poważnym bez przytłaczania, ruchliwym bez lekkomyślności, bojącym się Ciebie bez zwątpienia, szczerym bez dwoistości, czyniącym dobrze bez zarozumiałości, wpływającym na poprawę bliźniego bez wywyższania siebie, budującym go słowem i przykładem bez obłudy.
Daj mi Panie Boże serce tak doskonałe, by się nie dało odwieść od Ciebie żadną ciekawostką, serce szlachetne, któreby się oparło niegodnym uczuciom, ciągnącym mnie ku zacofaniu się w moich postanowieniach; serce stałe, niedające się złamać żadnym utrapieniem; serce wolne, niedające się zwyciężyć naciskowi uczuć.
Użycz mi Panie Boże mój, pojętności do poznania Ciebie, pilności do dążenia ku Tobie i szukania Ciebie, mądrości
dla znalezienia Ciebie, sposobu postępowania, któryby się Tobie podobał, wytrwałości wiernie Cię wyczekującej i ufności, że w końcu Cię spotkam i obejmę.
Daj, bym kary tu mię dręczące przyjmował dla poprawy, bym dobrodziejstw Twoich, udzielanych mi w tym życiu używał jako otrzymane z Twej łaski i z wdzięcznością, a radości Twoich niech zażywam dopiero w chwale niebieskiej Ojczyzny. Który żyjesz i królujesz Boże, przez wszystkie wieki wieków. Amen.
( Oratio at vitam sanctae agendam)
Pozwól mi litościwy Boże, bym do tego, co się Tobie podoba wytrwale dążył, bym tego roztropnie dociekał, to uczciwie za prawdę uznał i doskonale wykonał na chwałę imienia Twego.
Rozporządź Boże mój stanem mego życia i daj, bym wiedział jak wykonać to czego ode mnie żądasz, oraz spraw bym wykonał to zgodnie z powinnością i godnością mej duszy.
Daj, Panie Boże mój, by mnie powodzenia i niepowodzenia nie osłabiały na duchu przez wynoszenie się lub przez zniechęcenie. Bym z niczego nie cieszył się lub nie smucił, jak tylko z tego, co do Ciebie prowadzi lub od Ciebie odwodzi. Bym nie starał się podobać nikomu jak tylko Tobie.
Niech małym będzie dla mnie wszystko co przemijające, a za wartościowe niech uznaję tylko rzeczy wiekuistej i trwałej wartości. Oby obmierzła mi radość z tego co jest pozbawione Ciebie i obym niczego nie pragnął co jest poza Tobą i bez Ciebie. Obym szukał przyjemności Panie w pracy dla Ciebie, a jakikolwiek spoczynek Ciebie pozbawiony niech mi sprawia przykrość. Spraw, Boże mój, bym serce swe kierował ku Tobie i bym stale bolał nad moimi zaniedbaniami oraz czynił postanowienie poprawy.
Uczyń mnie Panie Boże mój posłusznym bez oporu, ubogim bez przygnębienia, czystym bez zepsucia, cierpliwym bez szemrania, pokornym bez udawania, wesołym bez roztrzepania, poważnym bez przytłaczania, ruchliwym bez lekkomyślności, bojącym się Ciebie bez zwątpienia, szczerym bez dwoistości, czyniącym dobrze bez zarozumiałości, wpływającym na poprawę bliźniego bez wywyższania siebie, budującym go słowem i przykładem bez obłudy.
Daj mi Panie Boże serce tak doskonałe, by się nie dało odwieść od Ciebie żadną ciekawostką, serce szlachetne, któreby się oparło niegodnym uczuciom, ciągnącym mnie ku zacofaniu się w moich postanowieniach; serce stałe, niedające się złamać żadnym utrapieniem; serce wolne, niedające się zwyciężyć naciskowi uczuć.
Użycz mi Panie Boże mój, pojętności do poznania Ciebie, pilności do dążenia ku Tobie i szukania Ciebie, mądrości
dla znalezienia Ciebie, sposobu postępowania, któryby się Tobie podobał, wytrwałości wiernie Cię wyczekującej i ufności, że w końcu Cię spotkam i obejmę.
Daj, bym kary tu mię dręczące przyjmował dla poprawy, bym dobrodziejstw Twoich, udzielanych mi w tym życiu używał jako otrzymane z Twej łaski i z wdzięcznością, a radości Twoich niech zażywam dopiero w chwale niebieskiej Ojczyzny. Który żyjesz i królujesz Boże, przez wszystkie wieki wieków. Amen.
Czy wciąż poza Kościołem katolickiem nie ma zbawienia?
Po raz kolejny w Kościele katolickim trwa tydzień modlitw o jedność wszystkich chrześcijan. Modląc się w tym duchu natrafiłem ostatnio na takie wezwanie w modlitwie powszechnej:
"Módlmy się za naszych braci w Kościele Prawosławnym i za tych, którzy żyją w Kościołach Reformacji,
pozwól nam jak najrychlej spotkać się przy jednym stole Wieczerzy Pańskiej".
Zawsze rozumiałem to w ten sposób, że modląc się o jedność i dążąc do jedności, chcemy się spotkać przy stole eucharystycznym w
naszym Kościele katolickim. Zajrzałem jednak do encyklopedii i znalazłem takie oto zdanie o ekumenizmie:
Ekumenizm lub ruch ekumeniczny (z gr. οικουμένη – oikumene – zamieszkana ziemia) – ruch w obrębie chrześcijaństwa dążący do przywrócenia pierwotnej jedności pomiędzy licznymi wyznaniami chrześcijańskimi w ramach jednego, świętego, powszechnego i apostolskiego Kościoła...
To przytoczone zdanie z encyklopedii ukazuje prawdziwe cele ruchu ekumenicznego, który narodził się w XIX wieku w środowisku wspólnot protestanckich i anglikańskich. W dobie obecnego dialogu ekumenicznego prowadzonego przez Kościół katolicki bardzo dobrym jest pytanie: dlaczego w tym ruchu od początku nie brał udziału Kościół katolicki? Otóż z prostej przyczyny, wychodząc z założenia, że ruch ekumeniczny dążył do tzw. panchrystianizmu, który zaprzeczał dogmatowi wiary mówiącemu, iż jedynym Kościołem Chrystusa, w którym człowiek może być zbawiony jest Kościół Katolicki.
Oto co jeszcze mówi wspomniana encyklopedia:
"We wczesnym stadium rozwoju ruchu ekumenicznego Kościół katolicki trwał na stanowisku, że jedyną drogą do jedności chrześcijan to powrót na jego łono. W 1919 roku Święte Oficjum ograniczyło katolikom udział w pracach ekumenicznych. W 1928 roku papież Pius XI w swojej encyklice "Mortalium Animos" ogłosił, że ekumenizm negatywnie wpływa na wiarę. Dostrzegając rosnące pragnienie jedności wśród chrześcijan (także wśród katolików), wskazywał na błędy poglądowe, które, mimo iż opierały się na miłości bliźniego, uderzały w doktrynę o jedności Kościoła Chrystusowego, prowadząc do tzw. panchrystianizmu.
Stosunek Kościoła rzymskokatolickiego do ruchu ekumenicznego zmienił się nagle w czasach pontyfikatu Jana XXIII. Podczas prac przygotowawczych do Soboru Watykańskiego II w 1960 roku powołany został tzw. Sekretariat ds. Jedności Chrześcijan, którego zadaniem było nawiązanie kontaktów z Kościołami nierzymskokatolickimi. W 1961 roku rzymskokatolickim obserwatorom pozwolono na udział w III Zgromadzeniu Ogólnym w Nowym Delhi. W latach 1962–1965 na obrady II Soboru Watykańskiego Kościół rzymskokatolicki zaprosił z kolei obserwatorów Kościołów nierzymskokatolickich. Podczas prac soboru Kościół rzymskokatolicki opracował trzy dokumenty – Konstytucja dogmatyczna o Kościele , Dekret o ekumenizmie oraz Dekret o Kościołach Wschodnich Katolickich . Określił w nich swój stosunek do ekumenizmu, twierdząc, że poza obrębem jednego świętego, katolickiego i apostolskiego Kościoła Chrystusowego istnieją łaski prawdy i uświęcenia, które, będąc właściwe dla Kościoła katolickiego, prowadzą do jedności z nim. Członkowie ruchu ekumenicznego działają z natchnienia Ducha Świętego i pozostają we wspólnocie z Kościołem katolickim poprzez sakrament chrztu.
Wbrew oczekiwaniom po II Soborze Watykańskim Kościół rzymskokatolicki ze względu na rozbudowaną hierarchę i strukturę nie przyłączył się do Światowej Rady Kościołów, niemniej nawiązał z nią współpracę w ramach powstałej w 1965 roku Wspólnej Grupy Roboczej, która w 1967 roku w drugim raporcie ogłosiła, że jedynemu ruchowi ekumenicznemu winny służyć zarówno Kościół rzymskokatolicki, jak i Światowa Rada Kościołów. W latach 1968–1982 Komisja Wiara i Ustrój Światowej Rady Kościołów, w której obradach jako pełnoprawni członkowie uczestniczyli również teologowie katoliccy, opracowała tzw. dokument z Limy, określający wspólny pogląd Kościołów chrześcijańskich na chrzest, Eucharystię i duszpasterstwo. Do zgodności między Kościołami chrześcijańskimi doszło także w sprawach apostolskości, katolickości, formacji ekumenicznej, hierarchii prawd, wspólnych świadectw i prozelityzmu. Nawiązano współpracę na płaszczyznach etyki społecznej, misji, ewangelizacji, roli świeckich w Kościele oraz wzajemnego wsparcia.
W okresie pontyfikatu Jana Pawła II zaangażowanie Kościoła rzymskokatolickiego w ruch ekumeniczny nasiliło się. Sprzyjały temu jego liczne podróże apostolskie. W trakcie niektórych z nich spotykał się z przedstawicielami Kościołów nierzymkokatolickich i organizacji ekumenicznych. Podczas innych odwiedzał państwa, gdzie większość ludności stanowili wyznawcy nierzymskiego katolicyzmu. Do pozostałych aspektów działalności papieskiej na rzecz szerzenia ruchu ekumenicznego należały: zorganizowanie w 1986 roku w Asyżu Dnia Modlitw o Pokój, wyznanie win Kościoła rzymskokatolickiego wobec niekatolików, wydanie w 1983 roku Listu z okazji 500-lecia urodzin M. Lutra , w 1995 – listu apostolskiego Orientale lumen . Jan Paweł II podjął działalność w kierunku dialogu ekumenicznego, m.in. przyjmując w 1994 roku wspólnie z Asyryjskim Kościołem Wschodu deklarację chrystologiczną. W 1995 roku wydał encyklikę Ut unum sint , która podsumowała trzy dekady działalności Kościoła rzymskokatolickiego na rzecz ekumenizmu. W dokumencie papież stwierdził, że Kościół rzymskokatolicki włączył się w dzieło pojednania chrześcijan, pozostał przy tym na stanowisku odnośnie do prawdy i uświęcenia, przyjętym na II Soborze Watykańskim. Ogłoszona w 2000 roku przez Kongregację Nauki Wiary deklaracja Dominus Iesus wykazała trudności, jakie sprawia uznanie przez Kościół rzymskokatolicki wspólnot protestanckich za Kościoły.
Zawsze rozumiałem to w ten sposób, że modląc się o jedność i dążąc do jedności, chcemy się spotkać przy stole eucharystycznym w
naszym Kościele katolickim. Zajrzałem jednak do encyklopedii i znalazłem takie oto zdanie o ekumenizmie:
Ekumenizm lub ruch ekumeniczny (z gr. οικουμένη – oikumene – zamieszkana ziemia) – ruch w obrębie chrześcijaństwa dążący do przywrócenia pierwotnej jedności pomiędzy licznymi wyznaniami chrześcijańskimi w ramach jednego, świętego, powszechnego i apostolskiego Kościoła...
To przytoczone zdanie z encyklopedii ukazuje prawdziwe cele ruchu ekumenicznego, który narodził się w XIX wieku w środowisku wspólnot protestanckich i anglikańskich. W dobie obecnego dialogu ekumenicznego prowadzonego przez Kościół katolicki bardzo dobrym jest pytanie: dlaczego w tym ruchu od początku nie brał udziału Kościół katolicki? Otóż z prostej przyczyny, wychodząc z założenia, że ruch ekumeniczny dążył do tzw. panchrystianizmu, który zaprzeczał dogmatowi wiary mówiącemu, iż jedynym Kościołem Chrystusa, w którym człowiek może być zbawiony jest Kościół Katolicki.
Oto co jeszcze mówi wspomniana encyklopedia:
"We wczesnym stadium rozwoju ruchu ekumenicznego Kościół katolicki trwał na stanowisku, że jedyną drogą do jedności chrześcijan to powrót na jego łono. W 1919 roku Święte Oficjum ograniczyło katolikom udział w pracach ekumenicznych. W 1928 roku papież Pius XI w swojej encyklice "Mortalium Animos" ogłosił, że ekumenizm negatywnie wpływa na wiarę. Dostrzegając rosnące pragnienie jedności wśród chrześcijan (także wśród katolików), wskazywał na błędy poglądowe, które, mimo iż opierały się na miłości bliźniego, uderzały w doktrynę o jedności Kościoła Chrystusowego, prowadząc do tzw. panchrystianizmu.
Stosunek Kościoła rzymskokatolickiego do ruchu ekumenicznego zmienił się nagle w czasach pontyfikatu Jana XXIII. Podczas prac przygotowawczych do Soboru Watykańskiego II w 1960 roku powołany został tzw. Sekretariat ds. Jedności Chrześcijan, którego zadaniem było nawiązanie kontaktów z Kościołami nierzymskokatolickimi. W 1961 roku rzymskokatolickim obserwatorom pozwolono na udział w III Zgromadzeniu Ogólnym w Nowym Delhi. W latach 1962–1965 na obrady II Soboru Watykańskiego Kościół rzymskokatolicki zaprosił z kolei obserwatorów Kościołów nierzymskokatolickich. Podczas prac soboru Kościół rzymskokatolicki opracował trzy dokumenty – Konstytucja dogmatyczna o Kościele , Dekret o ekumenizmie oraz Dekret o Kościołach Wschodnich Katolickich . Określił w nich swój stosunek do ekumenizmu, twierdząc, że poza obrębem jednego świętego, katolickiego i apostolskiego Kościoła Chrystusowego istnieją łaski prawdy i uświęcenia, które, będąc właściwe dla Kościoła katolickiego, prowadzą do jedności z nim. Członkowie ruchu ekumenicznego działają z natchnienia Ducha Świętego i pozostają we wspólnocie z Kościołem katolickim poprzez sakrament chrztu.
Wbrew oczekiwaniom po II Soborze Watykańskim Kościół rzymskokatolicki ze względu na rozbudowaną hierarchę i strukturę nie przyłączył się do Światowej Rady Kościołów, niemniej nawiązał z nią współpracę w ramach powstałej w 1965 roku Wspólnej Grupy Roboczej, która w 1967 roku w drugim raporcie ogłosiła, że jedynemu ruchowi ekumenicznemu winny służyć zarówno Kościół rzymskokatolicki, jak i Światowa Rada Kościołów. W latach 1968–1982 Komisja Wiara i Ustrój Światowej Rady Kościołów, w której obradach jako pełnoprawni członkowie uczestniczyli również teologowie katoliccy, opracowała tzw. dokument z Limy, określający wspólny pogląd Kościołów chrześcijańskich na chrzest, Eucharystię i duszpasterstwo. Do zgodności między Kościołami chrześcijańskimi doszło także w sprawach apostolskości, katolickości, formacji ekumenicznej, hierarchii prawd, wspólnych świadectw i prozelityzmu. Nawiązano współpracę na płaszczyznach etyki społecznej, misji, ewangelizacji, roli świeckich w Kościele oraz wzajemnego wsparcia.
W okresie pontyfikatu Jana Pawła II zaangażowanie Kościoła rzymskokatolickiego w ruch ekumeniczny nasiliło się. Sprzyjały temu jego liczne podróże apostolskie. W trakcie niektórych z nich spotykał się z przedstawicielami Kościołów nierzymkokatolickich i organizacji ekumenicznych. Podczas innych odwiedzał państwa, gdzie większość ludności stanowili wyznawcy nierzymskiego katolicyzmu. Do pozostałych aspektów działalności papieskiej na rzecz szerzenia ruchu ekumenicznego należały: zorganizowanie w 1986 roku w Asyżu Dnia Modlitw o Pokój, wyznanie win Kościoła rzymskokatolickiego wobec niekatolików, wydanie w 1983 roku Listu z okazji 500-lecia urodzin M. Lutra , w 1995 – listu apostolskiego Orientale lumen . Jan Paweł II podjął działalność w kierunku dialogu ekumenicznego, m.in. przyjmując w 1994 roku wspólnie z Asyryjskim Kościołem Wschodu deklarację chrystologiczną. W 1995 roku wydał encyklikę Ut unum sint , która podsumowała trzy dekady działalności Kościoła rzymskokatolickiego na rzecz ekumenizmu. W dokumencie papież stwierdził, że Kościół rzymskokatolicki włączył się w dzieło pojednania chrześcijan, pozostał przy tym na stanowisku odnośnie do prawdy i uświęcenia, przyjętym na II Soborze Watykańskim. Ogłoszona w 2000 roku przez Kongregację Nauki Wiary deklaracja Dominus Iesus wykazała trudności, jakie sprawia uznanie przez Kościół rzymskokatolicki wspólnot protestanckich za Kościoły.
Film o Julii Piskorskiej
Zamieszczamy na naszej stronie historię Julii Piskorskiej, małej dziewczynki z Lubartowa na Lubelszczyźnie, która przyszła na świat z hemimelią kości strzałkowych, bardzo rzadką wadą kończyn dolnych. Aby uchronić Julkę od kalectwa i umożliwić jej normalne życie, jej Rodzice, Państwo Dorota i Waldemar Piskorscy rozpoczęli zbiórkę pieniędzy potrzebnych do przeprowadzenia kosztownej operacji w Stanach Zjednoczonych. Zaczęli im pomagać ludzie dobrej woli, tak w kraju jak i za granicą. W Kanadzie akcją pomocy dla Julki zajęli się Państwo Barbara i Mieczysław Lewiccy, którzy kwestowali dla Julki w wielu polskich kościołach oraz organizacjach polonijnych. Zainteresowanie i wyniki przeszły wszelkie oczekiwania, a przypomnijmy, że do całej akcji pomocy Julce włączył się Papież Franciszek. Materiał filmowy, autorstwa p. Tadeusza Lisa z "Polish Studio" opowiada całą historię.
|
|
W czasie tegorocznego Wielkiego Postu niedzielne nabożeństwa Gorzkich Żali były w naszej parafii połączone
Z cyklem kazań pasyjnych na temat "Męki Pańskiej w liturgii Mszy św." Przypomnieliśmy sobie przesłanki biblijne i kształtowanie się liturgii Mszy św. w historii i tradycji Kościoła katolickiego jako sprawowanie Przenajświętszej Ofiary Krzyża, która w liturgii Mszy św. zawsze była i jest uobecniana. Kościół katolicki żył takim sposobem sprawowania Mszy św. przez co najmniej kilkanaście wieków aż do naszych czasów.
Obecna Msza św. (Novus Ordo Missae) odprawiana po Soborze Watykańskim II, choć jest sprawowana w diametralnie różny sposób niż Msza Wszechczasów to jednak zawiera te same elementy i jest tą samą Najświętszą Ofiarą sprawowaną na Ołtarzu Krzyża.
Wprowadzona w celu bardziej świadomego i aktywnego uczestniczenia w niej ludu Bożego wprowadziła w dużej mierze zamieszanie i masowe utożsamianie Ofiary Mszy św. tylko z Ucztą Eucharystyczną, która jest jedynie częścią Mszy św.
Po blisko 50 latach od wprowadzenia tych zmian, wierni zatroskani o przyszłość Kościoła Chrystusowego pytają się, czy były to "zmiany w Kościele, czy też zmiana Kościoła"?
Pięknym uzupełnieniem naszych refleksji pasyjnych niech będzie wystąpienie znanego w Internecie ks. prał. Romana Kneblewskiego, który niedawno w Warszawie wygłosił konferencję nt.: "Czym jest tradycyjna katolicka Msza św.?"
Konferencji można wysłuchać [TUTAJ]
Obecna Msza św. (Novus Ordo Missae) odprawiana po Soborze Watykańskim II, choć jest sprawowana w diametralnie różny sposób niż Msza Wszechczasów to jednak zawiera te same elementy i jest tą samą Najświętszą Ofiarą sprawowaną na Ołtarzu Krzyża.
Wprowadzona w celu bardziej świadomego i aktywnego uczestniczenia w niej ludu Bożego wprowadziła w dużej mierze zamieszanie i masowe utożsamianie Ofiary Mszy św. tylko z Ucztą Eucharystyczną, która jest jedynie częścią Mszy św.
Po blisko 50 latach od wprowadzenia tych zmian, wierni zatroskani o przyszłość Kościoła Chrystusowego pytają się, czy były to "zmiany w Kościele, czy też zmiana Kościoła"?
Pięknym uzupełnieniem naszych refleksji pasyjnych niech będzie wystąpienie znanego w Internecie ks. prał. Romana Kneblewskiego, który niedawno w Warszawie wygłosił konferencję nt.: "Czym jest tradycyjna katolicka Msza św.?"
Konferencji można wysłuchać [TUTAJ]
Zapraszamy do zapoznania się z treścią Encykliki Papieża Piusa XI o społecznym królowaniu Jezusa Chrystusa
"Quas Primas
".
(z 1925 r.)
|
|
Św. José Sánchez del Río: "Mamo... Nigdy nie będzie mi tak łatwo wejść do nieba jak teraz...”
Już niedługo 1 listopada – oddajemy cześć Wszystkim Świętym. Wielu z nich znamy, wielu jest naszymi patronami, wielu jest męczennikami za wiarę. Chciałbym opowiedzieć o pewnym 14-letnim chłopcu, który dzisiaj w Rzymie został przez papieża Franciszka ogłoszony świętym. Urodził się w roku 1913 w Meksyku ale czasy jego dzieciństwa przypadły na bardzo trudny okres prześladowań katolików przez owładniętego nienawiścią do Kościoła masońskiego prezydenta Callesa. Kiedy ten zagorzały antyklerykał doszedł do władzy w 1924 roku zaczął prześladować Kościół katolicki, wyrzucił z Meksyku zgromadzenia zakonne, zakazał organizowania procesji, publicznego noszenia sutanny, pozbawił księży prawa do odprawiania Mszy św.
Dla katolickiej ludności Meksyku to było ponad miarę - w 1926 roku wybuchło powstanie Cristeros. Meksykańscy katolicy, głównie rolnicy chwycili za broń i z okrzykiem - Viva Cristo Rey y Viva Santa Virgen de Guadalupe - ruszyli do boju. Pewnego dnia dowodzeni przez generała Mendozę Cristeros trafili do Guadalajary, gdzie przyłączyło się do nich wiele osób, wśród nich bracia Sanchez del Rio. Do wojska chciał się zaciągnąć, również najmłodszy z nich - 14-letni José Luis. Był on normalnym chłopcem, lubił psocić, ale od kiedy został ministrantem bardzo spoważniał, wydoroślał... On także chciał przystać do powstańców, ale jego matka nie chciała się na to zgodzić. Chłopak jednak bardzo nalegał - „Mamo, nigdy nie będzie mi tak łatwo pójść do nieba jak teraz” . W końcu udało mu się ją przekonać i José przystał do powstańców. Miał odpowiedzialne zadanie – nosił sztandar powstańców. To wszystko można zobaczyć w filmie „Cristiada” .
25 stycznia 1928 roku w czasie walki w miejscowości Sahuayo padł koń generała Mendozy, co uniemożliwiało mu ucieczkę. José natychmiast zaoferował swojemu dowódcy własnego wierzchowca. Mendoza nie chciał przyjąć podarunku, wiedząc, że chłopak nie będzie miał jak uciec i wpadnie w ręce wroga. José nalegał jednak mocno: „Mój generale, niech się Pan ratuje, a mną proszę się nie przejmować. Mnie może zabraknąć, ale pana nie!” Ostatecznie generał odjechał ale chłopak wpadł w ręce oprawców. Najpierw traktowano go dość łagodnie, był więziony w zakrystii kościoła – i tam mógł nawet codziennie przyjmować Komunię świętą. Dużo się modlił na Różancu, również za swych prześladowców. Protestował też kiedy ci wprowadzali konie do wnętrza świątyni. Żołnierze za wszelką cenę chcieli przekabacić świątobliwego chłopca na swoją stronę, ale José nie dawał za wygraną. Raz chcieli go nastraszyć i na jego oczach zastrzelono jego przyjaciela, do którego José zdążył zawołać: „Zaraz będziesz w Niebie, przygotuj mi tam miejsce” .
10 lutego 1928 roku skazali 14-letniego José na śmierć. Oprawcy zgotowali chłopcu prawdziwą drogę krzyżową. Zdarto mu skórę ze stóp i ukłuciami bagnetów zmuszono do przejścia długiej drogi z kościoła na cmentarz. Co jakiś czas prowokowali go - „Jeśli krzykniesz - śmierć Chrystusowi - oszczędzimy cię”. José milczał a kiedy dotarł na miejsce kaźni krzyknął na cały głos - VIVA CRISTO REY - Niech żyje Chrystus Król . Wtedy padł śmiertelny strzał.
Dla katolickiej ludności Meksyku to było ponad miarę - w 1926 roku wybuchło powstanie Cristeros. Meksykańscy katolicy, głównie rolnicy chwycili za broń i z okrzykiem - Viva Cristo Rey y Viva Santa Virgen de Guadalupe - ruszyli do boju. Pewnego dnia dowodzeni przez generała Mendozę Cristeros trafili do Guadalajary, gdzie przyłączyło się do nich wiele osób, wśród nich bracia Sanchez del Rio. Do wojska chciał się zaciągnąć, również najmłodszy z nich - 14-letni José Luis. Był on normalnym chłopcem, lubił psocić, ale od kiedy został ministrantem bardzo spoważniał, wydoroślał... On także chciał przystać do powstańców, ale jego matka nie chciała się na to zgodzić. Chłopak jednak bardzo nalegał - „Mamo, nigdy nie będzie mi tak łatwo pójść do nieba jak teraz” . W końcu udało mu się ją przekonać i José przystał do powstańców. Miał odpowiedzialne zadanie – nosił sztandar powstańców. To wszystko można zobaczyć w filmie „Cristiada” .
25 stycznia 1928 roku w czasie walki w miejscowości Sahuayo padł koń generała Mendozy, co uniemożliwiało mu ucieczkę. José natychmiast zaoferował swojemu dowódcy własnego wierzchowca. Mendoza nie chciał przyjąć podarunku, wiedząc, że chłopak nie będzie miał jak uciec i wpadnie w ręce wroga. José nalegał jednak mocno: „Mój generale, niech się Pan ratuje, a mną proszę się nie przejmować. Mnie może zabraknąć, ale pana nie!” Ostatecznie generał odjechał ale chłopak wpadł w ręce oprawców. Najpierw traktowano go dość łagodnie, był więziony w zakrystii kościoła – i tam mógł nawet codziennie przyjmować Komunię świętą. Dużo się modlił na Różancu, również za swych prześladowców. Protestował też kiedy ci wprowadzali konie do wnętrza świątyni. Żołnierze za wszelką cenę chcieli przekabacić świątobliwego chłopca na swoją stronę, ale José nie dawał za wygraną. Raz chcieli go nastraszyć i na jego oczach zastrzelono jego przyjaciela, do którego José zdążył zawołać: „Zaraz będziesz w Niebie, przygotuj mi tam miejsce” .
10 lutego 1928 roku skazali 14-letniego José na śmierć. Oprawcy zgotowali chłopcu prawdziwą drogę krzyżową. Zdarto mu skórę ze stóp i ukłuciami bagnetów zmuszono do przejścia długiej drogi z kościoła na cmentarz. Co jakiś czas prowokowali go - „Jeśli krzykniesz - śmierć Chrystusowi - oszczędzimy cię”. José milczał a kiedy dotarł na miejsce kaźni krzyknął na cały głos - VIVA CRISTO REY - Niech żyje Chrystus Król . Wtedy padł śmiertelny strzał.
Tekst Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana
Nieśmiertelny Królu Wieków, Panie Jezu Chryste, nasz Boże i Zbawicielu! W Roku Jubileuszowym 1050-lecia Chrztu Polski, w roku Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia, oto my, Polacy, stajemy przed Tobą [wraz ze swymi władzami duchownymi i świeckimi], by uznać Twoje Panowanie, poddać się Twemu Prawu, zawierzyć i poświęcić Tobie naszą Ojczyznę i cały Naród.
Wyznajemy wobec nieba i ziemi, że Twego królowania nam potrzeba. Wyznajemy, że Ty jeden masz do nas święte i nigdy nie wygasłe prawa. Dlatego z pokorą chyląc swe czoła przed Tobą, Królem Wszechświata, uznajemy Twe Panowanie nad Polską i całym naszym Narodem, żyjącym w Ojczyźnie i w świecie.
Pragnąc uwielbić majestat Twej potęgi i chwały, z wielką wiarą i miłością wołamy:
Króluj nam Chryste!
– W naszych sercach – Króluj nam Chryste!
– W naszych rodzinach – Króluj nam Chryste!
– W naszych parafiach – Króluj nam Chryste!
– W naszych szkołach i uczelniach – Króluj nam Chryste!
– W środkach społecznej komunikacji – Króluj nam Chryste!
– W naszych urzędach, miejscach pracy, służby i odpoczynku – Króluj nam Chryste!
– W naszych miastach i wioskach – Króluj nam Chryste!
– W całym Narodzie i Państwie Polskim – Króluj nam Chryste!
Błogosławimy Cię i dziękujemy Ci Panie Jezu Chryste:
– Za niezgłębioną Miłość Twojego Najświętszego Serca – Chryste nasz Królu, dziękujemy!
– Za łaskę chrztu świętego i przymierze z naszym Narodem zawarte przed wiekami – Chryste nasz Królu, dziękujemy!
– Za macierzyńską i królewską obecność Maryi w naszych dziejach – Chryste nasz Królu, dziękujemy!
– Za Twoje wielkie Miłosierdzie okazywane nam stale – Chryste nasz Królu, dziękujemy!
– Za Twą wierność mimo naszych zdrad i słabości – Chryste nasz Królu, dziękujemy!
Świadomi naszych win i zniewag zadanych Twemu Sercu przepraszamy za wszelkie nasze grzechy, a zwłaszcza za odwracanie się od wiary świętej, za brak miłości względem Ciebie i bliźnich. Przepraszamy Cię za narodowe grzechy społeczne, za wszelkie wady, nałogi i zniewolenia. Wyrzekamy się złego ducha i wszystkich jego spraw.
Pokornie poddajemy się Twemu Panowaniu i Twemu Prawu. Zobowiązujemy się porządkować całe nasze życie osobiste, rodzinne i narodowe według Twego prawa:
– Przyrzekamy bronić Twej świętej czci, głosić Twą królewską chwałę – Chryste nasz Królu, przyrzekamy!
– Przyrzekamy pełnić Twoją wolę i strzec prawości naszych sumień – Chryste nasz Królu, przyrzekamy!
– Przyrzekamy troszczyć się o świętość naszych rodzin i chrześcijańskie wychowanie dzieci – Chryste nasz Królu, przyrzekamy!
– Przyrzekamy budować Twoje królestwo i bronić go w naszym narodzie – Chryste nasz Królu, przyrzekamy!
– Przyrzekamy czynnie angażować się w życie Kościoła i strzec jego praw – Chryste nasz Królu, przyrzekamy!
Jedyny Władco państw, narodów i całego stworzenia, Królu królów i Panie panujących! Zawierzamy Ci Państwo Polskie i rządzących Polską. Spraw, aby wszystkie podmioty władzy sprawowały rządy sprawiedliwie i stanowiły prawa zgodne z Prawami Twoimi.
Chryste Królu, z ufnością zawierzamy Twemu Miłosierdziu wszystko, co Polskę stanowi, a zwłaszcza tych członków Narodu, którzy nie podążają Twymi drogami. Obdarz ich swą łaską, oświeć mocą Ducha Świętego i wszystkich nas doprowadź do wiecznej jedności z Ojcem.
W imię miłości bratniej zawierzamy Tobie wszystkie narody świata, a zwłaszcza te, które stały się sprawcami naszego polskiego krzyża. Spraw, by rozpoznały w Tobie swego prawowitego Pana i Króla i wykorzystały czas dany im przez Ojca na dobrowolne poddanie się Twojemu panowaniu.
Panie Jezu Chryste, Królu naszych serc, racz uczynić serca nasze na wzór Najświętszego Serca Twego.
Niech Twój Święty Duch zstąpi i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi. Niech wspiera nas w realizacji zobowiązań płynących z tego narodowego aktu, chroni od zła i dokonuje naszego uświęcenia.
W Niepokalanym Sercu Maryi składamy nasze postanowienia i zobowiązania. Matczynej opiece Królowej Polski i wstawiennictwu świętych Patronów naszej Ojczyzny wszyscy się powierzamy.
Króluj nam Chryste! Króluj w naszej Ojczyźnie, króluj w każdym narodzie – na większą chwałę Przenajświętszej Trójcy i dla zbawienia ludzi. Spraw, aby naszą Ojczyznę i świat cały objęło Twe Królestwo: królestwo prawdy i życia, królestwo świętości i łaski, królestwo sprawiedliwości, miłości i pokoju.
Oto Polska w 1050. rocznicę swego Chrztu uroczyście uznała królowanie Jezusa Chrystusa.
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu, jak była na początku, teraz i zawsze, i na wieki wieków. Amen.
Nieśmiertelny Królu Wieków, Panie Jezu Chryste, nasz Boże i Zbawicielu! W Roku Jubileuszowym 1050-lecia Chrztu Polski, w roku Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia, oto my, Polacy, stajemy przed Tobą [wraz ze swymi władzami duchownymi i świeckimi], by uznać Twoje Panowanie, poddać się Twemu Prawu, zawierzyć i poświęcić Tobie naszą Ojczyznę i cały Naród.
Wyznajemy wobec nieba i ziemi, że Twego królowania nam potrzeba. Wyznajemy, że Ty jeden masz do nas święte i nigdy nie wygasłe prawa. Dlatego z pokorą chyląc swe czoła przed Tobą, Królem Wszechświata, uznajemy Twe Panowanie nad Polską i całym naszym Narodem, żyjącym w Ojczyźnie i w świecie.
Pragnąc uwielbić majestat Twej potęgi i chwały, z wielką wiarą i miłością wołamy:
Króluj nam Chryste!
– W naszych sercach – Króluj nam Chryste!
– W naszych rodzinach – Króluj nam Chryste!
– W naszych parafiach – Króluj nam Chryste!
– W naszych szkołach i uczelniach – Króluj nam Chryste!
– W środkach społecznej komunikacji – Króluj nam Chryste!
– W naszych urzędach, miejscach pracy, służby i odpoczynku – Króluj nam Chryste!
– W naszych miastach i wioskach – Króluj nam Chryste!
– W całym Narodzie i Państwie Polskim – Króluj nam Chryste!
Błogosławimy Cię i dziękujemy Ci Panie Jezu Chryste:
– Za niezgłębioną Miłość Twojego Najświętszego Serca – Chryste nasz Królu, dziękujemy!
– Za łaskę chrztu świętego i przymierze z naszym Narodem zawarte przed wiekami – Chryste nasz Królu, dziękujemy!
– Za macierzyńską i królewską obecność Maryi w naszych dziejach – Chryste nasz Królu, dziękujemy!
– Za Twoje wielkie Miłosierdzie okazywane nam stale – Chryste nasz Królu, dziękujemy!
– Za Twą wierność mimo naszych zdrad i słabości – Chryste nasz Królu, dziękujemy!
Świadomi naszych win i zniewag zadanych Twemu Sercu przepraszamy za wszelkie nasze grzechy, a zwłaszcza za odwracanie się od wiary świętej, za brak miłości względem Ciebie i bliźnich. Przepraszamy Cię za narodowe grzechy społeczne, za wszelkie wady, nałogi i zniewolenia. Wyrzekamy się złego ducha i wszystkich jego spraw.
Pokornie poddajemy się Twemu Panowaniu i Twemu Prawu. Zobowiązujemy się porządkować całe nasze życie osobiste, rodzinne i narodowe według Twego prawa:
– Przyrzekamy bronić Twej świętej czci, głosić Twą królewską chwałę – Chryste nasz Królu, przyrzekamy!
– Przyrzekamy pełnić Twoją wolę i strzec prawości naszych sumień – Chryste nasz Królu, przyrzekamy!
– Przyrzekamy troszczyć się o świętość naszych rodzin i chrześcijańskie wychowanie dzieci – Chryste nasz Królu, przyrzekamy!
– Przyrzekamy budować Twoje królestwo i bronić go w naszym narodzie – Chryste nasz Królu, przyrzekamy!
– Przyrzekamy czynnie angażować się w życie Kościoła i strzec jego praw – Chryste nasz Królu, przyrzekamy!
Jedyny Władco państw, narodów i całego stworzenia, Królu królów i Panie panujących! Zawierzamy Ci Państwo Polskie i rządzących Polską. Spraw, aby wszystkie podmioty władzy sprawowały rządy sprawiedliwie i stanowiły prawa zgodne z Prawami Twoimi.
Chryste Królu, z ufnością zawierzamy Twemu Miłosierdziu wszystko, co Polskę stanowi, a zwłaszcza tych członków Narodu, którzy nie podążają Twymi drogami. Obdarz ich swą łaską, oświeć mocą Ducha Świętego i wszystkich nas doprowadź do wiecznej jedności z Ojcem.
W imię miłości bratniej zawierzamy Tobie wszystkie narody świata, a zwłaszcza te, które stały się sprawcami naszego polskiego krzyża. Spraw, by rozpoznały w Tobie swego prawowitego Pana i Króla i wykorzystały czas dany im przez Ojca na dobrowolne poddanie się Twojemu panowaniu.
Panie Jezu Chryste, Królu naszych serc, racz uczynić serca nasze na wzór Najświętszego Serca Twego.
Niech Twój Święty Duch zstąpi i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi. Niech wspiera nas w realizacji zobowiązań płynących z tego narodowego aktu, chroni od zła i dokonuje naszego uświęcenia.
W Niepokalanym Sercu Maryi składamy nasze postanowienia i zobowiązania. Matczynej opiece Królowej Polski i wstawiennictwu świętych Patronów naszej Ojczyzny wszyscy się powierzamy.
Króluj nam Chryste! Króluj w naszej Ojczyźnie, króluj w każdym narodzie – na większą chwałę Przenajświętszej Trójcy i dla zbawienia ludzi. Spraw, aby naszą Ojczyznę i świat cały objęło Twe Królestwo: królestwo prawdy i życia, królestwo świętości i łaski, królestwo sprawiedliwości, miłości i pokoju.
Oto Polska w 1050. rocznicę swego Chrztu uroczyście uznała królowanie Jezusa Chrystusa.
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu, jak była na początku, teraz i zawsze, i na wieki wieków. Amen.
Bł. ks. Jerzy Popiełuszko...
|
Miłosierdzie Krzyża
Nasz Pan Jezus Chrystus zaprasza nas, aby odprawiać Nabożeństwo Drogi Krzyżowej codziennie... jeśli to możliwe o godz. 15:00, w godzinę Jego śmierci...
Stacja I
Jezus na śmierć skazany "Nie dziw się temu, że jesteś nieraz niewinnie posądzana. Ja z miłości ku tobie najpierw wypiłem ten kielich cierpień niewinnych (Dz. 289). Kiedy byłem przed Herodem, wypraszałem ci łaskę, abyś się umiała wznieść ponad wzgardę ludzką i wiernie szła Moimi śladami" (Dz. 1164) Stacja II Jezus bierze Krzyż na swoje ramiona "Nie lękaj się cierpień, Ja jestem z tobą (Dz. 151). Im bardziej ukochasz cierpienie, tym miłość twoja ku Mnie będzie czystsza" (Dz. 279). Stacja III Jezus upada pierwszy raz pod Krzyżem "Uchybienia dusz mimowolne nie powstrzymują miłości mojej (...) ani nie przeszkadzają Mi jednoczyć się z nimi, ale uchybienia chociażby najdrobniejsze, a dobrowolne, te tamują łaski Moje. I takich dusz nie mogę obsypywać łaskami" (Dz. 1641). Stacja IV Jezus spotyka Matkę swoją "Choć wszystkie dzieła z woli Mojej powstające są narażone na wielkie cierpienia to jednak rozważ, czy które z nich jest narażone na większe trudności, jak dzieło bezpośrednio Moje - dzieło Odkupienia. Nie powinnaś się zbytnio przejmować trudnościami" (Dz. 1643). Stacja V Szymon z Cyreny pomaga nieść krzyż Jezusowi "Dopuszczam (...) przeciwności, aby pomnażać twoje zasługi. Nie za pomyślny wynik nagradzam, ale za cierpliwość i trud dla Mnie podjęty" (Dz. 86). Stacja VI Weronika ociera twarz Jezusowi "Wiedz o tym, że cokolwiek dobrego uczynisz jakiejkolwiek duszy, przyjmuję jakobyś Mnie samemu to uczyniła" (Dz. 1768). Stacja VII Jezus upada po raz drugi "Przyczyną twoich upadków jest to, że za wiele liczysz sama na siebie, a za mało się opierasz na Mnie (Dz. 1488). Wiedz, że sama z siebie nic nie możesz uczynić (Dz. 639). Nawet łask Moich nie jesteś zdolna przyjąć bez szczególnej pomocy mojej". (Dz. 738). |
Stacja VIII
Jezus pociesza płaczące niewiasty "O jak miła jest Mi żywa wiara" (Dz. 1421). "Pragnę, ażeby było w was więcej wiary w chwilach obecnych" (Dz. 352). Stacja IX Jezus upada po raz trzeci pod krzyżem "Wiedz, że największą przeszkodą do świętości jest zniechęcenie i nieuzasadniony niepokój; on ci odbiera możność ćwiczenia się w cnocie (...). Ja jestem zawsze gotów ci przebaczyć. Ile razy mnie o to poprosisz, tyle razy wysławiasz miłosierdzie Moje" (Dz. 1488). Stacja X Jezus z szat obnażony "Stanął nagle Jezus przede mną obnażony z szat, okryty ranami na całym ciele, oczy tonęły we krwi i łzach, twarz cała zeszpecona, pokryta plwocinami. Wtem mi powiedział Pan Jezus: Oblubienica musi być podobna do swego Oblubieńca" (Dz. 268) Stacja XI Jezus przybity do krzyża "Uczennico Moja, miej wielką miłość do tych, którzy ci zadają cierpienie, czyń dobrze tym, którzy cię nienawidzą" (Dz. 1628). Stacja XII Jezus na krzyżu umiera "To wszystko dla zbawienia dusz" (Dz. 1184). O SANGUIS ET AQUA, QUI EFFLUXISTIS EX SACRATISSIMO CORDE IESU UT (SICUT) FONS MISERICORDIAE PRO NOBIS, IN VOBIS CONFIDIMUS IESU IN TE CONFIDO Stacja XIII Jezus zdjęty z krzyża "Najmilsza jest mi ta dusza, która mocno wierzy w dobroć Moją i zaufała mi zupełnie; obdarzam ją swoim zaufaniem i daję jej wszystko, o co prosi" (Dz. 453). Stacja XIV Jezus złożony do grobu "Jeszcze nie jesteś w ojczyźnie, idź więc wzmocniona Mą łaską i walcz o królestwo Moje w duszach ludzkich, a walcz jak dziecię królewskie i pamiętaj, że prędko miną dni wygnania a z nimi i możność zbierania zasług na niebo. Spodziewam się od ciebie (...) wielkiej liczby dusz, które będą przez wieczność całą wysławiać miłosierdzie Moje" (Dz. 1489). |
Św. Stanisław, biskup i męczennik - Pater Patriae
Biskup spełniając swój pasterski obowiązek, nie dając wciągnąć Kościoła w służbę królewskiej polityki, karcił okrucieństwa i cudzołóstwo króla oraz rzucił nań ekskomunikę albo nią tylko zagroził. Zostało to uznane za zdradę i spowodowało zabójstwo biskupa Stanisława – mówi dla portalu PCh24.pl ks. dr hab. Andrzej Bruździński, prof. UPJPII.
Jakie źródła średniowieczne mówią o św. Stanisławie Biskupie i Męczenniku?
Polskich źródeł średniowiecznych nie mamy wiele. O świętym biskupie Stanisławie ze Szczepanowa z tych najwcześniejszych wspominają Kalendarz katedry krakowskiej, Rocznik kapituły krakowskiej, Kronika polska Galla Anonima, Kronika Wincentego Kadłubka i żywoty Stanisława (XIII w.) mniejszy i większy autorstwa dominikanina Wincentego z Kielczy. Źródła te są oczywiście różnej wielkości, od krótkiej zapiski do zwięzłej historii, także różnej wartości i znaczenia. Gall piszący na dworze Bolesława Krzywoustego przemilczał wiele faktów, gdyż była to dla bratanka sprawcy przykra sprawa....
Read more: http://www.pch24.pl/sw--stanislaw-bm---pater-patriae,22758,i.html#ixzz48A0BwF50
Jakie źródła średniowieczne mówią o św. Stanisławie Biskupie i Męczenniku?
Polskich źródeł średniowiecznych nie mamy wiele. O świętym biskupie Stanisławie ze Szczepanowa z tych najwcześniejszych wspominają Kalendarz katedry krakowskiej, Rocznik kapituły krakowskiej, Kronika polska Galla Anonima, Kronika Wincentego Kadłubka i żywoty Stanisława (XIII w.) mniejszy i większy autorstwa dominikanina Wincentego z Kielczy. Źródła te są oczywiście różnej wielkości, od krótkiej zapiski do zwięzłej historii, także różnej wartości i znaczenia. Gall piszący na dworze Bolesława Krzywoustego przemilczał wiele faktów, gdyż była to dla bratanka sprawcy przykra sprawa....
Read more: http://www.pch24.pl/sw--stanislaw-bm---pater-patriae,22758,i.html#ixzz48A0BwF50
Corpus Christi...
|
|
Najświętsza Maryja Panna z Góry Karmel i Szkaplerz Karmelitański
Dnia 16 lipca 1251 r. święty Szymon Stock otrzymuje najbardziej niezwykły znak zbawienia, jaki kiedykolwiek był dany człowiekowi.
Pewnego dnia podczas spaceru po ulicach Rzymu spotkali się trzej oddani słudzy Pana. Jednym z nich był Dominik de Guzmán, który poszukiwał właśnie ludzi do zakładanego przez siebie zakonu kaznodziejów, nazwanego później zakonem dominikańskim. Drugim był Franciszek z Asyżu, który nie tak dawno zgromadził wokół siebie grupę ludzi mających służyć tej, którą zwał Panią Biedą. Trzecim był ojciec Angelo, pochodzący z daleka, z góry Karmel w Palestynie, wezwany do Rzymu ze względu na sławę kaznodziei. Wszyscy trzej, oświeceni przez Ducha Świętego, rozpoznali się nawzajem i w czasie rozmowy wygłosili wiele przepowiedni. Święty Angelo przepowiedział na przykład stygmaty, którymi Bóg miał dotknąć świętego Franciszka. Święty Dominik przepowiedział: "Pewnego dnia, bracie Angelo, Najświętsza Maryja Panna obdarzy Twój zakon darem, który będzie znany jako Brązowy Szkaplerz, a mojemu zakonowi kaznodziejów podaruje kult Różańca. I przyjdzie czas, w którym zbawi Ona świat poprzez ów Różaniec i szkaplerz". Na miejscu tego spotkania zbudowano kaplicę, która po dziś dzień istnieje w Rzymie.
Matka i ozdoba Karmelu
To właśnie na słynnej górze Karmel na wybrzeżu palestyńskim Prorok Ognia - Eliasz, dostrzegł niewielką chmurkę, która w okresie wielkiej suszy zapowiadała ożywczy deszcz mający spaść na wysuszoną ziemię. Dzięki nadnaturalnej intuicji poznał, że ta zwykła chmura o kształcie stopy symbolizuje ową błogosławioną Niewiastę, zapowiedzianą później przez proroka Izajasza ("Oto Dziewica pocznie i wyda na świat Syna"), tę, która będzie Matką Zbawiciela. Z Jej dziewiczego łona miał wyjść Ten, który obmywając swoją krwią ziemię wysuszoną przez grzech, otworzy ludziom bramy łaski. Wedle tradycji z następców Eliasza wziął początek zakon karmelitów, dla którego Najświętsza Maryja jest Matką i ozdobą, wedle słów Izajasza "Chwała Libanu dana jest jej, ozdoba Karmelu i Saronu" (Iz 35,2).
Pustelnicy z góry Karmel z Palestyny udali się do Europy i osiedlaliw różnych krajach, między innymi w Anglii, gdzie żył św. Szymon Stock.
Szymon Stock: szlachcic i święty
Szymon urodził się w roku 1165 w zamku Harford w hrabstwie Kent w Anglii, w odpowiedzi na żarliwe modlitwy o potomka pobożnych małżonków, którzy łączyli w sobie najwyższe szlachectwo z cnotą.
Jeszcze przed narodzinami matka poświęciła go Najświętszej Maryi Pannie. W podzięce za szczęśliwe rozwiązanie i prosząc o szczególną opiekę dla synka, jego matka, zanim po raz pierwszy go nakarmiła, ofiarowała go Matce Boskiej, odmawiając na kolanach Ave Maria. Chłopiec już bardzo wcześnie nauczył się czytać. Idąc za przykładem swoich rodziców, zaczął odmawiać Koronkę do Najświętszej Maryi Panny, a później również Psałterz. W wieku siedmiu lat rozpoczął studia na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu w Oksfordzie, osiągając tak dobre wyniki, że zaskoczył tym samych profesorów. W tym samym czasie został także dopuszczony do Komunii Świętej i ofiarował swoje dziewictwo Najświętszej Maryi Pannie. Z powodu zawiści starszego brata i słuchając wewnętrznego głosu, który nakłaniał go do porzucenia świata, w wieku 12 lat opuścił dom rodzinny i znalazł schronienie w lesie, gdzie żył odtąd w całkowitym odosobnieniu przez 20 lat, poświęcając się modlitwie i pokucie.
Zakon Karmelitów
Matka Boża wyjawiła mu swoje pragnienie, aby przyłączył się do pewnych mnichów, którzy mieli przybyć do Anglii z góry Karmel w Palestynie, "przede wszystkim dlatego, że mnisi ci w szczególny sposób oddali się Matce Boga". Szymon opuścił więc swoją samotnię i będąc posłusznym nakazom Nieba, odbył studia teologiczne, po czym przyjął święcenia kapłańskie. Poświęcił się głoszeniu kazań, aż do chwili, gdy w roku 1213 przybyli ojcowie karmelici. Wówczas mógł już przywdziać habit zakonny w Aylesford.
W 1215 r. sława cnót Szymona dotarła do uszu św. Brokarda, Generała Łacińskiego Zakonu Karmelitów. Zechciał on, aby Szymon został jego pomocnikiem w kierowaniu zakonem. W 1226 r. mianował go Generalnym Wikariuszem wszystkich prowincji europejskich. Święty Szymon musiał stawić czoło prawdziwej nawałnicy skierowanej przeciwko karmelitom w Europie, jaką rozpętał szatan poprzez ludzi zwanych zelotami - gorliwymi w przestrzeganiu prawa kościelnego. Chcieli oni za wszelką cenę, używając różnego rodzaju pretekstów, zlikwidować Zakon Karmelitów. Jednakże Ojciec Święty wydał bullę, w której ogłosił, że istnienie zakonu jest zgodne z prawem i z dekretami Soboru Laterańskiego, a także zezwolił zakonnikom na kontynuowanie dzieła zakładania nowych fundacji w Europie.
W 1237 r. święty Szymon wziął udział w Kapitule Generalnej Zakonu w Ziemi Świętej. Podczas następnej Kapituły, w roku 1245, został wybrany szóstym Przeorem Generalnym Karmelitów.
Wielka Obietnica: nie zaznasz ognia piekielnego
Bulla papieska złagodziła chwilowo gniew wrogów zakonu, ale nie ugasiła go całkowicie. Po pewnym okresie względnego spokoju prześladowania rozpoczęły się z jeszcze większą mocą.
Pozbawiony wsparcia, święty Szymon zwrócił się do Najświętszej Maryi Panny z całą goryczą, jaka przepełniała jego serce, prosząc Ją o sprzyjanie jego zakonowi, tak doświadczonemu przez los, i błagając o zesłanie jakiegoś znaku świadczącego o przymierzu łączącym zakon z Maryją.
Rankiem 16 lipca 1251 r., gdy odmawiał piękną, ułożoną przez siebie modlitwę Flos Carmeli, wedle jego własnej relacji, jaką zdał ojcu Piotrowi Swayngtonowi, swojemu sekretarzowi i spowiednikowi: "nagle ukazała mi się Matka Boża w otoczeniu wielkiej niebiańskiej świty i trzymając w ręce habit Zakonu, powiedziała mi:
"Weź, Najukochańszy Synu, ten szkaplerz twego Zakonu, jako wyróżniający znak i symbol przywilejów, który otrzymałam dla ciebie i dla wszystkich synów Karmelu. Jest to znak zbawienia, ratunek pośród niebezpieczeństw, przymierze pokoju i wszechwieczna ochrona. Kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego".
Ten niezwykły dar został natychmiast rozpowszechniony wszędzie tam, gdzie znajdowały się siedziby karmelitów i poświadczony licznymi cudami, które za jego sprawą dokonały się w wielu miejscach i doprowadziły w końcu do zamilknięcia przeciwników Braci Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel.
Święty Szymon miał również dar języków. Dożył późnej starości, osiągając wyżyny świętości i dokonując wielu cudów. Oddał swoją duszę Bogu 16 maja 1265 r.
Przywilej Sobotni: Wyzwolony z czyśćca w pierwszą sobotę po śmierci
Oprócz tego szczególnego zapewniania o zbawieniu dla noszących Szkaplerz, Matka Boża udzieliła innej obietnicy, znanej jako Przywilej Sobotni. W następnym stuleciu, 3 marca 1322 r. ukazała się papieżowi Janowi XXII, obwieszczając tym, którzy będą nosić Jej Szkaplerz: "Ja, Wasza Matka, zejdę w cudowny sposób do czyśćca w następną sobotę po waszej śmierci, obmyję was z win i zabiorę was na świętą górę wiecznego żywota". Jakie są więc obietnice Matki Bożej dla noszących Szkaplerz?
1. Kto w chwili śmierci będzie miał na sobie Szkaplerz, nie zazna ognia piekielnego.
Co chciała przez to powiedzieć Matka Boża? Po pierwsze, składając swoją obietnicę, Maryja nie chciała powiedzieć, że osoba, która umrze w grzechu śmiertelnym, dostąpi zbawienia. Śmierć w grzechu śmiertelnym oznacza wieczne potępienie. Obietnicę Maryi można bez wątpienia zinterpretować w następujący sposób: "kto w chwili śmierci będzie miał na sobie Szkaplerz, nie umrze w grzechu śmiertelnym". Aby to wyjaśnić, Kościół bardzo często dodaje do obietnicy słowo "nabożnie": "ten, kto umrze nabożnie, nie zazna ognia piekielnego".
2. Matka Boża uwolni z czyśćca w pierwszą sobotę po śmierci tego, kto nosił Szkaplerz.
Aby móc skorzystać z Przywileju Sobotniego, dzięki któremu według słów matki Bożej Ona uwolni z czyśćca duszę do najbliższej soboty po śmierci, należy:
- nosić Szkaplerz i zachowywać czystość stosownie do stanu;
- odmawiać codziennie wybrana wcześniej modlitwę, na przykład: "Pod Twoją obronę", "Witaj Królowo" itp.
Jeśli będziemy postępować wiernie wedle słów Matki Boskiej, Ona tym bardziej wiernie dotrzyma swej obietnicy, jak ukazuje to następujący przykład:
W czasie misji w kościele pewien młodzieniec, dotknięty Łaską Bożą, porzucił złe życie i przywdział Szkaplerz. Po pewnym czasie ponownie popadł w złe obyczaje i ze złego stał się jeszcze gorszym. Lecz mimo tego zachował Szkaplerz.
Najświętsza Dziewica, Matka zawsze miłościwa, sprowadziła na niego ciężką chorobę, podczas której we śnie młodzieniec ujrzał siebie samego przed Sądem Boskim, który za złe uczynki skazał go na wieczne potępienie.
Na próżno nieszczęsny przed Najwyższym Sędzią powoływał się na fakt posiadania i noszenia Szkaplerza Najświętszej Matki.
- A gdzie są obyczaje, które byłyby godne tego Szkaplerza? - zapytał go Bóg.
Nie wiedząc, co odpowiedzieć, nieszczęśliwy zwrócił się wówczas do Matki Boskiej.
- Ja nie mogę odwołać tego, co postanowił mój Syn - odpowiedziała Maryja
- Ależ Pani, wykrzyknął młodzieniec, ja się zmienię.
- Obiecujesz?
- Tak.
- A zatem żyj.
W tej samej chwili chory obudził się i przerażony tym, co zobaczył i usłyszał, ślubował, że będzie odtąd z powagą nosił Szkaplerz Maryi. I rzeczywiście, wyzdrowiał i wstąpił do Zakonu Premonstratensów (Norbertanów). Po życiu pełnym budujących uczynków oddał swą duszę Bogu. Tak głoszą kroniki tego zakonu.
Szkaplerz i Fatima
Czy Szkaplerz ma jakiś związek z Fatimą?
Po ostatnim objawieniu się Matki Bożej w Grocie Iria ukazały się oczom pastuszków różne sceny. W pierwszej z nich Matka Boska Różańcowa pojawia się u boku św. Józefa, trzymając Dzieciątko Jezus. W następnej Maryja ukazuje się jako Matka Boska Bolesna u boku Pana Naszego Jezusa Chrystusa przygniecionego boleścią w drodze na Kalwarię. Wreszcie Matka Boska Chwalebna, koronowana na Królową Nieba i Ziemi, pojawia się jako Matka Boska Karmelu, trzymająca w dłoniach Szkaplerz.
- Dlaczego zdaniem siostry Matka Boska ukazała się w tej ostatniej scenie, trzymając Szkaplerz? - zapytano Łucję w 1950 r.
- Dlatego, że Matka Boża chce, abyśmy wszyscy nosili Szkaplerz - odpowiedziała Łucja. "I to właśnie dlatego Różaniec i Szkaplerz, dwa najbardziej uprzywilejowane sakramentalia maryjne, nabierają dziś jeszcze większego uniwersalnego znaczenia niż kiedykolwiek w historii".
Praktyczne uwagi na temat Szkaplerza
- Ci, którzy noszą Szkaplerz Karmelitański, oprócz wielkiej obietnicy zachowania od piekła, szczególnego Przywileju Sobotniego, zaszczytnego tytułu braci Najświętszej Dziewicy, ratunku od niebezpieczeństw i wielkiej liczby odpustów, mają udział we wszystkich chwalebnych uczynkach dokonywanych w Zakonie.
Oznacza to, że w Zakonie Karmelitańskim wszystko, co określa się wspólnym mianownikiem "chwalebne uczynki" (dobra duchowe), czyli cnoty, Msze Święte, modlitwy, posty, dyscypliny, ofiary, owoce Misji, wypełnianie złożonych ślubów, surowości życia klasztornego, efekty apostolatu kultu Najświętszej Dziewicy z Karmelu i Jej Świętego Szkaplerza itd. stanowią wspólne dziedzictwo czy też dobro wspólne, które jest rozdzielane między wszystkich członków, którzy czy to poprzez powołanie religijne, czy też na mocy przywileju uczestnictwa należą do wspomnianego Zakonu Matki Bożej z Góry Karmel.
Szkaplerz może być nakładany także małym dzieciom, jeszcze nieświadomym, jako "obrona i ratunek od niebezpieczeństw". Poza tym, kiedy już dorosną, jeśliby nawet na swoją zgubę porzucili i zaczęli prowadzić życie religijnie obojętne, wystarczy, że ktoś włoży im Szkaplerz, aby znowu korzystali z jego przywilejów.
Może on też być nałożony umierającym grzesznikom, którzy zgodzą się go przyjąć, a wówczas będzie on dla nich gwarancją zbawienia. Dlatego kapłani wzywani do umierających mieli zwyczaj proponować im najpierw przyjęcie Szkaplerza, który torował dalszą drogę. Wiele razy zdarzało się, że zatwardziali grzesznicy prosili o księdza po tym, gdy ktoś bez ich wiedzy umieścił Szkaplerz u ich węzgłowia.
Aby móc doświadczyć Przywileju Sobotniego, niegdyś bardzo popularną w Europie była nabożna praktyka, nakazywana przez kapłanów. Polegała ona na tym, że zamiast odmawiania koronki (Małego Oficjum) i odpowiednich postów, należało odmawiać siedem razy Ojcze Nasz, Zdrowaś Maryjo i Chwała Ojcu... ku chwale Siedmiu Radości Matki Boskiej.
- Ze względu na to, że Szkaplerz powinien być symbolem przymierza z Matką Bożą, zaleca się częste nabożne całowanie go. Przez tę praktykę - miłą Matce Boskiej - zyskuje się również odpusty.
- Kiedy dokonuje się zamiany Szkaplerza, najbardziej stosownym sposobem pozbycia się starego w godny sposób jest spalenie go, nigdy natomiast nie należy wyrzucać go do śmieci niczym starego przedmiotu. Osoba, na którą nałożono kiedyś Szkaplerz, ale nie nosiła go przez długi czas, sama może założyć go ponownie, bez konieczności nowego błogosławieństwa czy nałożenia go przez kapłana.
za www.sanctus.pl
Dnia 16 lipca 1251 r. święty Szymon Stock otrzymuje najbardziej niezwykły znak zbawienia, jaki kiedykolwiek był dany człowiekowi.
Pewnego dnia podczas spaceru po ulicach Rzymu spotkali się trzej oddani słudzy Pana. Jednym z nich był Dominik de Guzmán, który poszukiwał właśnie ludzi do zakładanego przez siebie zakonu kaznodziejów, nazwanego później zakonem dominikańskim. Drugim był Franciszek z Asyżu, który nie tak dawno zgromadził wokół siebie grupę ludzi mających służyć tej, którą zwał Panią Biedą. Trzecim był ojciec Angelo, pochodzący z daleka, z góry Karmel w Palestynie, wezwany do Rzymu ze względu na sławę kaznodziei. Wszyscy trzej, oświeceni przez Ducha Świętego, rozpoznali się nawzajem i w czasie rozmowy wygłosili wiele przepowiedni. Święty Angelo przepowiedział na przykład stygmaty, którymi Bóg miał dotknąć świętego Franciszka. Święty Dominik przepowiedział: "Pewnego dnia, bracie Angelo, Najświętsza Maryja Panna obdarzy Twój zakon darem, który będzie znany jako Brązowy Szkaplerz, a mojemu zakonowi kaznodziejów podaruje kult Różańca. I przyjdzie czas, w którym zbawi Ona świat poprzez ów Różaniec i szkaplerz". Na miejscu tego spotkania zbudowano kaplicę, która po dziś dzień istnieje w Rzymie.
Matka i ozdoba Karmelu
To właśnie na słynnej górze Karmel na wybrzeżu palestyńskim Prorok Ognia - Eliasz, dostrzegł niewielką chmurkę, która w okresie wielkiej suszy zapowiadała ożywczy deszcz mający spaść na wysuszoną ziemię. Dzięki nadnaturalnej intuicji poznał, że ta zwykła chmura o kształcie stopy symbolizuje ową błogosławioną Niewiastę, zapowiedzianą później przez proroka Izajasza ("Oto Dziewica pocznie i wyda na świat Syna"), tę, która będzie Matką Zbawiciela. Z Jej dziewiczego łona miał wyjść Ten, który obmywając swoją krwią ziemię wysuszoną przez grzech, otworzy ludziom bramy łaski. Wedle tradycji z następców Eliasza wziął początek zakon karmelitów, dla którego Najświętsza Maryja jest Matką i ozdobą, wedle słów Izajasza "Chwała Libanu dana jest jej, ozdoba Karmelu i Saronu" (Iz 35,2).
Pustelnicy z góry Karmel z Palestyny udali się do Europy i osiedlaliw różnych krajach, między innymi w Anglii, gdzie żył św. Szymon Stock.
Szymon Stock: szlachcic i święty
Szymon urodził się w roku 1165 w zamku Harford w hrabstwie Kent w Anglii, w odpowiedzi na żarliwe modlitwy o potomka pobożnych małżonków, którzy łączyli w sobie najwyższe szlachectwo z cnotą.
Jeszcze przed narodzinami matka poświęciła go Najświętszej Maryi Pannie. W podzięce za szczęśliwe rozwiązanie i prosząc o szczególną opiekę dla synka, jego matka, zanim po raz pierwszy go nakarmiła, ofiarowała go Matce Boskiej, odmawiając na kolanach Ave Maria. Chłopiec już bardzo wcześnie nauczył się czytać. Idąc za przykładem swoich rodziców, zaczął odmawiać Koronkę do Najświętszej Maryi Panny, a później również Psałterz. W wieku siedmiu lat rozpoczął studia na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu w Oksfordzie, osiągając tak dobre wyniki, że zaskoczył tym samych profesorów. W tym samym czasie został także dopuszczony do Komunii Świętej i ofiarował swoje dziewictwo Najświętszej Maryi Pannie. Z powodu zawiści starszego brata i słuchając wewnętrznego głosu, który nakłaniał go do porzucenia świata, w wieku 12 lat opuścił dom rodzinny i znalazł schronienie w lesie, gdzie żył odtąd w całkowitym odosobnieniu przez 20 lat, poświęcając się modlitwie i pokucie.
Zakon Karmelitów
Matka Boża wyjawiła mu swoje pragnienie, aby przyłączył się do pewnych mnichów, którzy mieli przybyć do Anglii z góry Karmel w Palestynie, "przede wszystkim dlatego, że mnisi ci w szczególny sposób oddali się Matce Boga". Szymon opuścił więc swoją samotnię i będąc posłusznym nakazom Nieba, odbył studia teologiczne, po czym przyjął święcenia kapłańskie. Poświęcił się głoszeniu kazań, aż do chwili, gdy w roku 1213 przybyli ojcowie karmelici. Wówczas mógł już przywdziać habit zakonny w Aylesford.
W 1215 r. sława cnót Szymona dotarła do uszu św. Brokarda, Generała Łacińskiego Zakonu Karmelitów. Zechciał on, aby Szymon został jego pomocnikiem w kierowaniu zakonem. W 1226 r. mianował go Generalnym Wikariuszem wszystkich prowincji europejskich. Święty Szymon musiał stawić czoło prawdziwej nawałnicy skierowanej przeciwko karmelitom w Europie, jaką rozpętał szatan poprzez ludzi zwanych zelotami - gorliwymi w przestrzeganiu prawa kościelnego. Chcieli oni za wszelką cenę, używając różnego rodzaju pretekstów, zlikwidować Zakon Karmelitów. Jednakże Ojciec Święty wydał bullę, w której ogłosił, że istnienie zakonu jest zgodne z prawem i z dekretami Soboru Laterańskiego, a także zezwolił zakonnikom na kontynuowanie dzieła zakładania nowych fundacji w Europie.
W 1237 r. święty Szymon wziął udział w Kapitule Generalnej Zakonu w Ziemi Świętej. Podczas następnej Kapituły, w roku 1245, został wybrany szóstym Przeorem Generalnym Karmelitów.
Wielka Obietnica: nie zaznasz ognia piekielnego
Bulla papieska złagodziła chwilowo gniew wrogów zakonu, ale nie ugasiła go całkowicie. Po pewnym okresie względnego spokoju prześladowania rozpoczęły się z jeszcze większą mocą.
Pozbawiony wsparcia, święty Szymon zwrócił się do Najświętszej Maryi Panny z całą goryczą, jaka przepełniała jego serce, prosząc Ją o sprzyjanie jego zakonowi, tak doświadczonemu przez los, i błagając o zesłanie jakiegoś znaku świadczącego o przymierzu łączącym zakon z Maryją.
Rankiem 16 lipca 1251 r., gdy odmawiał piękną, ułożoną przez siebie modlitwę Flos Carmeli, wedle jego własnej relacji, jaką zdał ojcu Piotrowi Swayngtonowi, swojemu sekretarzowi i spowiednikowi: "nagle ukazała mi się Matka Boża w otoczeniu wielkiej niebiańskiej świty i trzymając w ręce habit Zakonu, powiedziała mi:
"Weź, Najukochańszy Synu, ten szkaplerz twego Zakonu, jako wyróżniający znak i symbol przywilejów, który otrzymałam dla ciebie i dla wszystkich synów Karmelu. Jest to znak zbawienia, ratunek pośród niebezpieczeństw, przymierze pokoju i wszechwieczna ochrona. Kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego".
Ten niezwykły dar został natychmiast rozpowszechniony wszędzie tam, gdzie znajdowały się siedziby karmelitów i poświadczony licznymi cudami, które za jego sprawą dokonały się w wielu miejscach i doprowadziły w końcu do zamilknięcia przeciwników Braci Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel.
Święty Szymon miał również dar języków. Dożył późnej starości, osiągając wyżyny świętości i dokonując wielu cudów. Oddał swoją duszę Bogu 16 maja 1265 r.
Przywilej Sobotni: Wyzwolony z czyśćca w pierwszą sobotę po śmierci
Oprócz tego szczególnego zapewniania o zbawieniu dla noszących Szkaplerz, Matka Boża udzieliła innej obietnicy, znanej jako Przywilej Sobotni. W następnym stuleciu, 3 marca 1322 r. ukazała się papieżowi Janowi XXII, obwieszczając tym, którzy będą nosić Jej Szkaplerz: "Ja, Wasza Matka, zejdę w cudowny sposób do czyśćca w następną sobotę po waszej śmierci, obmyję was z win i zabiorę was na świętą górę wiecznego żywota". Jakie są więc obietnice Matki Bożej dla noszących Szkaplerz?
1. Kto w chwili śmierci będzie miał na sobie Szkaplerz, nie zazna ognia piekielnego.
Co chciała przez to powiedzieć Matka Boża? Po pierwsze, składając swoją obietnicę, Maryja nie chciała powiedzieć, że osoba, która umrze w grzechu śmiertelnym, dostąpi zbawienia. Śmierć w grzechu śmiertelnym oznacza wieczne potępienie. Obietnicę Maryi można bez wątpienia zinterpretować w następujący sposób: "kto w chwili śmierci będzie miał na sobie Szkaplerz, nie umrze w grzechu śmiertelnym". Aby to wyjaśnić, Kościół bardzo często dodaje do obietnicy słowo "nabożnie": "ten, kto umrze nabożnie, nie zazna ognia piekielnego".
2. Matka Boża uwolni z czyśćca w pierwszą sobotę po śmierci tego, kto nosił Szkaplerz.
Aby móc skorzystać z Przywileju Sobotniego, dzięki któremu według słów matki Bożej Ona uwolni z czyśćca duszę do najbliższej soboty po śmierci, należy:
- nosić Szkaplerz i zachowywać czystość stosownie do stanu;
- odmawiać codziennie wybrana wcześniej modlitwę, na przykład: "Pod Twoją obronę", "Witaj Królowo" itp.
Jeśli będziemy postępować wiernie wedle słów Matki Boskiej, Ona tym bardziej wiernie dotrzyma swej obietnicy, jak ukazuje to następujący przykład:
W czasie misji w kościele pewien młodzieniec, dotknięty Łaską Bożą, porzucił złe życie i przywdział Szkaplerz. Po pewnym czasie ponownie popadł w złe obyczaje i ze złego stał się jeszcze gorszym. Lecz mimo tego zachował Szkaplerz.
Najświętsza Dziewica, Matka zawsze miłościwa, sprowadziła na niego ciężką chorobę, podczas której we śnie młodzieniec ujrzał siebie samego przed Sądem Boskim, który za złe uczynki skazał go na wieczne potępienie.
Na próżno nieszczęsny przed Najwyższym Sędzią powoływał się na fakt posiadania i noszenia Szkaplerza Najświętszej Matki.
- A gdzie są obyczaje, które byłyby godne tego Szkaplerza? - zapytał go Bóg.
Nie wiedząc, co odpowiedzieć, nieszczęśliwy zwrócił się wówczas do Matki Boskiej.
- Ja nie mogę odwołać tego, co postanowił mój Syn - odpowiedziała Maryja
- Ależ Pani, wykrzyknął młodzieniec, ja się zmienię.
- Obiecujesz?
- Tak.
- A zatem żyj.
W tej samej chwili chory obudził się i przerażony tym, co zobaczył i usłyszał, ślubował, że będzie odtąd z powagą nosił Szkaplerz Maryi. I rzeczywiście, wyzdrowiał i wstąpił do Zakonu Premonstratensów (Norbertanów). Po życiu pełnym budujących uczynków oddał swą duszę Bogu. Tak głoszą kroniki tego zakonu.
Szkaplerz i Fatima
Czy Szkaplerz ma jakiś związek z Fatimą?
Po ostatnim objawieniu się Matki Bożej w Grocie Iria ukazały się oczom pastuszków różne sceny. W pierwszej z nich Matka Boska Różańcowa pojawia się u boku św. Józefa, trzymając Dzieciątko Jezus. W następnej Maryja ukazuje się jako Matka Boska Bolesna u boku Pana Naszego Jezusa Chrystusa przygniecionego boleścią w drodze na Kalwarię. Wreszcie Matka Boska Chwalebna, koronowana na Królową Nieba i Ziemi, pojawia się jako Matka Boska Karmelu, trzymająca w dłoniach Szkaplerz.
- Dlaczego zdaniem siostry Matka Boska ukazała się w tej ostatniej scenie, trzymając Szkaplerz? - zapytano Łucję w 1950 r.
- Dlatego, że Matka Boża chce, abyśmy wszyscy nosili Szkaplerz - odpowiedziała Łucja. "I to właśnie dlatego Różaniec i Szkaplerz, dwa najbardziej uprzywilejowane sakramentalia maryjne, nabierają dziś jeszcze większego uniwersalnego znaczenia niż kiedykolwiek w historii".
Praktyczne uwagi na temat Szkaplerza
- Ci, którzy noszą Szkaplerz Karmelitański, oprócz wielkiej obietnicy zachowania od piekła, szczególnego Przywileju Sobotniego, zaszczytnego tytułu braci Najświętszej Dziewicy, ratunku od niebezpieczeństw i wielkiej liczby odpustów, mają udział we wszystkich chwalebnych uczynkach dokonywanych w Zakonie.
Oznacza to, że w Zakonie Karmelitańskim wszystko, co określa się wspólnym mianownikiem "chwalebne uczynki" (dobra duchowe), czyli cnoty, Msze Święte, modlitwy, posty, dyscypliny, ofiary, owoce Misji, wypełnianie złożonych ślubów, surowości życia klasztornego, efekty apostolatu kultu Najświętszej Dziewicy z Karmelu i Jej Świętego Szkaplerza itd. stanowią wspólne dziedzictwo czy też dobro wspólne, które jest rozdzielane między wszystkich członków, którzy czy to poprzez powołanie religijne, czy też na mocy przywileju uczestnictwa należą do wspomnianego Zakonu Matki Bożej z Góry Karmel.
Szkaplerz może być nakładany także małym dzieciom, jeszcze nieświadomym, jako "obrona i ratunek od niebezpieczeństw". Poza tym, kiedy już dorosną, jeśliby nawet na swoją zgubę porzucili i zaczęli prowadzić życie religijnie obojętne, wystarczy, że ktoś włoży im Szkaplerz, aby znowu korzystali z jego przywilejów.
Może on też być nałożony umierającym grzesznikom, którzy zgodzą się go przyjąć, a wówczas będzie on dla nich gwarancją zbawienia. Dlatego kapłani wzywani do umierających mieli zwyczaj proponować im najpierw przyjęcie Szkaplerza, który torował dalszą drogę. Wiele razy zdarzało się, że zatwardziali grzesznicy prosili o księdza po tym, gdy ktoś bez ich wiedzy umieścił Szkaplerz u ich węzgłowia.
Aby móc doświadczyć Przywileju Sobotniego, niegdyś bardzo popularną w Europie była nabożna praktyka, nakazywana przez kapłanów. Polegała ona na tym, że zamiast odmawiania koronki (Małego Oficjum) i odpowiednich postów, należało odmawiać siedem razy Ojcze Nasz, Zdrowaś Maryjo i Chwała Ojcu... ku chwale Siedmiu Radości Matki Boskiej.
- Ze względu na to, że Szkaplerz powinien być symbolem przymierza z Matką Bożą, zaleca się częste nabożne całowanie go. Przez tę praktykę - miłą Matce Boskiej - zyskuje się również odpusty.
- Kiedy dokonuje się zamiany Szkaplerza, najbardziej stosownym sposobem pozbycia się starego w godny sposób jest spalenie go, nigdy natomiast nie należy wyrzucać go do śmieci niczym starego przedmiotu. Osoba, na którą nałożono kiedyś Szkaplerz, ale nie nosiła go przez długi czas, sama może założyć go ponownie, bez konieczności nowego błogosławieństwa czy nałożenia go przez kapłana.
za www.sanctus.pl
Św. Jan Maria Vianney... wzór Bożego kapłana
Jan Maria urodził się w 1786 r. w chłopskiej rodzinie we wsi Dardilly koło Lyonu. Dopiero w wieku 25 lat mógł wstąpić do seminarium duchownego, jednak został z niego usunięty z powodu trudności w nauce, zwłaszcza łaciny, wynikających z braku wykształcenia. W końcu pozwolono mu zdawać egzaminy nie po łacinie, ale po francusku, i w 1815 r. mógł przyjąć święcenia kapłańskie. Trzy lata później został proboszczem w wiosce Ars, zamieszkałej przez 230 osób.
W zaniedbanej religijnie parafii nie szczędził sił, by przywrócić ludzi do przyjaźni z Bogiem. Jego modlitwa: „O Boże mój, pozwól mi nawrócić moją parafię: zgadzam się przyjąć wszystkie cierpienia, jakie zechcesz mi zesłać w ciągu całego mego życia” świadczy o głębokim poczuciu odpowiedzialności za powierzonych mu ludzi. To poświęcenie siebie samego dla zbawienia innych wyrażało się w połączeniu stałych postów i długich godzin spędzonych na modlitwie z aktywnością duszpasterską, skupioną na katechezie, Eucharystii i sakramencie pokuty. W konfesjonale spędzał nawet kilkanaście godzin dziennie. Mszę św. uważał za centrum duszpasterstwa. Zachęcał, by księża sprawując Eucharystię, sami siebie składali Bogu w ofierze, wcześniej zaś przygotowali się do jej odprawiania. Sam za każdym razem poświęcał na to przynajmniej 15 minut. Przestrzegał, że „przyczyną upadku kapłana jest brak skupienia podczas Mszy”. Miał też świadomość stałej obecności Chrystusa w Eucharystii. Dlatego spędzał przed tabernakulum długie godziny na adoracji.
Kapłan „nie żyje dla siebie; żyje dla was” – powtarzał swym parafianom św. Jan Maria.
Dlatego, zdaniem Jana Pawła II, osoba Proboszcza z Ars jest „wymowną odpowiedzią” na próby kwestionowania tożsamości kapłana, która opiera się nie na uznaniu ze strony świata, lecz na jego uczestnictwie w staraniach Boga o to, aby wszyscy ludzie byli zbawieni. Wyniszczony ascezą i chorobami zmarł 4 sierpnia 1859 r., po 41 latach pobytu w Ars. Został beatyfikowany w 1905 r. przez św. Piusa X. Natomiast Pius XI kanonizował go w 1925 r. Jego imię zostało również włączone do Litanii do Wszystkich Świętych. Benedykt XVI ogłaszając w 2009 r. Rok Kapłański uczynił św. Jana Marię Vianneya jego patronem.
W zaniedbanej religijnie parafii nie szczędził sił, by przywrócić ludzi do przyjaźni z Bogiem. Jego modlitwa: „O Boże mój, pozwól mi nawrócić moją parafię: zgadzam się przyjąć wszystkie cierpienia, jakie zechcesz mi zesłać w ciągu całego mego życia” świadczy o głębokim poczuciu odpowiedzialności za powierzonych mu ludzi. To poświęcenie siebie samego dla zbawienia innych wyrażało się w połączeniu stałych postów i długich godzin spędzonych na modlitwie z aktywnością duszpasterską, skupioną na katechezie, Eucharystii i sakramencie pokuty. W konfesjonale spędzał nawet kilkanaście godzin dziennie. Mszę św. uważał za centrum duszpasterstwa. Zachęcał, by księża sprawując Eucharystię, sami siebie składali Bogu w ofierze, wcześniej zaś przygotowali się do jej odprawiania. Sam za każdym razem poświęcał na to przynajmniej 15 minut. Przestrzegał, że „przyczyną upadku kapłana jest brak skupienia podczas Mszy”. Miał też świadomość stałej obecności Chrystusa w Eucharystii. Dlatego spędzał przed tabernakulum długie godziny na adoracji.
Kapłan „nie żyje dla siebie; żyje dla was” – powtarzał swym parafianom św. Jan Maria.
Dlatego, zdaniem Jana Pawła II, osoba Proboszcza z Ars jest „wymowną odpowiedzią” na próby kwestionowania tożsamości kapłana, która opiera się nie na uznaniu ze strony świata, lecz na jego uczestnictwie w staraniach Boga o to, aby wszyscy ludzie byli zbawieni. Wyniszczony ascezą i chorobami zmarł 4 sierpnia 1859 r., po 41 latach pobytu w Ars. Został beatyfikowany w 1905 r. przez św. Piusa X. Natomiast Pius XI kanonizował go w 1925 r. Jego imię zostało również włączone do Litanii do Wszystkich Świętych. Benedykt XVI ogłaszając w 2009 r. Rok Kapłański uczynił św. Jana Marię Vianneya jego patronem.
Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i dziękczynienie za Światowe Dni Młodzieży
15 sierpnia przypada uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny oraz 96. Rocznica Cudu nad Wisłą. Główne uroczystości z udziałem polskich biskupów będą miały miejsce tradycyjnie na Jasnej Górze. W tym roku będą one połączone z dziękczynieniem za 25-lecie Światowych Dni Młodzieży na Jasnej Górze i zakończone niedawno 31. Światowe Dni Młodzieży w Krakowie.
Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny jest jednym z dogmatów Kościoła Katolickiego od roku 1950 – ustanowił go papież Pius XII w konstytucji apostolskiej Munificentissimus Deus (łac. Najszczodrobliwszy Bóg). Na Wschodzie Wniebowzięcie nazywane jest do dzisiaj «Zaśnięciem Matki Bożej». Uroczystość w całym kraju nazywana jest także Świętem Matki Boskiej Zielnej i obchodzona jako święto plonów – wtedy składa się Maryi ofiary z darów ziemi. Jak wyjaśnia rzecznik Episkopatu ks. Paweł Rytel-Andrianik, tradycja głosi, że apostołowie w miejscu zaśnięcia Maryi, mieli znaleźć – zamiast ciała – kwiaty i zioła.
Największe i najbardziej znane obchody Wniebowzięcia NMP mają miejsce w Kalwarii Zebrzydowskiej, gdzie odbywają się inscenizacje przedstawiające Zaśnięcie Maryi oraz jej Wniebowzięcie, a także w Kalwarii Pacławskiej na Podkarpaciu i na Jasnej Górze, dokąd na ten dzień przybywają pielgrzymki z całej Polski.
Jasnogórskie uroczystości w tym roku będą połączone z dziękczynieniem za 25-lecie Światowych Dni Młodzieży na Jasnej Górze i 31. Światowe Dni Młodzieży w Krakowie. Uroczystości rozpoczną się już w niedzielę 14 sierpnia wieczorem – Mszą św. o godz. 20.00 pod przewodnictwem kard. Kazimierza Nycza. Wierni będą czuwać na Jasnej Górze całą noc. Zwieńczeniem uroczystości będzie suma pontyfikalna 15 sierpnia o godz. 11.00 z udziałem polskich biskupów. Mszy św. będzie przewodniczył i homilię wygłosi metropolita częstochowski abp Wacław Depo. Podczas Eucharystii nastąpi poświęcenie ziół. Wieczorem z okazji święta Wojska Polskiego Apel Jasnogórski z udziałem Kompanii Honorowej Wojska Polskiego poprowadzi bp Józef Guzdek.
za KAI
Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny jest jednym z dogmatów Kościoła Katolickiego od roku 1950 – ustanowił go papież Pius XII w konstytucji apostolskiej Munificentissimus Deus (łac. Najszczodrobliwszy Bóg). Na Wschodzie Wniebowzięcie nazywane jest do dzisiaj «Zaśnięciem Matki Bożej». Uroczystość w całym kraju nazywana jest także Świętem Matki Boskiej Zielnej i obchodzona jako święto plonów – wtedy składa się Maryi ofiary z darów ziemi. Jak wyjaśnia rzecznik Episkopatu ks. Paweł Rytel-Andrianik, tradycja głosi, że apostołowie w miejscu zaśnięcia Maryi, mieli znaleźć – zamiast ciała – kwiaty i zioła.
Największe i najbardziej znane obchody Wniebowzięcia NMP mają miejsce w Kalwarii Zebrzydowskiej, gdzie odbywają się inscenizacje przedstawiające Zaśnięcie Maryi oraz jej Wniebowzięcie, a także w Kalwarii Pacławskiej na Podkarpaciu i na Jasnej Górze, dokąd na ten dzień przybywają pielgrzymki z całej Polski.
Jasnogórskie uroczystości w tym roku będą połączone z dziękczynieniem za 25-lecie Światowych Dni Młodzieży na Jasnej Górze i 31. Światowe Dni Młodzieży w Krakowie. Uroczystości rozpoczną się już w niedzielę 14 sierpnia wieczorem – Mszą św. o godz. 20.00 pod przewodnictwem kard. Kazimierza Nycza. Wierni będą czuwać na Jasnej Górze całą noc. Zwieńczeniem uroczystości będzie suma pontyfikalna 15 sierpnia o godz. 11.00 z udziałem polskich biskupów. Mszy św. będzie przewodniczył i homilię wygłosi metropolita częstochowski abp Wacław Depo. Podczas Eucharystii nastąpi poświęcenie ziół. Wieczorem z okazji święta Wojska Polskiego Apel Jasnogórski z udziałem Kompanii Honorowej Wojska Polskiego poprowadzi bp Józef Guzdek.
za KAI
Cud nad Wisłą... Matka Boża ocaliła Warszawę, Polskę i całą Europę!
"Matka Boża, otoczona światłością, była doskonale widoczna na tle nocnego jeszcze nieba!
Bolszewicy na ten widok uciekali w skrajnym przerażeniu, opuszczając ziemię radzymińską.. ."
Bitwa Warszawska, która miała zatrzymać nieprzerwany marsz przeważających sił bolszewickiego agresora u wrót Warszawy, stała się momentem zwrotnym w dziejach Europy. Nie ulega bowiem wątpliwości, że z upadkiem Warszawy nie tylko Polska, ale i cała środkowa Europa stanęłaby otworem dla sowieckiej inwazji - pisze ks. dr Józef Maria Bartnik SJ.
Przez wieki Polska była tarczą Europy przeciw inwazji azjatyckiej. W żadnym jednak momencie historii niebezpieczeństwo totalnego zniewolenia nie było tak groźne jak tym razem. Modlitwy zaś składane przez ręce Maryi, Patronki Stolicy i Królowej Polski, nigdy nie były tak gorące.
W obliczu nadciągającego nieszczęścia modlono się dosłownie wszędzie, nie tylko w kościołach, które nie mogły pomieścić wszystkich wiernych, choć otwarte były całą dobę. Od Starówki, siedziby Matki Bożej Łaskawej – Patronki Warszawy, aż do kościoła Świętego Krzyża, tłum trwał na modlitwie, dzień i noc wzywając pomocy swojej Patronki i Królowej. Przed figurą Najświętszej Panny znajdującej sie na otwartej przestrzeni Krakowskiego Przedmieścia czuwano i modlono się bez przerwy. Przypominano Łaskawej Patronce Stolicy, ze już raz złamała strzały Bożego gniewu i uratowała Warszawę przed czarną zarazą (epidemia cholery). Błagano, by znów zechciała uratować swój lud i swoje królestwo. Błagano, by zechciała zdusić czerwoną zarazę i zapobiegła rozniesieniu się krwawego bolszewickiego terroru, nie tylko w naszej Ojczyźnie, ale i w Europie.
Więcej z książki ks. Bartnika można przeczytać [TUTAJ]
Bolszewicy na ten widok uciekali w skrajnym przerażeniu, opuszczając ziemię radzymińską.. ."
Bitwa Warszawska, która miała zatrzymać nieprzerwany marsz przeważających sił bolszewickiego agresora u wrót Warszawy, stała się momentem zwrotnym w dziejach Europy. Nie ulega bowiem wątpliwości, że z upadkiem Warszawy nie tylko Polska, ale i cała środkowa Europa stanęłaby otworem dla sowieckiej inwazji - pisze ks. dr Józef Maria Bartnik SJ.
Przez wieki Polska była tarczą Europy przeciw inwazji azjatyckiej. W żadnym jednak momencie historii niebezpieczeństwo totalnego zniewolenia nie było tak groźne jak tym razem. Modlitwy zaś składane przez ręce Maryi, Patronki Stolicy i Królowej Polski, nigdy nie były tak gorące.
W obliczu nadciągającego nieszczęścia modlono się dosłownie wszędzie, nie tylko w kościołach, które nie mogły pomieścić wszystkich wiernych, choć otwarte były całą dobę. Od Starówki, siedziby Matki Bożej Łaskawej – Patronki Warszawy, aż do kościoła Świętego Krzyża, tłum trwał na modlitwie, dzień i noc wzywając pomocy swojej Patronki i Królowej. Przed figurą Najświętszej Panny znajdującej sie na otwartej przestrzeni Krakowskiego Przedmieścia czuwano i modlono się bez przerwy. Przypominano Łaskawej Patronce Stolicy, ze już raz złamała strzały Bożego gniewu i uratowała Warszawę przed czarną zarazą (epidemia cholery). Błagano, by znów zechciała uratować swój lud i swoje królestwo. Błagano, by zechciała zdusić czerwoną zarazę i zapobiegła rozniesieniu się krwawego bolszewickiego terroru, nie tylko w naszej Ojczyźnie, ale i w Europie.
Więcej z książki ks. Bartnika można przeczytać [TUTAJ]
AKT ZAWIERZENIA MATCE BOŻEJ Z OKAZJI 1050. ROCZNICY CHRZTU POLSKI
Dziś, w Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej, podczas Mszy św. o godz. 19:00 odnowimy jubileuszowy akt zawierzenia Matce Bożej... Oto pełny tekst:
Wielka Boga-Człowieka Matko, Niepokalana Dziewico Maryjo, Matko Kościoła i Królowo Polski, Matko naszego zawierzenia!
1. Na drodze naszych dziejów mijają kolejne lata zmagań synów i córek polskiej ziemi o wierność Chrystusowi i Jego Ewangelii, o wierność Kościołowi i jego Pasterzom, o wierność naszemu chrześcijańskiemu dziedzictwu.
Pośród tych trosk, wysiłków i zmagań nadeszła dla nas – jako umocnienie – tysiąc pięćdziesiąta rocznica Chrztu Polski. Jest ona dla nas stosowną okazją do wyrażenia – z całym Kościołem katolickim w Polsce – naszej wdzięczności i uwielbienia dla Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Za włączenie w minionych wiekach dziesiątków milionów naszych rodaków w nurt życia wiecznego.
W tym ważnym momencie historii zbawienia, który ma swoje reperkusje dla naszych rodaków w Polsce i poza jej granicami, uświadamiamy sobie jednocześnie nowe wyzwania, jakie niesie ze sobą współczesność. W świecie – w którym wielu naszych braci i sióstr w wierze przyczynia się do budowania lepszego świata, ale i cierpi, a nawet oddaje życie za Chrystusa – odczuwamy palącą potrzebę ponownego zawierzenia się Chrystusowi dzięki Twemu wstawiennictwu, O Niepokalana Dziewico. Tym samym przypominamy, że program duchowej odnowy Polaków, wyrażony w milenijnych Ślubach Jasnogórskich pozostaje nadal aktualny.
2. W Obliczu Boga w Trójcy Świętej Jedynego, w głębokim zjednoczeniu z Głową Kościoła Rzymskokatolickiego, Ojcem Świętym Franciszkiem i Księżmi Biskupami – Pasterzami Kościoła w Polsce, my, wierni parafii pod wezwaniem … w … wraz z naszymi duszpasterzami, oddajemy siebie samych, nasze rodziny, wspólnoty i całą naszą parafię w Twoją wieczystą, macierzyńską niewolę miłości. Natchnij nadprzyrodzonym duchem pobożności naszą parafię, ochraniaj jej lud od grzechów i nieszczęść, a duszpasterzy umacniaj i uświęcaj swymi łaskami. Oddajemy też Tobie, nasza Matko i Królowo, wszystkie dzieci Boże ochrzczonego narodu i wszystko, co Polskę stanowi, za wolność Kościoła w świecie i ojczyźnie naszej, ku rozszerzaniu się Królestwa Chrystusowego na ziemi.
Oddając się dzisiaj Tobie – Bogarodzico i nasza Matko – jesteśmy przekonani, że w ten sposób jak najlepiej zabezpieczymy całą naszą chrześcijańską, osobistą i narodową przyszłość. Jesteśmy bowiem święcie przekonani – podobnie jak nasi ojcowie – że Ty, O Maryjo, jesteś dla każdego i każdej z nas „przedziwną pomocą i obroną” na drogach naszej chrzcielnej wierności Chrystusowi, naszemu Zbawicielowi.
3. Oddani Tobie w niewolę pragniemy czynić w naszym życiu osobistym, rodzinnym i społecznym nie wolę własną, ale wolę Twoją i Twojego Syna, która jest samą Miłością.
Postanawiamy jak najwierniej naśladować przykład Twojego życia; przykład służby Bogu i ludziom, przykład wiary, nadziei i miłości, przykład troski o zbawienie każdego człowieka.
Wpatrzeni w przykład życia i wsłuchani w nauczanie naszych wielkich Pasterzy – Świętego Papieża Jana Pawła II i Sługi Bożego Kardynała Stefana Wyszyńskiego, ponawiamy dziś nasze przymierze z Tobą. Pragniemy, aby duch papieskiego „Totus Tuus” i prymasowskiego „Wszystko postawiłem na Maryję” stale w nas przebywał.
4. W duchu tego zawierzenia pragniemy coraz bardziej rozwijać w każdym i każdej z nas – osobiście i w całym Ludzie Bożym – przymierze chrzcielne z Bogiem. Chcemy otwierać się na światło wiary, która rodzi się ze słuchania Bożego słowa i owocuje świadectwem życia.
Pragniemy – jak uczył nas Święty Jan Paweł II – kształtować dojrzałe wspólnoty kościelne (nasze rodziny, stowarzyszenia i parafie), „w których wiara ujawnia się i urzeczywistnia jako przylgnięcie do Osoby Chrystusa i do Jego Ewangelii, jako spotkanie i sakramentalna komunia z Chrystusem, jako życie w duchu miłości i służby”.
Jako świeccy katolicy, pragniemy głosić Ewangelię przez przykład życia zakorzenionego w Chrystusie i przeżywanego w realiach świeckich; w rodzinie, przez profesjonalne zaangażowanie w dziedzinę pracy, kultury, sztuki i nauki, przez wypełnianie obowiązków społecznych, ekonomicznych i politycznych.
Podobnie jak ukrzyżowany Jezus, który zniósł podziały, wprowadzając pokój i pojednanie „przez krzyż, w sobie zadawszy śmierć wrogości” (Ef 2,16), tak i my – poprzez przebaczenie naszym winowajcom – chcemy stać się budowniczymi pokoju w naszym środowisku, w ojczyźnie i świecie.
Chcemy wreszcie stawać się coraz bardziej wyrazicielami tej powszechnej komunii, czyli powszechnej więzi nie tylko między ludźmi, ale również między wszystkimi stworzeniami świata, które „będąc stworzonymi przez tego samego Ojca, są zjednoczone niewidzialnymi więzami i tworzą rodzaj uniwersalnej rodziny. Gdzie żaden z bytów stworzonych nie wystarcza sobie samemu. Gdzie istnieją one we wzajemnej zależności od siebie, by się uzupełniać, służąc jedne drugim. Łącząc troskę o środowisko ze szczerą miłością człowieka.
5. Abyśmy mogli wprowadzić w życie te postanowienia, pragniemy oprzeć naszą wiarę na Twojej wierze, by w naszej codzienności rozpoznawać wyraźnie głos Boga i Jego zbawcze wezwanie, by nasze serca były ciągle otwarte na dary Bożego miłosierdzia.
Przyjmij, nasza Matko i Królowo, ten akt naszego zawierzenia, którym pragniemy zabezpieczyć Kościół Święty w nowym tysiącleciu, a nienaruszony skarb wiary przekazać nadchodzącym pokoleniom. Niech będzie on naszą odpowiedzią na Twoją matczyną miłość do naszej ojczyzny. Niech w Twoim Niepokalanym Sercu na nowo odsłoni się dla wszystkich światło zbawczej nadziei. Amen.
Wielka Boga-Człowieka Matko, Niepokalana Dziewico Maryjo, Matko Kościoła i Królowo Polski, Matko naszego zawierzenia!
1. Na drodze naszych dziejów mijają kolejne lata zmagań synów i córek polskiej ziemi o wierność Chrystusowi i Jego Ewangelii, o wierność Kościołowi i jego Pasterzom, o wierność naszemu chrześcijańskiemu dziedzictwu.
Pośród tych trosk, wysiłków i zmagań nadeszła dla nas – jako umocnienie – tysiąc pięćdziesiąta rocznica Chrztu Polski. Jest ona dla nas stosowną okazją do wyrażenia – z całym Kościołem katolickim w Polsce – naszej wdzięczności i uwielbienia dla Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Za włączenie w minionych wiekach dziesiątków milionów naszych rodaków w nurt życia wiecznego.
W tym ważnym momencie historii zbawienia, który ma swoje reperkusje dla naszych rodaków w Polsce i poza jej granicami, uświadamiamy sobie jednocześnie nowe wyzwania, jakie niesie ze sobą współczesność. W świecie – w którym wielu naszych braci i sióstr w wierze przyczynia się do budowania lepszego świata, ale i cierpi, a nawet oddaje życie za Chrystusa – odczuwamy palącą potrzebę ponownego zawierzenia się Chrystusowi dzięki Twemu wstawiennictwu, O Niepokalana Dziewico. Tym samym przypominamy, że program duchowej odnowy Polaków, wyrażony w milenijnych Ślubach Jasnogórskich pozostaje nadal aktualny.
2. W Obliczu Boga w Trójcy Świętej Jedynego, w głębokim zjednoczeniu z Głową Kościoła Rzymskokatolickiego, Ojcem Świętym Franciszkiem i Księżmi Biskupami – Pasterzami Kościoła w Polsce, my, wierni parafii pod wezwaniem … w … wraz z naszymi duszpasterzami, oddajemy siebie samych, nasze rodziny, wspólnoty i całą naszą parafię w Twoją wieczystą, macierzyńską niewolę miłości. Natchnij nadprzyrodzonym duchem pobożności naszą parafię, ochraniaj jej lud od grzechów i nieszczęść, a duszpasterzy umacniaj i uświęcaj swymi łaskami. Oddajemy też Tobie, nasza Matko i Królowo, wszystkie dzieci Boże ochrzczonego narodu i wszystko, co Polskę stanowi, za wolność Kościoła w świecie i ojczyźnie naszej, ku rozszerzaniu się Królestwa Chrystusowego na ziemi.
Oddając się dzisiaj Tobie – Bogarodzico i nasza Matko – jesteśmy przekonani, że w ten sposób jak najlepiej zabezpieczymy całą naszą chrześcijańską, osobistą i narodową przyszłość. Jesteśmy bowiem święcie przekonani – podobnie jak nasi ojcowie – że Ty, O Maryjo, jesteś dla każdego i każdej z nas „przedziwną pomocą i obroną” na drogach naszej chrzcielnej wierności Chrystusowi, naszemu Zbawicielowi.
3. Oddani Tobie w niewolę pragniemy czynić w naszym życiu osobistym, rodzinnym i społecznym nie wolę własną, ale wolę Twoją i Twojego Syna, która jest samą Miłością.
Postanawiamy jak najwierniej naśladować przykład Twojego życia; przykład służby Bogu i ludziom, przykład wiary, nadziei i miłości, przykład troski o zbawienie każdego człowieka.
Wpatrzeni w przykład życia i wsłuchani w nauczanie naszych wielkich Pasterzy – Świętego Papieża Jana Pawła II i Sługi Bożego Kardynała Stefana Wyszyńskiego, ponawiamy dziś nasze przymierze z Tobą. Pragniemy, aby duch papieskiego „Totus Tuus” i prymasowskiego „Wszystko postawiłem na Maryję” stale w nas przebywał.
4. W duchu tego zawierzenia pragniemy coraz bardziej rozwijać w każdym i każdej z nas – osobiście i w całym Ludzie Bożym – przymierze chrzcielne z Bogiem. Chcemy otwierać się na światło wiary, która rodzi się ze słuchania Bożego słowa i owocuje świadectwem życia.
Pragniemy – jak uczył nas Święty Jan Paweł II – kształtować dojrzałe wspólnoty kościelne (nasze rodziny, stowarzyszenia i parafie), „w których wiara ujawnia się i urzeczywistnia jako przylgnięcie do Osoby Chrystusa i do Jego Ewangelii, jako spotkanie i sakramentalna komunia z Chrystusem, jako życie w duchu miłości i służby”.
Jako świeccy katolicy, pragniemy głosić Ewangelię przez przykład życia zakorzenionego w Chrystusie i przeżywanego w realiach świeckich; w rodzinie, przez profesjonalne zaangażowanie w dziedzinę pracy, kultury, sztuki i nauki, przez wypełnianie obowiązków społecznych, ekonomicznych i politycznych.
Podobnie jak ukrzyżowany Jezus, który zniósł podziały, wprowadzając pokój i pojednanie „przez krzyż, w sobie zadawszy śmierć wrogości” (Ef 2,16), tak i my – poprzez przebaczenie naszym winowajcom – chcemy stać się budowniczymi pokoju w naszym środowisku, w ojczyźnie i świecie.
Chcemy wreszcie stawać się coraz bardziej wyrazicielami tej powszechnej komunii, czyli powszechnej więzi nie tylko między ludźmi, ale również między wszystkimi stworzeniami świata, które „będąc stworzonymi przez tego samego Ojca, są zjednoczone niewidzialnymi więzami i tworzą rodzaj uniwersalnej rodziny. Gdzie żaden z bytów stworzonych nie wystarcza sobie samemu. Gdzie istnieją one we wzajemnej zależności od siebie, by się uzupełniać, służąc jedne drugim. Łącząc troskę o środowisko ze szczerą miłością człowieka.
5. Abyśmy mogli wprowadzić w życie te postanowienia, pragniemy oprzeć naszą wiarę na Twojej wierze, by w naszej codzienności rozpoznawać wyraźnie głos Boga i Jego zbawcze wezwanie, by nasze serca były ciągle otwarte na dary Bożego miłosierdzia.
Przyjmij, nasza Matko i Królowo, ten akt naszego zawierzenia, którym pragniemy zabezpieczyć Kościół Święty w nowym tysiącleciu, a nienaruszony skarb wiary przekazać nadchodzącym pokoleniom. Niech będzie on naszą odpowiedzią na Twoją matczyną miłość do naszej ojczyzny. Niech w Twoim Niepokalanym Sercu na nowo odsłoni się dla wszystkich światło zbawczej nadziei. Amen.
Medalik św. Benedykta
Dwa słowa na temat medalika św. Benedykta. Medalik ten głównie do noszenia na szyi, zawiera w sobie napisy i symbole związane z życiem św. Benedykta. Dla tych, którzy chcą korzystać z duchowego dobra i opieki św. Benedykta i nosić ten medalik, bardzo ważna jest znajomość znaczenia słów tam umieszczonych (są one bowiem bardzo skutecznym egzorcyzmem).
Co zatem zawiera awers medalika?
Rewers medalika natomiast zawiera:
Dwa słowa na temat medalika św. Benedykta. Medalik ten głównie do noszenia na szyi, zawiera w sobie napisy i symbole związane z życiem św. Benedykta. Dla tych, którzy chcą korzystać z duchowego dobra i opieki św. Benedykta i nosić ten medalik, bardzo ważna jest znajomość znaczenia słów tam umieszczonych (są one bowiem bardzo skutecznym egzorcyzmem).
Co zatem zawiera awers medalika?
- Wizerunek św. Benedykta ubranego w strój zakonny z kapturem.
- Zakonnik trzyma w prawej ręce krzyż, a w lewej ręce – księgę.
- Pod krzyżem znajduje się kielich z wypełzającym z niego wężem, a pod księgą – kruk kroczący obok bochenka chleba. Zarówno kruk jak i kielich z wężem symbolizują motywy z życia św. Benedykta.
- Na obrzeżu medalika mogą widnieć słowa ”Eius in obitu nostro praesentia muniamur” (Niech Jego obecność broni nas w chwili śmierci).
- Zaś wokół postaci św. Benedykta umieszczony jest napis o treści ”Crux sancti patris Benedicti” (Krzyż świętego Ojca Benedykta).
Rewers medalika natomiast zawiera:
- Umiejscowiony po jego środku krzyż oraz litery: C S P B – umieszczone na czterech polach wyznaczonych przez ramiona krzyża. Litery stanowią skrót od słów ”Crux Sancti Patris Benedicti” (Krzyż Świętego Ojca Benedykta).
- Nad krzyżem znajduje się greckie imię Jezusa "IHS" (gr. IHΣΟΥϚ)
- Na belce pionowej krzyża widnieją litery: C S S M L oznaczające: ”Crux Sacra Sit Mihi Lux” (Krzyż święty niech mi będzie światłem), zaś na belce poprzecznej znajdują się litery: N D S M D oznaczające: ”Non Draco Sit Mihi Dux” (Diabeł -dosłownie: smok- niech nie będzie mi przewodnikiem).
- Na obrzeżu medalionu od strony rewersu znajdują się na prawo litery V R S N S M V – S M Q L I V B , skrót ten oznacza: ”Vade Retro Satana, Numquam Suade Mihi Vana – Sunt Mala Quae Libas, Ipse Venena Bibas” (Idź precz szatanie, nie kuś mnie do próżności - Złe jest to co podsuwasz, sam pij truciznę).
Danuta Siedzikówna „Inka”
"Zachowała się tak jak trzeba..."
20 lipca 1946 r. do gdańskiego więzienia przy ul. Kurkowej przywieziono więźnia specjalnego i przydzielono mu osobną celę w pawilonie dla więźniów politycznych. Niezwykłe było to, że ów więzień specjalny był szczupłą, ładną dziewczyną, sanitariuszką 5 Wileńskiej Brygady Armii Krajowej.
Nazywała się Danuta Siedzikówna, pseudonim „Inka”. Po 13 dniach parodii „śledztwa” i „sądu” została skazana na śmierć. Przebywała samotnie w celi, czekając na wykonanie wyroku. Strażniczka więzienna, poruszona jej losem, przekazała gryps do znajomych w Gdańsku: „Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba...”
Inka w roku 1945, już po przejściu frontu, odbyła kurs sanitariuszek AK, prowadzony przez żonę proboszcza prawosławnej parafii w Narewce, Białorusinkę Lubę Rutkowską. Podjęła pracę w nadleśnictwie Narewka. W czerwcu 1945 r. została niespodziewanie aresztowana, wraz ze wszystkimi pracownikami nadleśnictwa, przez NKWD-UB. Podczas ataku na konwój, dokonanego przez miejscowy pododdział AK, udało jej się zbiec. Trafiła do jednego z oddziałów odtworzonej w Białostockiem 5 Wileńskiej Brygady AK mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. Ukrywa się, potem podejmuje pracę w nadleśnictwie Miłomłyn w pow. Ostróda pod przybranym nazwiskiem Obuchowicz. Po przejściu 5 Brygady na Pomorze, wiosną 1946 r. ponownie podejmuje służbę jako sanitariuszka w Brygadzie „Łupaszki”. W lipcu 1946 r., na rozkaz dowódcy szwadronu ppor. Olgierda Christy „Leszka”, jedzie do Gdańska po materiały opatrunkowe. Aresztowana, na skutek zdekonspirowania lokalu kontaktowego, w nocy z 19 na 20 lipca. W więzieniu była poddawana okrutnym torturom i szykanom. Jednak nie załamała się i nie wydała nikogo.
Dziesięciu żołnierzy KBW uczestniczących 28 sierpnia 1946 r. w egzekucji oddało z odległości trzech metrów strzały do „Inki” i jej współtowarzysza niedoli, Feliksa Selmanowicza „Zagończyka”, również żołnierza mjr. „Łupaszki”. Inka i Zagończyk osunęli się na ziemię, ale jeszcze żyli. Zostali dobici o godz. 6.15 strzałem w głowę przez dowódcę plutonu egzekucyjnego ppor. Franciszka Sawickiego. Przebieg egzekucji znany jest ze szczegółowych relacji złożonych w oddziale gdańskim IPN przez żyjących do dziś świadków: ks. Mariana Prusaka (spowiednika „Inki” przed egzekucją) i Alojzego Nowickiego (ówczesnego zastępcy naczelnika więzienia w Gdańsku). Według tych relacji, przed egzekucją „Inka” krzyknęła „Niech żyje Polska!”. Miejsce pochówku „Inki” i "Zagończyk" aż do 2014 r. było nieznane."
Dzisiaj, w niedzielę 28 sierpnia 2016 r., dokładnie w 70. rocznicę wykonania wyroku na Danucie Siedzikównie, ps. „Inka”, i Feliksie Selmanowiczu, ps. „Zagończyk”, odbył się ich pogrzeb. Obydwoje spoczęli na gdańskim Cmentarzu Garnizonowym. Uroczystości miały charakter państwowy. W uroczystościach pogrzebowych wzięli udział prezydent Andrzej Duda i premier Beata Szydło. Pogrzeb rozpoczął się Mszą św. sprawowaną w gdańskiej Bazylice Mariackiej przez abp. Sławoja Leszka Głódzia, metropolitę gdańskiego o godz. 13. Po zakończeniu Eucharystii przeszedł kondukt pogrzebowy na Cmentarz Garnizonowy gdzie w jednym grobie spoczęły doczesne szczątki Inki i Zagończyka.
Zginęli za Wolną Polskę... Cześć ich pamięci!
"Zachowała się tak jak trzeba..."
20 lipca 1946 r. do gdańskiego więzienia przy ul. Kurkowej przywieziono więźnia specjalnego i przydzielono mu osobną celę w pawilonie dla więźniów politycznych. Niezwykłe było to, że ów więzień specjalny był szczupłą, ładną dziewczyną, sanitariuszką 5 Wileńskiej Brygady Armii Krajowej.
Nazywała się Danuta Siedzikówna, pseudonim „Inka”. Po 13 dniach parodii „śledztwa” i „sądu” została skazana na śmierć. Przebywała samotnie w celi, czekając na wykonanie wyroku. Strażniczka więzienna, poruszona jej losem, przekazała gryps do znajomych w Gdańsku: „Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba...”
Inka w roku 1945, już po przejściu frontu, odbyła kurs sanitariuszek AK, prowadzony przez żonę proboszcza prawosławnej parafii w Narewce, Białorusinkę Lubę Rutkowską. Podjęła pracę w nadleśnictwie Narewka. W czerwcu 1945 r. została niespodziewanie aresztowana, wraz ze wszystkimi pracownikami nadleśnictwa, przez NKWD-UB. Podczas ataku na konwój, dokonanego przez miejscowy pododdział AK, udało jej się zbiec. Trafiła do jednego z oddziałów odtworzonej w Białostockiem 5 Wileńskiej Brygady AK mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. Ukrywa się, potem podejmuje pracę w nadleśnictwie Miłomłyn w pow. Ostróda pod przybranym nazwiskiem Obuchowicz. Po przejściu 5 Brygady na Pomorze, wiosną 1946 r. ponownie podejmuje służbę jako sanitariuszka w Brygadzie „Łupaszki”. W lipcu 1946 r., na rozkaz dowódcy szwadronu ppor. Olgierda Christy „Leszka”, jedzie do Gdańska po materiały opatrunkowe. Aresztowana, na skutek zdekonspirowania lokalu kontaktowego, w nocy z 19 na 20 lipca. W więzieniu była poddawana okrutnym torturom i szykanom. Jednak nie załamała się i nie wydała nikogo.
Dziesięciu żołnierzy KBW uczestniczących 28 sierpnia 1946 r. w egzekucji oddało z odległości trzech metrów strzały do „Inki” i jej współtowarzysza niedoli, Feliksa Selmanowicza „Zagończyka”, również żołnierza mjr. „Łupaszki”. Inka i Zagończyk osunęli się na ziemię, ale jeszcze żyli. Zostali dobici o godz. 6.15 strzałem w głowę przez dowódcę plutonu egzekucyjnego ppor. Franciszka Sawickiego. Przebieg egzekucji znany jest ze szczegółowych relacji złożonych w oddziale gdańskim IPN przez żyjących do dziś świadków: ks. Mariana Prusaka (spowiednika „Inki” przed egzekucją) i Alojzego Nowickiego (ówczesnego zastępcy naczelnika więzienia w Gdańsku). Według tych relacji, przed egzekucją „Inka” krzyknęła „Niech żyje Polska!”. Miejsce pochówku „Inki” i "Zagończyk" aż do 2014 r. było nieznane."
Dzisiaj, w niedzielę 28 sierpnia 2016 r., dokładnie w 70. rocznicę wykonania wyroku na Danucie Siedzikównie, ps. „Inka”, i Feliksie Selmanowiczu, ps. „Zagończyk”, odbył się ich pogrzeb. Obydwoje spoczęli na gdańskim Cmentarzu Garnizonowym. Uroczystości miały charakter państwowy. W uroczystościach pogrzebowych wzięli udział prezydent Andrzej Duda i premier Beata Szydło. Pogrzeb rozpoczął się Mszą św. sprawowaną w gdańskiej Bazylice Mariackiej przez abp. Sławoja Leszka Głódzia, metropolitę gdańskiego o godz. 13. Po zakończeniu Eucharystii przeszedł kondukt pogrzebowy na Cmentarz Garnizonowy gdzie w jednym grobie spoczęły doczesne szczątki Inki i Zagończyka.
Zginęli za Wolną Polskę... Cześć ich pamięci!
Ukazała się nowa książka o roli milczenia w Liturgii Mszy św. autorstwa Kard. Roberta Sarah, Prefekta watykańskiej Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów.
Co prawda książka ukazała się w języku francuskim, ale jej treść została omówiona w obszernym wywiadzie udzielonym przez Autora. Wywiad ten można przeczytać po angielsku
[TUTAJ]
. Za jakiś czas zapewne doczekamy się polskiej wersji językowej.
Tymczasem idąc po tej linii polecamy bardzo ciekawe nagranie ze spotkania, które odbyło się na temat Mszy św. Tytuł "Msza św. czyli co?" Swoją wiedzą na temat Mszy św., wrażliwością i troską o jej godne sprawowanie i uczestniczenie podzielili się ks. prał. Roman Kneblewski, Pan dr Paweł Milcarek oraz Pan Grzegorz Braun. |
|
Kliknij [
tutaj
], aby czytać "Dzienniczek" w wersji online
|
Tutaj można posłuchać "Dzienniczka" w wersji audiobook |
Jak powstały
Jasnogórskie Śluby Narodu?
śp. Maria Okońska
Był rok 1956, upływało akurat 300 lat od Ślubów króla Jana Kazimierza. Wydawało się oczywiste - tak na Jasnej Górze, jak i w całej Polsce - że ta wiekopomna rocznica musi być uczczona w sposób wyjątkowy - przez odnowienie Królewskich Ślubów. Ale kto miałby napisać nowy, aktualny ich tekst? Stwierdzono powszechnie, że może je napisać tylko Prymas Polski - Stefan Kardynał Wyszyński. Jednak było to niemożliwe, ponieważ Ksiądz Prymas przebywał w Komańczy - w Bieszczadach, w czwartym miejscu swego uwięzienia.
Ja osobiście od czerwca 1954 r. byłam całkowicie zaangażowana na Jasnej Górze w pracę dla Matki Bożej, w 300-lecie Cudownej Obrony Jasnej Góry (1655-1955), a potem w 300-lecie Ślubów króla Jana Kazimierza (1656-1956). Ojcowie Paulini, jak i nasz Instytut, przygotowywaliśmy się do obchodów rocznicy Ślubów Królewskich. Wiedzieliśmy wszyscy, że 26 sierpnia 1956 r. Naród Polski musi ponowić Śluby Królewskie, ale - oczywiście - słowami dostosowanymi do obecnej chwili. Jak się dowiedzieliśmy później - Księdza Prymasa w Komańczy nurtowały podobne myśli. Mówił potem: "Myśli o odnowie Kazimierzowskich Ślubów w ich 300-lecie zrodziły się w mej duszy w Prudniku (poprzednie miejsce uwięzienia - przyp. M. O.), w pobliżu Głogówka, gdzie król Jan Kazimierz i prymas Leszczyński przed 300 laty myśleli nad tym, jak uwolnić naród z podwójnej niewoli: najazdu obcych sił i niedoli społecznej. Gdy z kolei mnie przewieziono tym samym niemal szlakiem, jaki przebył król w drodze do Lwowa - z Prudnika na południowy wschód - jechałem z myślą: musi powstać akt ślubowań odnowionych". Ktoś więc musi do niego dotrzeć. Ponieważ miałam możliwość otrzymać przepustkę do Komańczy, Jasna Góra wysłała mnie w tym celu do uwięzionego Ojca. Gdy przybyłam do Komańczy 25 marca 1956 r., w dniu Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny, razem z Janką Michalską (posiadałam przepustkę dla dwóch osób), Ojciec uradowany naszym przybyciem, otworzył nam po ojcowsku ramiona. Od razu powiedziałyśmy, że głównym celem naszego przybycia jest prośba, aby Ojciec napisał tekst odnowionych Ślubów Królewskich. Wysłali nas Ojcowie Paulini, którzy przygotowują już wielką uroczystość na 26 sierpnia 1956 r. Zaczęły się ciężkie chwile dla Ojca i dla nas. Ojciec pragnął napisać tekst Ślubów Narodu, ale był w rozterce, czy ma prawo to uczynić. Jest przecież więźniem - z woli Bożej, a więzień musi milczeć. "Wydawało mi się wtedy - mówił - że nie pora rozwijać skrzydeł do lotu, skoro Pan Bóg nie pozwala wrócić do diecezji (...). Byłem przecież in vinculis pro Ecclesia". Przychodziłam wielokrotnie do Ojca z błaganiem: "Ojcze, pisz Śluby, bo czas ucieka, a 26 sierpnia się zbliża. Nie możemy wrócić na Jasną Górę bez tekstu Ślubowań". Odpowiadał mi ciągle to samo: "Nie mogę. Gdyby Matka Boża chciała, abym napisał tekst Ślubów Narodu, byłbym już na wolności, ale jestem w więzieniu, a ja niczego nie zrobię, co mogłoby się Matce Bożej nie podobać i co nie byłoby zgodne z Jej wolą".
I wtedy - było to 15 maja - nagle przyszła mi do głowy olśniewająca myśl, którą natychmiast przekazałam Ojcu: "Ojcze, przecież św. Paweł Apostoł najpiękniejsze listy pisał z więzienia!" - aż sama się zdumiałam, skąd mi to przyszło na myśl. Widziałam, że Ojca ten argument wprost zaskoczył i uradował. Prawie wykrzyknął: "Co ci przyszło do głowy! Skąd ta myśl? Przecież to prawda!". Twarz mu się rozjaśniła promiennym uśmiechem, wyszedł z pokoju bez słowa. Na drugi dzień, 16 maja o godzinie 7.00 rano, Ojciec wszedł do kaplicy przedziwnie radosny. Podszedł do mojego klęcznika i położył na nim kilka stron rękopisu zatytułowanego: Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego. Teraz ja osłupiałam i zaczęłam szlochać ze szczęścia. Wiedziałam już na pewno, że Matka Boża otworzy niedługo drzwi Ojca więzienia, wracając mu wolność. 22 maja Ojciec wysłał Jankę Michalską na Jasną Górę z tekstem Ślubów i listem do generała Paulinów - o. Alojzego Wrzalika. Przedtem Ojciec nam ten list odczytał. Prosił w nim, aby 26 sierpnia, w obliczu zebranego na Jasnej Górze Narodu, złożył je bp Michał Klepacz, pełniący obowiązki przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski. Jeżeli on będzie "przeszkodzony" przez władze komunistyczne, niech przeczyta je generał Paulinów, jeśli i jemu zabronią, niech je przeczyta przeor Jasnej Góry, a w końcu, jeżeli i to będzie niemożliwe, niech przeczyta je "kuchcik jasnogórski", byleby tylko Matka Najświętsza te Śluby "usłyszała".
W niedługim czasie wróciłam na Jasną Górę, aby włączyć się w przygotowanie do uroczystości ponowienia Ślubów Narodu. Ksiądz Prymas pozostał w więzieniu, pomimo wielu starań całego społeczeństwa o jego uwolnienie. Składał ze swej nieobecności świadomą ofiarę za odrodzenie Polski.
26 sierpnia milionowa rzesza przybyła na Jasną Górę, by złożyć Śluby Narodu. Ksiądz Prymas na uroczystą Sumę przysłał z Komańczy hostię mszalną. Na Szczycie Jasnej Góry stał pusty fotel z herbem Prymasa Polski i bukietem biało-czerwonych róż. Ja tego nie widziałam. Wiedząc, że Ojciec tego wielkiego dnia nie może być sam, uczyniłam wszystko, aby znaleźć się przy nim w Komańczy. Wiozłam do Ojca cały program uroczystości jasnogórskich z dokładnymi godzinami oraz hostię z Jasnej Góry do prymasowskiej Mszy św. Ojcowie paulini prosili, aby Ojciec w tym dniu rozpoczął Mszę św. na 10 minut przed Sumą Jasnogórską (godz. 11.00), a potem po niej - jako pierwszy - odczytał tekst Ślubów. Tak też się stało. Dlaczego jechałam do Komańczy sama, a nie z Janką Michalską, która towarzyszyła mi wiosną? Tak zdecydował ojciec generał Wrzalik. Postanowił, że ja pojadę przed dniem Ślubów, aby zawieźć Ojcu wszystkie informacje na ten dzień, a Janka wyjedzie 26 sierpnia wieczorem, aby Ojcu zdać dokładną relację, co stało się na Jasnej Górze. Janka jednak nie dojechała. Tłumy wypełniały plac jasnogórski i ulice w Częstochowie tak, że nie przedostała się na czas do dworca. A już na drugi dzień kończyła się przepustka.
Byłam więc w Komańczy uczestnikiem prymasowskiej Mszy św., a potem w pokoju, przed wielkim obrazem Matki Bożej Częstochowskiej jako lud Boży odpowiadałam: "Królowo Polski - przyrzekamy", gdy Ojciec czytał tekst. W warunkach więziennych nie mógł tego Ojciec uczynić w kaplicy, w obecności sióstr i ludzi. Wobec tego - wierzę, że z woli Maryi - byłam Jej ambasadorem z Jasnej Góry. Na drugi dzień rano Ojciec mi powiedział: "Jakiś ogromny ciężar, który gniótł mnie przez kilka ostatnich lat, spadł mi z ramion i z serca". Powiedziałam wówczas Ojcu przy pożegnaniu: "Ojcze, niedługo będziesz całkowicie wolny. Najpóźniej w październiku wyjdziesz z więzienia. Taki zrobiłyśmy układ z Matką Bożą". Ojciec wysłuchał tego w milczeniu. Po moim wyjeździe Ojciec napisał obszerny List do kapłanów o Ślubach Narodu i ich konsekwencjach. Napisał m.in.: "Ten lud zaświadczył, że Królowa Polski jest najbardziej popularną postacią w życiu Narodu. Okazało się, że oddziaływanie Jasnej Góry na życie Narodu nie da się sprowadzić do płytkiej dewocji. Okazało się, że Jasna Góra jest wewnętrznym spoidłem życia polskiego, jest siłą, która chwyta głęboko za serce i trzyma cały Naród w pokorze i mocnej postawie wierności Bogu, Kościołowi i jego hierarchii".
26 października 1956 r., równo w dwa miesiące po złożeniu Ślubów Narodu, Prymas Polski został zwolniony z więzienia. W kilka dni po powrocie do Warszawy przybył na Jasną Górę. Tam wypowiedział Matce Bożej swoją wdzięczność. Jasnogórskie Śluby stały się programem moralnego odrodzenia Narodu, podjętym przez cały Kościół w Polsce: przez biskupów, kapłanów i lud Boży. Program ten nazwany został: "Wielka Nowenna przed Tysiącleciem Chrztu Polski". O Ślubach, które Ksiądz Prymas napisał w Komańczy, sam mówił m.in.: "Zapaliłem Wam pochodnię Jasnogórskich Ślubów na górach wysokich osobno (...). Powstały one wśród gór, w odosobnieniu mego więzienia (...). Ogromny program pracy w nich zawarty, nie tylko w górach jest zrodzony, ale w górę prowadzi. (...).
Mamy przecież podnieść całą Polskę wzwyż!
Musimy mówić naszemu Narodowi: Sursum corda!
W górę serca!...".
Pełny tekst Jasnogórskich Ślubów Narodu znajdziemy klikając tutaj
śp. Maria Okońska
Był rok 1956, upływało akurat 300 lat od Ślubów króla Jana Kazimierza. Wydawało się oczywiste - tak na Jasnej Górze, jak i w całej Polsce - że ta wiekopomna rocznica musi być uczczona w sposób wyjątkowy - przez odnowienie Królewskich Ślubów. Ale kto miałby napisać nowy, aktualny ich tekst? Stwierdzono powszechnie, że może je napisać tylko Prymas Polski - Stefan Kardynał Wyszyński. Jednak było to niemożliwe, ponieważ Ksiądz Prymas przebywał w Komańczy - w Bieszczadach, w czwartym miejscu swego uwięzienia.
Ja osobiście od czerwca 1954 r. byłam całkowicie zaangażowana na Jasnej Górze w pracę dla Matki Bożej, w 300-lecie Cudownej Obrony Jasnej Góry (1655-1955), a potem w 300-lecie Ślubów króla Jana Kazimierza (1656-1956). Ojcowie Paulini, jak i nasz Instytut, przygotowywaliśmy się do obchodów rocznicy Ślubów Królewskich. Wiedzieliśmy wszyscy, że 26 sierpnia 1956 r. Naród Polski musi ponowić Śluby Królewskie, ale - oczywiście - słowami dostosowanymi do obecnej chwili. Jak się dowiedzieliśmy później - Księdza Prymasa w Komańczy nurtowały podobne myśli. Mówił potem: "Myśli o odnowie Kazimierzowskich Ślubów w ich 300-lecie zrodziły się w mej duszy w Prudniku (poprzednie miejsce uwięzienia - przyp. M. O.), w pobliżu Głogówka, gdzie król Jan Kazimierz i prymas Leszczyński przed 300 laty myśleli nad tym, jak uwolnić naród z podwójnej niewoli: najazdu obcych sił i niedoli społecznej. Gdy z kolei mnie przewieziono tym samym niemal szlakiem, jaki przebył król w drodze do Lwowa - z Prudnika na południowy wschód - jechałem z myślą: musi powstać akt ślubowań odnowionych". Ktoś więc musi do niego dotrzeć. Ponieważ miałam możliwość otrzymać przepustkę do Komańczy, Jasna Góra wysłała mnie w tym celu do uwięzionego Ojca. Gdy przybyłam do Komańczy 25 marca 1956 r., w dniu Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny, razem z Janką Michalską (posiadałam przepustkę dla dwóch osób), Ojciec uradowany naszym przybyciem, otworzył nam po ojcowsku ramiona. Od razu powiedziałyśmy, że głównym celem naszego przybycia jest prośba, aby Ojciec napisał tekst odnowionych Ślubów Królewskich. Wysłali nas Ojcowie Paulini, którzy przygotowują już wielką uroczystość na 26 sierpnia 1956 r. Zaczęły się ciężkie chwile dla Ojca i dla nas. Ojciec pragnął napisać tekst Ślubów Narodu, ale był w rozterce, czy ma prawo to uczynić. Jest przecież więźniem - z woli Bożej, a więzień musi milczeć. "Wydawało mi się wtedy - mówił - że nie pora rozwijać skrzydeł do lotu, skoro Pan Bóg nie pozwala wrócić do diecezji (...). Byłem przecież in vinculis pro Ecclesia". Przychodziłam wielokrotnie do Ojca z błaganiem: "Ojcze, pisz Śluby, bo czas ucieka, a 26 sierpnia się zbliża. Nie możemy wrócić na Jasną Górę bez tekstu Ślubowań". Odpowiadał mi ciągle to samo: "Nie mogę. Gdyby Matka Boża chciała, abym napisał tekst Ślubów Narodu, byłbym już na wolności, ale jestem w więzieniu, a ja niczego nie zrobię, co mogłoby się Matce Bożej nie podobać i co nie byłoby zgodne z Jej wolą".
I wtedy - było to 15 maja - nagle przyszła mi do głowy olśniewająca myśl, którą natychmiast przekazałam Ojcu: "Ojcze, przecież św. Paweł Apostoł najpiękniejsze listy pisał z więzienia!" - aż sama się zdumiałam, skąd mi to przyszło na myśl. Widziałam, że Ojca ten argument wprost zaskoczył i uradował. Prawie wykrzyknął: "Co ci przyszło do głowy! Skąd ta myśl? Przecież to prawda!". Twarz mu się rozjaśniła promiennym uśmiechem, wyszedł z pokoju bez słowa. Na drugi dzień, 16 maja o godzinie 7.00 rano, Ojciec wszedł do kaplicy przedziwnie radosny. Podszedł do mojego klęcznika i położył na nim kilka stron rękopisu zatytułowanego: Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego. Teraz ja osłupiałam i zaczęłam szlochać ze szczęścia. Wiedziałam już na pewno, że Matka Boża otworzy niedługo drzwi Ojca więzienia, wracając mu wolność. 22 maja Ojciec wysłał Jankę Michalską na Jasną Górę z tekstem Ślubów i listem do generała Paulinów - o. Alojzego Wrzalika. Przedtem Ojciec nam ten list odczytał. Prosił w nim, aby 26 sierpnia, w obliczu zebranego na Jasnej Górze Narodu, złożył je bp Michał Klepacz, pełniący obowiązki przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski. Jeżeli on będzie "przeszkodzony" przez władze komunistyczne, niech przeczyta je generał Paulinów, jeśli i jemu zabronią, niech je przeczyta przeor Jasnej Góry, a w końcu, jeżeli i to będzie niemożliwe, niech przeczyta je "kuchcik jasnogórski", byleby tylko Matka Najświętsza te Śluby "usłyszała".
W niedługim czasie wróciłam na Jasną Górę, aby włączyć się w przygotowanie do uroczystości ponowienia Ślubów Narodu. Ksiądz Prymas pozostał w więzieniu, pomimo wielu starań całego społeczeństwa o jego uwolnienie. Składał ze swej nieobecności świadomą ofiarę za odrodzenie Polski.
26 sierpnia milionowa rzesza przybyła na Jasną Górę, by złożyć Śluby Narodu. Ksiądz Prymas na uroczystą Sumę przysłał z Komańczy hostię mszalną. Na Szczycie Jasnej Góry stał pusty fotel z herbem Prymasa Polski i bukietem biało-czerwonych róż. Ja tego nie widziałam. Wiedząc, że Ojciec tego wielkiego dnia nie może być sam, uczyniłam wszystko, aby znaleźć się przy nim w Komańczy. Wiozłam do Ojca cały program uroczystości jasnogórskich z dokładnymi godzinami oraz hostię z Jasnej Góry do prymasowskiej Mszy św. Ojcowie paulini prosili, aby Ojciec w tym dniu rozpoczął Mszę św. na 10 minut przed Sumą Jasnogórską (godz. 11.00), a potem po niej - jako pierwszy - odczytał tekst Ślubów. Tak też się stało. Dlaczego jechałam do Komańczy sama, a nie z Janką Michalską, która towarzyszyła mi wiosną? Tak zdecydował ojciec generał Wrzalik. Postanowił, że ja pojadę przed dniem Ślubów, aby zawieźć Ojcu wszystkie informacje na ten dzień, a Janka wyjedzie 26 sierpnia wieczorem, aby Ojcu zdać dokładną relację, co stało się na Jasnej Górze. Janka jednak nie dojechała. Tłumy wypełniały plac jasnogórski i ulice w Częstochowie tak, że nie przedostała się na czas do dworca. A już na drugi dzień kończyła się przepustka.
Byłam więc w Komańczy uczestnikiem prymasowskiej Mszy św., a potem w pokoju, przed wielkim obrazem Matki Bożej Częstochowskiej jako lud Boży odpowiadałam: "Królowo Polski - przyrzekamy", gdy Ojciec czytał tekst. W warunkach więziennych nie mógł tego Ojciec uczynić w kaplicy, w obecności sióstr i ludzi. Wobec tego - wierzę, że z woli Maryi - byłam Jej ambasadorem z Jasnej Góry. Na drugi dzień rano Ojciec mi powiedział: "Jakiś ogromny ciężar, który gniótł mnie przez kilka ostatnich lat, spadł mi z ramion i z serca". Powiedziałam wówczas Ojcu przy pożegnaniu: "Ojcze, niedługo będziesz całkowicie wolny. Najpóźniej w październiku wyjdziesz z więzienia. Taki zrobiłyśmy układ z Matką Bożą". Ojciec wysłuchał tego w milczeniu. Po moim wyjeździe Ojciec napisał obszerny List do kapłanów o Ślubach Narodu i ich konsekwencjach. Napisał m.in.: "Ten lud zaświadczył, że Królowa Polski jest najbardziej popularną postacią w życiu Narodu. Okazało się, że oddziaływanie Jasnej Góry na życie Narodu nie da się sprowadzić do płytkiej dewocji. Okazało się, że Jasna Góra jest wewnętrznym spoidłem życia polskiego, jest siłą, która chwyta głęboko za serce i trzyma cały Naród w pokorze i mocnej postawie wierności Bogu, Kościołowi i jego hierarchii".
26 października 1956 r., równo w dwa miesiące po złożeniu Ślubów Narodu, Prymas Polski został zwolniony z więzienia. W kilka dni po powrocie do Warszawy przybył na Jasną Górę. Tam wypowiedział Matce Bożej swoją wdzięczność. Jasnogórskie Śluby stały się programem moralnego odrodzenia Narodu, podjętym przez cały Kościół w Polsce: przez biskupów, kapłanów i lud Boży. Program ten nazwany został: "Wielka Nowenna przed Tysiącleciem Chrztu Polski". O Ślubach, które Ksiądz Prymas napisał w Komańczy, sam mówił m.in.: "Zapaliłem Wam pochodnię Jasnogórskich Ślubów na górach wysokich osobno (...). Powstały one wśród gór, w odosobnieniu mego więzienia (...). Ogromny program pracy w nich zawarty, nie tylko w górach jest zrodzony, ale w górę prowadzi. (...).
Mamy przecież podnieść całą Polskę wzwyż!
Musimy mówić naszemu Narodowi: Sursum corda!
W górę serca!...".
Pełny tekst Jasnogórskich Ślubów Narodu znajdziemy klikając tutaj
Twelve Steps to Avoiding Purgatory
Zapraszamy do Krucjaty Różańcowej w intencji naszej Ojczyzny.
Krucjata Różańcowa za Ojczyznę to codzienna modlitwa różańcowa, w tym co najmniej jedna dziesiątka ofiarowana w następującej intencji:
„Z Maryją, Królową Polski
módlmy się o Polskę wierną Bogu,
Krzyżowi i Ewangelii, o wypełnienie
Jasnogórskich Ślubów Narodu”.
Czym jest Krucjata Różańcowa?
„Krucjata Różańcowa za Ojczyznę jest wielkodusznym darem duchowym wiernych, którzy z Maryją, Królową Polski, modlą się o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii oraz o wypełnienie Jasnogórskich Ślubów naszego Narodu.
Osoby te czynią to dobrowolnie, zobowiązując się do codziennego rozważania i odmawiania w tych intencjach przynajmniej jednej z tajemnic Różańca Świętego".
Więcej o Krucjacie można dowiedzieć się tutaj .
Można złożyć pisemną "Deklarację o przystąpieniu do Krucjaty", którą wysyłamy na Jasną Górę na adres Jasnogórskiej Rodziny Różańcowej lub wypełniamy online .
Kard. August Hlond napisał: "Codziennie, we wszystkich kościołach polskich ma być odmawiany różaniec za Ojczyznę. Jedyną bronią, której Polska używając, odniesie zwycięstwo, jest różaniec. On tylko uratuje Polskę od tych strasznych chwil jakimi inne narody będą karane za swoją niewierność wobec Boga".
Zapraszamy wszystkich do włączenia się w nurt codziennej modlitwy różańcowej za Ojczyznę!
Modlitwa różańcowa za Ojczyznę od poniedziałku do piątku w naszym kościele codziennie pół godziny przed Mszą św.
Krucjata Różańcowa za Ojczyznę to codzienna modlitwa różańcowa, w tym co najmniej jedna dziesiątka ofiarowana w następującej intencji:
„Z Maryją, Królową Polski
módlmy się o Polskę wierną Bogu,
Krzyżowi i Ewangelii, o wypełnienie
Jasnogórskich Ślubów Narodu”.
Czym jest Krucjata Różańcowa?
„Krucjata Różańcowa za Ojczyznę jest wielkodusznym darem duchowym wiernych, którzy z Maryją, Królową Polski, modlą się o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii oraz o wypełnienie Jasnogórskich Ślubów naszego Narodu.
Osoby te czynią to dobrowolnie, zobowiązując się do codziennego rozważania i odmawiania w tych intencjach przynajmniej jednej z tajemnic Różańca Świętego".
Więcej o Krucjacie można dowiedzieć się tutaj .
Można złożyć pisemną "Deklarację o przystąpieniu do Krucjaty", którą wysyłamy na Jasną Górę na adres Jasnogórskiej Rodziny Różańcowej lub wypełniamy online .
Kard. August Hlond napisał: "Codziennie, we wszystkich kościołach polskich ma być odmawiany różaniec za Ojczyznę. Jedyną bronią, której Polska używając, odniesie zwycięstwo, jest różaniec. On tylko uratuje Polskę od tych strasznych chwil jakimi inne narody będą karane za swoją niewierność wobec Boga".
Zapraszamy wszystkich do włączenia się w nurt codziennej modlitwy różańcowej za Ojczyznę!
Modlitwa różańcowa za Ojczyznę od poniedziałku do piątku w naszym kościele codziennie pół godziny przed Mszą św.
Step 1. In every prayer you say, every Mass you hear, every Communion you receive, every good work you perform have the express intention of imploring God to grant you a holy and happy death and no Purgatory. Surely God will hear a prayer said with such confidence and perseverance.
Step 2. Always wish to do God's will. It is in every sense the best for you. When you do or seek anything that is not God's will, you are sure to suffer. Say, therefore, fervently each time you recite the Our Father: Thy will be done.
Step 3. Accept all the sufferings, sorrows, pains and disappointments of life, be they great or small, ill or health, loss of goods, the death of you loved ones, heat or cold, rain or sunshine as coming from God. Bear them calmly and patiently for love of Him and in penance for you sins. Of course, one may use all his efforts to ward off trouble and pain, but when one cannot avoid it let him bear it patiently. Impatience and revolt make sufferings vastly greater and more difficult to bear.
Step 4. The greatest act of Jesus' life was His Passion. As He had a Passion so each one of us has a Passion. Our Passion consists in the sufferings and labours of every day. Therefore, let us do our work, accept its disappointments and hardships and bear our pains in union with the Passion of Christ. We gain more merit by a little pain than by years of pleasure.
Step 5. Forgive all injuries and offences for in proportion, as we forgive others, God forgives us. Go to confession. This sacrament does more than "just" rid us of our sins; it gives us a tremendous increase in sanctifying grace. It wins for us a higher place in Heaven, with increased union with God. Each time we go to confession, we are
preserved from many dangers and misfortunes which might otherwise have befallen us. A devout confession helps us to hear the inspirations of the Holy Spirit, and to hear and follow the advice of our guardian angels.
Step 6. Avoid mortal sins, deliberate venial sins and break off bad habits. Then it will be relatively easy to satisfy God's justice for sins of frailty. Above all avoid sins against charity and chastity in thought, word and deed for these sins are the reason why many souls are detained in Purgatory for a long time.
Step 7. If afraid of doing too much work, do many little things, acts of kindness and charity, give the alms you can, don't grumble or complain when things are not as you please, don't complain of others, never refuse to do a favor for others when possible. These and such acts are a splendid penance.
Step 8. Do all in your power for the Holy Souls in Purgatory. Pray for them constantly, get others to do so, join the Friends of the Poor Souls and ask all those you know to do likewise. The Holy Souls will repay you most generously.
Step 9. There is no more powerful way of obtaining from God a most holy and happy death than by weekly confession, daily Mass and daily Communion. Masses may be arranged after or before someone's death to expedite their time in Purgatory.
Step 10. A daily visit to the Blessed Sacrament - if only for three or four minutes - is an easy way of obtaining the same grace. Kneel in the presence of Jesus with eyes fixed in the Tabernacle or Monstrance, sure that He is looking at you, then repeat little prayers like these: My Jesus, mercy. My Jesus, have pity on me a sinner. My Jesus I love you. My Jesus, give me a happy death.
Step 11. Enroll in and wear the Brown Scapular of Our Lady of Mount Carmel. "Whosoever dies clothed in this scapular shall not suffer eternal fire." This is the Blessed Virgin Mary's promise, made July 16, 1251 to St. Simon Stock. The Sabbatine Privilege is Mary's promise to release from Purgatory soon after death all those who:1) wear the brown scapular 2) observe chastity according to their state in life and 3) say the Little Office of the Blessed Virgin Mary every day. To be eligible for this scapular promise, one must be enrolled in the Family of Carmel. This is a simple ceremony which takes only a moment and may be done by any Carmelite or duly authorized priest. Mary's motherhood is not limited to Catholics. It is extended to all men. Many miracles of conversion have been wrought in favor of no-Catholics who have practiced the Scapular devotion.
Step 12. Use holy water. Holy water is a sacramental that remits venial sin. Because of the blessing attached to it, Holy Church strongly encourages its use upon her children especially when danger threatens such a fire, storms, sickness or other calamities. Every Catholic home should have a supply of holy water. Keep your soul beautifully pure in God's sight by making the SIgn of the Cross carefully while saying: "By this holy water and by Thy Precious Blood, wash away all my sins and the sins of the Poor Souls in Purgatory, O Lord."
Step 2. Always wish to do God's will. It is in every sense the best for you. When you do or seek anything that is not God's will, you are sure to suffer. Say, therefore, fervently each time you recite the Our Father: Thy will be done.
Step 3. Accept all the sufferings, sorrows, pains and disappointments of life, be they great or small, ill or health, loss of goods, the death of you loved ones, heat or cold, rain or sunshine as coming from God. Bear them calmly and patiently for love of Him and in penance for you sins. Of course, one may use all his efforts to ward off trouble and pain, but when one cannot avoid it let him bear it patiently. Impatience and revolt make sufferings vastly greater and more difficult to bear.
Step 4. The greatest act of Jesus' life was His Passion. As He had a Passion so each one of us has a Passion. Our Passion consists in the sufferings and labours of every day. Therefore, let us do our work, accept its disappointments and hardships and bear our pains in union with the Passion of Christ. We gain more merit by a little pain than by years of pleasure.
Step 5. Forgive all injuries and offences for in proportion, as we forgive others, God forgives us. Go to confession. This sacrament does more than "just" rid us of our sins; it gives us a tremendous increase in sanctifying grace. It wins for us a higher place in Heaven, with increased union with God. Each time we go to confession, we are
preserved from many dangers and misfortunes which might otherwise have befallen us. A devout confession helps us to hear the inspirations of the Holy Spirit, and to hear and follow the advice of our guardian angels.
Step 6. Avoid mortal sins, deliberate venial sins and break off bad habits. Then it will be relatively easy to satisfy God's justice for sins of frailty. Above all avoid sins against charity and chastity in thought, word and deed for these sins are the reason why many souls are detained in Purgatory for a long time.
Step 7. If afraid of doing too much work, do many little things, acts of kindness and charity, give the alms you can, don't grumble or complain when things are not as you please, don't complain of others, never refuse to do a favor for others when possible. These and such acts are a splendid penance.
Step 8. Do all in your power for the Holy Souls in Purgatory. Pray for them constantly, get others to do so, join the Friends of the Poor Souls and ask all those you know to do likewise. The Holy Souls will repay you most generously.
Step 9. There is no more powerful way of obtaining from God a most holy and happy death than by weekly confession, daily Mass and daily Communion. Masses may be arranged after or before someone's death to expedite their time in Purgatory.
Step 10. A daily visit to the Blessed Sacrament - if only for three or four minutes - is an easy way of obtaining the same grace. Kneel in the presence of Jesus with eyes fixed in the Tabernacle or Monstrance, sure that He is looking at you, then repeat little prayers like these: My Jesus, mercy. My Jesus, have pity on me a sinner. My Jesus I love you. My Jesus, give me a happy death.
Step 11. Enroll in and wear the Brown Scapular of Our Lady of Mount Carmel. "Whosoever dies clothed in this scapular shall not suffer eternal fire." This is the Blessed Virgin Mary's promise, made July 16, 1251 to St. Simon Stock. The Sabbatine Privilege is Mary's promise to release from Purgatory soon after death all those who:1) wear the brown scapular 2) observe chastity according to their state in life and 3) say the Little Office of the Blessed Virgin Mary every day. To be eligible for this scapular promise, one must be enrolled in the Family of Carmel. This is a simple ceremony which takes only a moment and may be done by any Carmelite or duly authorized priest. Mary's motherhood is not limited to Catholics. It is extended to all men. Many miracles of conversion have been wrought in favor of no-Catholics who have practiced the Scapular devotion.
Step 12. Use holy water. Holy water is a sacramental that remits venial sin. Because of the blessing attached to it, Holy Church strongly encourages its use upon her children especially when danger threatens such a fire, storms, sickness or other calamities. Every Catholic home should have a supply of holy water. Keep your soul beautifully pure in God's sight by making the SIgn of the Cross carefully while saying: "By this holy water and by Thy Precious Blood, wash away all my sins and the sins of the Poor Souls in Purgatory, O Lord."